Oświadczenie 30 sędziów SN to podważanie prerogatyw prezydenta, bo jeśli ktoś odmawia orzekania z niektórymi sędziami, to nie uznaje, że są oni sędziami. O tym, kto jest sędzią, decyduje prezydent i prerogatywa prezydencka jest niepodważalna - powiedziała PAP minister w KPRP Małgorzata Paprocka.

Trzydziestu sędziów Sądu Najwyższego podpisało 10 października oświadczenie, w którym stwierdzili, że nie będą orzekać wspólnie z sędziami powołanymi do tego sądu w procedurze z udziałem Krajowej Rady Sądownictwa wybranej według nowych zasad wprowadzonych od 2018 r. "Przystąpienie w takiej sytuacji do procedowania i ferowania orzeczeń jest niedopuszczalne" - podkreślono w tamtym oświadczeniu.

Sędziowie zastrzegli, że oświadczenie to nie stanowi odmowy wykonywania obowiązków sędziowskich. Napisali jednak, że nie widzą "możliwości wspólnego orzekania z osobami powołanymi w wadliwej procedurze". "Sędzia nie może świadomie naruszać prawa obywateli do sądu i narażać Państwa Polskiego na obowiązek wypłacania wysokich odszkodowań" - wskazali.

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska pytana w ubiegłym tygodniu w "Rzeczpospolitej" o to, czy "30 sędziów SN nie zrezygnowało czasem w ogóle", wskazała m.in., że "niespodziewanym efektem głośnego oświadczenia części starych sędziów SN, że nie zamierzają orzekać razem z nowymi sędziami jest wniosek, aby prezydent zbadał, czy oni nie zrzekli się stanowisk w ogóle".

O to, czy taki wniosek trafił do prezydenckiej kancelarii, PAP spytała minister w KPRP Małgorzatę Paprocką. "Z tego co wiem, to taki wniosek do prezydenta nie został skierowany" - odpowiedziała. "Z tego co wiem - to jest na razie kwestia badana merytorycznie w Sądzie Najwyższym. Na tym etapie mogę powiedzieć tylko tyle, że oczywiście, jeżeli I prezes SN po analizie zdecyduje się skierować (taki wniosek - PAP), to oczywiście będzie to przedmiot badania i analizy w Kancelarii Prezydenta" - zaznaczyła.

Pytana o samo oświadczenie 30 sędziów SN, Paprocka oceniła, że "sytuacja w sądownictwie" skłania "bardzo mocno do refleksji". Prezydencka minister wskazywała, że Sąd Najwyższy "uznajemy za najważniejszy sąd w Polsce, który ma konstytucyjną rolę czuwania nad jednolitością orzecznictwa i sądy powszechne tu zawsze mają odwołanie w swym orzecznictwie od orzecznictwa SN".

"Jeśli w Sądzie Najwyższym pojawiają się stanowiska, które nie mają (...) podstawy prawnej i są co do tego bardzo poważne wątpliwości, mamy sytuację taką, kiedy podważane są prerogatywy prezydenta i zamiast (...) sędziowie zajmować się sprawami obywateli i pełnić swoje obowiązki, czyli wymierzać sprawiedliwość, to zajmują się tu tak naprawdę swoim konfliktem" - oceniła Paprocka. Dodała, że "jest to sytuacja bardzo niepokojąca i daleka od tego, jak powinny sądy w demokratycznym państwie prawnym funkcjonować".

Dopytywana, czy uważa oświadczenie 30 sędziów SN za - jak powiedziała - "podważanie prerogatyw prezydenta", potwierdziła. "Tak, bo jeżeli odmawiamy orzekania z sędziami, to nie uznajemy, że oni są sędziami. A o tym, kto jest sędzią, decyduje prezydent na podstawie wniosku KRS. I, wydaje się, że do tej pory to była kwestia zupełnie niepodlegająca żadnej dyskusji. Prezydent powoływał sędziów. Mamy co do tego szereg (...) orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego" - tłumaczyła.

