Bruksela i kraje członkowskie szykują się na kolejny tydzień „ucierania” stanowiska w sprawie interwencji w ceny. Swoją propozycję ma przedstawić Polska.

Presja koalicji 15 rządów, w tym polskiego, nie wystarczyła, by doprowadzić do przełomu w sprawie mechanizmu, który ograniczyłby ceny gazu na rynkach europejskich, i nie widać szans na jego ekspresowe wprowadzenie. Cieszące się coraz szerszym poparciem stanowisko, zgodnie z którym limit cen powinien objąć zarówno dostawy rosyjskie, jak i surowiec sprowadzany do UE z innych kierunków, w tym w formie skroplonej, wciąż nie może liczyć na aprobatę Brukseli i części wpływowych stolic.
We wrześniu wzrost głównego indeksu cen gazu dla Europy - holenderskiego TTF - co prawda wyhamował, ale średnie dzienne notowania utrzymały się powyżej 200 euro za megawatogodzinę. Były niemal trzykrotnie wyższe niż rok wcześniej. Źródłem presji cenowej są przede wszystkim działania Rosji, która od roku stopniowo ogranicza dostawy do Europy, a w ostatnich tygodniach zakręciła kurek niemal całkowicie. Według danych przedstawionych przez Komisję Europejską od stycznia do sierpnia UE sprowadziła z Rosji 53,4 mld m sześc. w porównaniu do 96,3 mld rok wcześniej. Z kolei - jak wynika z danych operatorów - przez cały wrzesień import rurociągami ze Wschodu wyniósł już tylko nieco więcej niż 2 mld m sześc. (w porównaniu z ponad 11 mld rok wcześniej).
„Piętnastka”, która opowiada się za głęboką interwencją na rynku błękitnego paliwa, liczyła, że Komisja Europejska przedstawi propozycje wychodzących naprzeciw ich oczekiwaniom aktów legislacyjnych. Ostatecznie Bruksela przygotowała jedynie analizę (on-paper), w której potwierdziła podnoszone przez siebie wcześniej obawy, iż wprowadzenie pułapu cenowego może się wiązać ze znacznymi kosztami i z ryzykiem dla pozycji konkurencyjnej Europy na światowym rynku gazu. Dodatkowo w dokumencie, do którego dotarł DGP, wskazano na zagrożenia związane ze spłaszczeniem cen w transakcjach wewnątrz UE. Według KE może ono ograniczyć przepływy gazu i utrudnić jego dystrybucję.
W ocenie Brukseli limitowi cen dla transakcji hurtowych musiałoby towarzyszyć uruchomienie jakiejś formy centralnego planowania oraz decyzja o daleko idących mechanizmach oszczędnościowych, obejmujących racjonowanie.
Anna Moskwa, szefowa polskiego resortu klimatu i środowiska, zapowiedziała, że Warszawa, wraz z grupą sojuszników, do których zaliczają się rządy Włoch, Belgii i Grecji, przygotuje własny projekt ograniczenia hurtowych cen gazu na rynku UE, który mógłby zostać poddany dyskusji już na kolejnym spotkaniu ministrów energii. A włoski minister Roberto Cingolani mówił, że propozycja musi zagwarantować zarówno ograniczenie cen, jak i utrzymanie dostaw LNG.

Limitowi cen musiałoby towarzyszyć centralne planowanie

W przygotowanej analizie Bruksela wspomniała głównie o propozycjach, które już padały. W piątek unijna komisarz energii Kadri Simson wydawała się jednak bardziej otwarta na nowe rozwiązania, choć stawiała też warunki. Według niej regulacja cen w proponowanej m.in. przez rząd w Warszawie szerokiej formule musiałaby iść w parze z wiążącymi celami w zakresie oszczędności surowca. Obecnie są one dobrowolne, a obowiązkowym „kwotom” sprzeciwiały się m.in. władze Polski. Simson zapowiedziała również, że Komisja zaproponuje, by zamiast sztywnego limitu obowiązywał nieco luźniejszy „korytarz cenowy”.
Christian Lindner, minister finansów Niemiec, zasugerował w sobotę, że Berlin mógłby poprzeć limit obejmujący LNG, jeśli ustanowiony będzie odpowiednio wysoko - powyżej dzisiejszych notowań rynkowych - i aktywowany byłby tym samym jedynie w momentach „absurdalnych” wahań cen. W ten sposób - jego zdaniem - zminimalizowane zostałoby zagrożenie „przelicytowaniem” Europy przez odbiorców azjatyckich.
Ministrowie energii przyjęli natomiast zapowiedziane już dużo wcześniej decyzje dotyczące redystrybucji ponadstandardowych przychodów sektora energetycznego. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami przychody wytwórców, których koszty nie rosną wraz z cenami gazu, będą ograniczone do 180 euro/MWh. Dotyczyć to będzie przede wszystkim jednostek OZE, elektrowni atomowych czy bloków opalanych węglem brunatnym. Ich nadwyżki zasilą budżety krajowe i będą mogły być wykorzystane elastycznie do walki z rosnącymi cenami. Ministrowie przyjęli także wprowadzenie obowiązkowej, tymczasowej składki solidarnościowej od zysków przedsiębiorstw z sektora ropy, gazu, węgla i rafinerii, których dochody przekroczą o 20 proc. poziom z 2018 r.
Zgodnie z piątkowymi ustaleniami państwa będą też mogły wprowadzić tymczasową regulację cen energii dla małych i średnich przedsiębiorstw. Dopuszcza się jako rozwiązanie nadzwyczajne czasowe ustalenie taryfy opłat za prąd poniżej kosztów jego wytwarzania. Ministrowie zgodzili się również na dobrowolny cel obniżenia zużycia energii o 10 proc. między 1 grudnia tego roku a końcem marca przyszłego roku. Obowiązkowe dla państw ma być ograniczenie o 5 proc. zużycia w godzinach szczytu.
Nie udało się natomiast porozumieć w sprawie ósmego pakietu sankcji, który ma m.in. pomóc wyegzekwować globalny limit cen rosyjskich ropy i produktów naftowych, choć - według naszych informatorów - dyplomaci odnotowują postępy w rozmowach technicznych. Prawdopodobnie do kolejnej rundy rozmów na poziomie ambasadorów dojdzie jeszcze dziś. ©℗
Średnie ceny gazu w regionach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe