W sprawie śmierci seniorów w domach opieki nie dopatrzono się przestępstw – większość zgłoszonych spraw prokuratury umorzyły.

Co najmniej kilkanaście śledztw wszczęto w sprawie podejrzenia narażenia życia i zdrowia mieszkańców placówek opieki społecznej w czasie pandemii. Sprawdziliśmy, jaki dały efekt. „Sprawa umorzona” – to najczęstsza odpowiedź. Tak było m.in. w prokuraturach w Ostrowie Wlkp. i Bochni – tu śledztwa dotyczyły ponad 200 zmarłych w pierwszych miesiącach pandemii. Nie dopatrzono się znamion przestępstwa.

Ile w sumie osób zmarło w placówkach opiekuńczych? Resort rodziny podaje liczbę 13,6 tys. w 2020 r. W międzynarodowych zestawieniach brakuje pełnych danych z Polski. Ze statystyk przygotowywanych przez brytyjski „The Economist” wynika, że zajmujemy szóste miejsce od końca w Europie, jeśli chodzi o tzw. nadmiarowe zgony osób starszych (po 65. roku życia). Czy można ich było uniknąć? – Nie wiadomo, bo nikt nie przeanalizował systemu. Nie można więc też wyciągać wniosków, co poprawić, żeby lepiej chronić osoby starsze w przyszłości – mówi dr Zofia Szweda-Lewandowska z SGH, współautorka raportu dla rzecznika praw obywatelskich o sytuacji seniorów w trakcie pandemii.

Skargi na opiekę nad osobami starszymi podczas pandemii składali pracownicy i rodziny, wskazując, że mogło dojść do narażenia życia i zdrowia przez brak odpowiedniej ochrony przed wirusem Sars-CoV-2. W sumie prowadzono co najmniej kilkanaście takich spraw. Z sondy DGP wynika, że większość umorzono.
W gminie Czernichów zawiadomienie do prokuratury złożył w maju 2020 r. starosta Andrzej Kalata. Po tym, jak otrzymał sygnały od zespołu ratownictwa medycznego, który jeździł do tamtejszego centrum opieki długoterminowej. – Napisali raport, że są zszokowani niskim poziomem zabezpieczeń przed koronawirusem. Ocenili go na poziomie zerowym – mówił nam wówczas rzecznik starosty. Śledztwo w sprawie śmierci 30 osób prowadziła Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej. – Sprawa została umorzona – informuje nas dziś prok. Agnieszka Michulec. Teraz sekretarz starosty, Tomasz Baran, przekonuje, że tamte obawy były zasadne. – Zwłaszcza dotyczące dużych braków w personelu. Przekonuje, że brak reakcji starosty byłby wielkim niedopatrzeniem.
Adrianna Gołuch, dyrektorka placówki w Czernichowie, zapowiadała wówczas, że pozwie starostę żywieckiego o naruszenie dóbr osobistych. Ostatecznie nie zdecydowała się na ten krok. – Postępowanie prokuratorskie było drobiazgowe, ciągnęło się dwa lata, przepytano kilkaset osób, naszych podopiecznych, ich rodziny, pracowników – wylicza. Przekonuje, że gdyby znaleziono nieprawidłowości, postawiono by zarzuty. Tych jednak brak. Dziś placówka, pod zmienioną nazwą, funkcjonuje dalej.

Narażonych 181 osób

Prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim prowadziła natomiast śledztwo „dotyczące ewentualnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia co najmniej 181 osób” w domu opieki w Kaliszu. Tutaj również nie dopatrzono się nieprawidłowości. Jedna z opiekunek wówczas opowiadała DGP: „Nie dawali nam fartuchów, rękawiczek, nie testowano osób z objawami, jedną z koleżanek, która była na kwarantannie, ściągnięto do pracy. Osoby pozytywne nadal pracowały i segregowały podopiecznych na chorych i zdrowych”. W sumie w pierwszych miesiącach pandemii zmarło tam 30 pensjonariuszy – nie ma dokładnych danych, ilu z powodu koronawirusa. Ewakuacja chorych do szpitali, zdaniem części pracowników, została podjęta za późno. Sprawą zajęła się prokuratura. Maciej Meler, rzecznik prokuratury, informuje, że „biegła w wydanej opinii wskazała, że sytuacja, która miała miejsce w DPS w Kaliszu, została w miarę sprawnie opanowana, a kluczową okolicznością był niewątpliwie wyjątkowy charakter tego zdarzenia w postaci światowej pandemii wirusa Sars-CoV-2”.

Brak biegłego

Sprawa, która nadal jest w toku, to historia, która miała miejsce w warszawskim DPS. Tu, jak wynikało z doniesień medialnych, były dni, w których kilkudziesięcioma pacjentami zajmowała się jedna osoba. Rodziny podopiecznych skarżyły się, że nie ma testów i odpowiedniej opieki. Postępowaniem zajęła się Prokuratura Regionalna w Warszawie. Rzecznik Marcin Saduś informuje, że śledztwo zostało zawieszone z uwagi na konieczność uzyskania opinii biegłych. – Postępowanie zainicjowały zawiadomienia zarówno od osób fizycznych, jak i instytucji publicznych. W śledztwie nikomu nie przedstawiono zarzutów. Przedmiotem badań prokuratora były okoliczności śmierci 15 pacjentów (pięciorga w ośrodku oraz 10 w szpitalu) w kontekście działań lub zaniechań osób zobowiązanych do opieki nad pacjentami – opisuje.
To tylko niektóre z przykładów. Ile w sumie było prowadzonych spraw, tego dokładnie nie wiadomo. Jak mówi nam Prokuratura Krajowa, „w związku z doniesieniami medialnymi dotyczącymi sytuacji zdrowotnej oraz bezpieczeństwa pensjonariuszy i personelu domów opieki społecznej w drugiej połowie kwietnia 2020 r. zobowiązała Departament Postępowania Przygotowawczego, by zwrócił się do wszystkich prokuratur o przekazanie informacji o zarejestrowanych w tym zakresie postępowaniach”. Stąd wiadomo, że były one prowadzone w ośmiu prokuraturach. Jednak z naszej analizy wynika, że były też prowadzone w kolejnych kilku, których PK nie wymienia. Też w sprawie braku odpowiedniej ochrony przed wirusem. W nich także sprawy zostały umorzone.

