Donald Tusk nadał wiarygodność wyjaśnieniom Marcina W. Chciał zastawić sidła na kogoś innego, a sam w te sidła wpadł. Cynizm w polityce po prostu nie popłaca panie Donaldzie - powiedział w piątek szef MS, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Poinformował też, że prokuratura bardzo wnikliwie weryfikuje zeznania Marcina W., aby można było definitywnie ocenić ich wiarygodność. Dodał, że część przekazanych przez niego informacji potwierdziła się, ale do innych prokuratura nabrała poważnych wątpliwości.
Ziobro podczas konferencji prasowej odniósł się do dyskusji nt. zeznań Marcina W. - wspólnika biznesowego Marka Falenty. Podkreślił, że prokuratura do tych "daleko idących zeznań, bardzo ciężkich oskarżeń" nie podeszła bezkrytycznie. Ale - jak mówił Ziobro - prokuratura rozpoczęła bardzo żmudny proces wnikliwego, rzetelnego ich weryfikowania i oceny.
"Część informacji, jakie przekazywał Marcin W., w różnych aspektach prowadzonych postępowań potwierdziła się, ale są też i takie, co do których prokuratura nabrała poważnych wątpliwości, czy nie mamy do czynienia z sytuacją podawania informacji, które mają służyć temu, aby osoba uzyskała odpowiedni status i wynikające z tego korzyści" - zwrócił uwagę Ziobro.
I z tego powodu - jak wyjaśnił - te czynności prokuratury "są tak rzetelnie, wnikliwie, pedantycznie i aptekarsko wręcz realizowane". Ziobro mówił, że chodzi o to, aby można było w sposób definitywny ocenić, jaki charakter, jaką wiarygodność mają wszystkie istotne szczegóły zawarte w wyjaśnieniach i w zeznaniach Marcina W.
Ziobro poinformował, że prokuratura bada relacje procesowe w tej sprawie, a czynności jeszcze trwają. "Kluczowa dla tej sprawy czynność związana z pomocami prawnymi kierowanymi do innego państwa, służąca odzyskaniu bardzo istotnych dla oceny wiarygodności materia dowodowego zawartości elektronicznej urządzeń, kart SIM, telefonów, które chcemy pozyskać. Pozwoli to prokuraturze w sposób ostateczny w tej sprawie się wypowiedzieć" - mówił Ziobro.
Według Ziobry, lider PO Donald Tusk bezkrytycznie dał wiarę wyjaśnieniom Marcina W. "Uznał je za wiarygodne, nadał też wiarygodność osobie Marcina W, przesadzając wręcz prawdziwość jego wyjaśnień (...) Zrobił to, bo chciał wyprowadzić z wyjaśnień Marcina W. wnioski, które pozwolą mu rzucić ciężkie, fałszywe oskarżenia wobec obozu rządzącego. (...) Tusk zrobił to świadomie cynicznie i z wyrachowaniem. Oskarżył też prokuraturę, że ta nie wyjaśnia wątków i utajnia sprawę" - mówił szef MS.
Ziobro dodał, że jeszcze do niedawna Marcin W. był bardzo wiarygodnym źródłem informacji zdaniem lidera PO. "Donald Tusk chciał zastawić sidła na kogoś innego, a sam - i to w sposób spektakularny - w te sidła wpadł, na własne życzenia. Cynizm w polityce po prostu nie popłaca panie Donaldzie" - ocenił prokurator generalny.
W poniedziałek tygodnik "Newsweek" napisał, że Marcin W. zeznał w śledztwie dotyczącym spółki zajmującej się sprowadzaniem do Polski węgla z Rosji, której współwłaścicielem był Falenta, że zanim taśmy nagrane w restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie.
We wtorek Donald Tusk, odnosząc się do publikacji "Newsweeka" dotyczącej zeznań Marcina W. stwierdził, że tylko komisja śledcza, niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u. Uznał też Marcina W. za wiarygodnego świadka.
W reakcji na słowa szefa PO minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział upublicznienie protokołów dotyczących zeznań Marcina W. Zostały one opublikowane na stronie Prokuratury Krajowej w środę wieczorem. Wynika z nich m.in. że Marcin W. zeznawał (w 2017 i 2018 r.) iż wręczył łapówkę w wysokości 600 tys. euro M.T., "synowi byłego premiera". Miało to mieć miejsce w 2014 r. i jak zeznawał Marcin W., pieniądze włożył do reklamówki ze sklepu Biedronka, a miała to być "prowizja za zgodę" ówczesnych władz na transakcję dotyczącą sprowadzania węgla z Rosji. Michał Tusk oświadczył w środę, że to "totalne bzdury", że nie poznał Marka Falenty ani Marcina W. i nigdy też nie był przesłuchiwany w tej sprawie. Wskazał też, że prokuratura protokoły z tymi zeznaniami ma "od lat".
Tusk zapytany przez dziennikarza TVN24, czy widział i dostał kiedykolwiek reklamówkę z 600 tys. euro, odpowiedział, że "nie widział takiej kwoty pieniędzy". "Nie jestem dzisiaj w nastroju do żartów, nawet jeśli to, co wyprawia minister Ziobro wydaje się groteskowe, naruszające wszystkie normy i obyczaje, to jednak trudno z tego robić kabaret, bo to jest bardzo poważna sprawa" - zaznaczył.