Prezydent twierdzi, że między nim a Naczelnym Sądem Administracyjnym powstał spór kompetencyjny co do powołań na urząd sędziego i chce, aby spór ten został rozstrzygnięty przez Trybunał Konstytucyjny.

Sprawa ma swój początek w skardze, jaką do sądu administracyjnego złożył jeden z uczestników konkursu, który nie został przedstawiony przez Krajową Radę Sądownictwa do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego. Prezydent na podstawie uchwały KRS powołał wskazane w niej osoby. I właśnie to postanowienie głowy państwa zaskarżył do wojewódzkiego sądu administracyjnego niewskazany przez KRS kandydat. Prezydencki pełnomocnik wniósł o odrzucenie tej skargi, wskazując na brak właściwości sądu administracyjnego, co ostatecznie WSA uczynił. Postanowienie to zostało jednak zaskarżone przez wspomnianego uczestnika konkursu i dlatego w sprawie ma się wypowiedzieć NSA. Prezydent uważa jednak, że nie ma prawa.

– Skoro prezydent stoi na stanowisku, że sądy administracyjne nie posiadają kompetencji do badania wydawanych przez niego aktów powołania na urząd sędziego, być może nie powinien przekazywać skargi do WSA. Tymczasem Kancelaria Prezydenta nie tylko nadała jej bieg, lecz ustosunkowując się do tez w niej zawartych, wdała się w spór procesowy ze stroną skarżącą – zauważa prof. Maciej Gutowski, adwokat. Jego zdaniem złożenie skargi do TK jawi się jako niekonsekwencja ze strony głowy państwa.

– Przecież przed NSA mamy do czynienia z taką samą sytuacją jak przed WSA, tyle tylko że jesteśmy instancję wyżej. Powstaje więc pytanie, dlaczego prezydent nie dostrzegał tego rzekomego sporu wcześniej – dodaje.

Poza tym prawnik uważa, że skarga prezydenta jest co najmniej przedwczesna.

– NSA jest na etapie rozpoznania skargi kasacyjnej, a zatem jeszcze nie zdążył wypowiedzieć się co do tego, czy w tej konkretnej sytuacji przysługuje droga sądowa i czy skarga jest zasadna. Być może uzna, tak jak to wcześniej zrobił WSA, że nie przysługuje – podkreśla prof. Gutowski.

Prezydent jednak postanowił złożyć do TK wniosek, zanim NSA zdążył podjąć jakąkolwiek decyzję w sprawie skargi kasacyjnej, która do niego trafiła. A to skutkowało zawieszeniem postępowania sądowo-administracyjnego.

Uzasadniając swój wniosek, Andrzej Duda powołał się na wydane wcześniej wyroki NSA podjęte w sprawach odwołań od uchwał KRS dotyczących konkursów na stanowisko sędziego SN. Jego zdaniem rozstrzygnięcia te mają potwierdzać wniosek, że NSA dokonał oceny w istocie prawidłowości i skuteczności powołania przez prezydenta sędziów SN.

– Problem polega na tym, że w przywołanych wyrokach, o czym pisze zresztą sam prezydent, NSA nie dokonał oceny skuteczności i legalności prezydenckich aktów powołania, a etapu poprzedzającego te akty, a mianowicie konkursu przed KRS i uchwał podjętych przez ten organ. Co więcej, NSA nie stwierdził, że nominacje głowy państwa są nieskuteczne, a jedynie to, że sąd, w składzie którego zasiada sędzia powołany w wadliwej procedurze konkursowej, nie jest sądem w rozumieniu Europejskiej konwencji praw człowieka i polskiej konstytucji. Ponadto, w 2012 r. NSA orzekł, że postanowienie prezydenta odmawiające powołania na stanowisko sędziego nie należy do spraw administracyjnych, więc nie bardzo rozumiem, gdzie jest spór – kwituje Maciej Gutowski. Wówczas NSA oddalił skargi osób, których mianowania odmówił prezydent Lech Kaczyński (np. postanowienie NSA z 9 października 2012 r., sygn. akt I OSK 1891/12). ©℗