Wnioski: było źle. A jak będzie?

Nasi rozmówcy zwracają uwagę na fakt, że system opieki nie był przygotowany na pandemię, bo już wcześniej źle działał. Niedofinansowanie, brak kadry, rotacja pracowników, nieprawidłowa organizacja. Dlatego, podkreślają, nie można zrzucać winy na dyrektorów placówek, jeżeli nie zostali oni wyposażeni w narzędzia do walki z pandemią.
Tomasz Michałek z Koalicji „Na pomoc niesamodzielnym” przekonuje, że dziś mamy efekt postpandemiczny. Czyli kilka tysięcy wolnych miejsc w domach pomocy społecznej w skali kraju i rosnące kolejki do zakładów opiekuńczo-leczniczych – mówi. Dlaczego? To m.in. efekt wspomnianych starych kłopotów DPS-ów, które są permanentnie pod finansową kreską, a do tego mocno ucierpiały wizerunkowo. – ZOL-e, które podlegają resortowi zdrowia, mogą przynajmniej liczyć na lepiej opłacaną kadrę medyczną, zwłaszcza pielęgniarki.
Badania na temat tego, co się wydarzyło w trakcie pandemii w placówkach, które przejęły instytucjonalną opiekę nad osobami starszymi, są prowadzone w wielu krajach. Już w 2021 r. w czasopiśmie medycznym „BMC” opublikowano szczegółowe badania dotyczące nadmiernej śmiertelności w domach opieki w Anglii w pierwszych 23 tygodniach pandemii. Naukowcy sprawdzili nie tylko, ile było przypadków, lecz także w jakiego rodzaju placówkach było ich więcej. We wnioskach pojawiła m.in. konkluzja wskazująca na to, że dużo lepiej sprawdziły się małe ośrodki. Podobne badania były prowadzone w Szwecji – tutaj specjalna komisja stwierdziła, że władze naraziły na śmierć wielu mieszkańców tego rodzaju placówek. Ówczesny premier Stefan Löfven przyznał, że Szwecja nie chroniła osób starszych, choć podkreśla, że opieka nad nimi jest obowiązkiem władz regionalnych, nie rządu centralnego. Pomimo tego efekty kontroli zostały wzięte pod uwagę – ówczesna minister ds. spraw społecznych Lena Hallengren powiedziała, że rząd socjaldemokratów i zielonych przygotowuje nowe przepisy regulujące opiekę nad osobami starszymi.
Ile zmarło na COViD w DPS w Polsce - nie wiadomo, ale z danych ministerstwa rodziny wynika, że w sumie w 2020 r. zgonów było 13,6 tys., wobec 10,5 tys. w przedpandmiecznym roku 2019 i 2018.

Nieodrobiona lekcja z pandemii

W jednym z europejskich międzynarodowych projektów, w których sprawdzano nadmiarowe zgony w placówkach opiekuńczych, pod lupę zostały wzięte m.in. Szwecja, Dania, Czechy, Hiszpania, Francja, Niemcy (w sumie 13 państw) – Polski zabrakło. Kiedy zapytaliśmy dlaczego, Xavier Flawinne z Université de Liège, jeden ze współautorów projektu, tłumaczył, że brakowało pełnych danych z naszego kraju.
Dr Zofia Szweda-Lewandowska z SGH, która dla rzecznika praw obywatelskich przygotowywała raport o sytuacji osób starszych w trakcie pandemii, przyznaje, że trudno zebrać wszystkie dane dotyczące sytuacji z tego rodzaju placówek. Również dlatego, że wiele z nich jest prywatnych. Jej zdaniem w Polsce powinny zostać przeprowadzone szczegółowe analizy tego, co się wydarzyło w trakcie pandemii w tych ośrodkach. I to one powinny stać się wskazówką do wprowadzania zmian.
Zdaniem dr. Rafała Bakalarczyka, eksperta Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. polityki społecznej, trzeba przyspieszyć działania w kierunku deinstytucjonalizacji systemu opieki. – Owszem, w ubiegłym roku powstała strategia. Oczekiwałbym jednak dalszych działań nie tylko zmniejszających liczebnie same domy, lecz takze stawiających mocniej na opiekę dzienną, krótkookresową – wylicza.
Anna Dukat, ekspertka BCC ds. polityki senioralnej i niepełnosprawności, ocenia, że DPS-y powinny być stale monitorowane, nie tylko po zawiadomieniu prokuratur. A badania jakości ich funkcjonowania powinny się stać podstawą do zmian systemowych. – Tego nie ma. Dlatego jedyną, wątpliwą nauką wyniesioną z pandemii, jaką dostrzegam teraz, jest decyzja o szybkim zamykaniu tych domów przed światem. Gdy był koronawirus i teraz, gdy przybywa zachorowań na grypę – mówi. ©℗