"Ale - powiem więcej - to stanowisko części sędziów SN nie znajduje nawet oparcia w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości UE" - powiedziała. "Mamy szereg orzeczeń, które odnosiły się do sytuacji w polskim wymiarze sprawiedliwości i te orzeczenia mówią jasno: (...) że sama ta procedura, sposób powoływania sędziów nie jest podstawą do tego, by kwestionować ich niezawisłość, niezależność - muszą wystąpić jakieś dodatkowe okoliczności. A takie postawienie sprawy, że: (...) +po prostu nie orzekamy z tymi sędziami+, nie znajduje żadnej podstawy prawnej" - podkreśliła.

Pytana o to, że 30 sędziów SN uzasadnia swoje działanie tym, że nie widzą "możliwości wspólnego orzekania z osobami powołanymi w wadliwej procedurze", Paprocka wskazała, że "na to argument jest jeden - mamy sytuację taką, gdzie nastąpił wniosek z KRS do prezydenta, prezydent powołał tych sędziów".

"Ja mogę na to odpowiedzieć w ten sposób - nawet nie politycznie, a merytorycznie. Jest orzeczenie NSA z listopada ubiegłego roku, gdzie NSA, odwołując się orzecznictwa TSUE, Trybunału Konstytucyjnego, swojego wcześniejszego orzecznictwa wskazał jasno, że (...) nawet jeśli po drodze były jakieś wątpliwości - mówię, z zastrzeżeniem, gdyby były jakieś wątpliwości - to prerogatywa prezydencka sanuje te nieprawidłowości" - wskazywała, odnosząc się do aktu powołania sędziów przez prezydenta.

Jak mówiła, prerogatywa ta jest niepodważalna, "dlatego że konstytucja mówi, że sędziowie są nieusuwalni". Wskazywała w tym kontekście, że "nie chodzi tu tylko o pewien przywilej sędziego, że on jest nieusuwalny, ale chodzi o przede wszystkim o trwałość orzecznictwa i trwałość sprawowania wymiaru sprawiedliwości". "Na końcu tych wszystkich gwarancji zawsze jest prawo obywatela i przez ten pryzmat trzeba na te sprawę patrzeć" - zaznaczyła.

"Dlatego ja nie boję się użyć tego słowa, że to naprawdę jest element pewnej anarchizacji państwa i szczególnie niepokojące jest to, że to płynie z Sądu Najwyższego i co więcej, jest jeszcze z elementem odezwy do sądów niższych instancji, do sądów powszechnych, by postępowały w ten sam sposób, podkreślam jeszcze raz, bez wskazania podstawy prawnej" - powiedziała prezydencka minister.

Małgorzata Paprocka pytana była również o to, czy prezydent Andrzej Duda planuje włączyć się jeszcze w działania dotyczące uzyskania przez Polskę środków z KPO. "Pan prezydent te cele, które chciał osiągnąć, osiągnął swoim projektem nowelizacji ustawy o SN. W Kancelarii Prezydenta nie toczą się żadne prace nad dalszymi zmianami w tym zakresie" - powiedziała.

Jak podkreśliła, patrząc na sprawę "chłodnym okiem, trzeba powiedzieć jedno - do kompromisu potrzebna jest wola obu stron". "Po wypełnieniu wymogów wynikających z orzeczenia, zaczęły się ze strony Komisji (Europejskiej - PAP) pojawiać nowe postulaty, w tym na przykład postulat, by sędziowie mogli kwestionować status, czyli właśnie powołanie innych sędziów i na to zgody pana prezydenta być nie może, bo to jest po prostu sprzeczne z konstytucją" - zaznaczyła Paprocka.

KE na początku czerwca zaakceptowała polski KPO, co było krokiem w kierunku wypłaty przez UE 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy, jednak pieniądze nie zostały wypłacone. KE zaznaczyła, że polski KPO "zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji" i że "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy". Jednym z oczekiwań KE była likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, co stało się w połowie lipca, gdy weszła w życie prezydencka nowela ustawy o SN. Wątpliwości co do tego, czy nowe przepisy spełniają tzw. kamienie milowe w tej sprawie wyrażali w ostatnim czasie niektórzy przedstawiciele Komisji.(PAP)

Autorka: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka

sdd/ ann/