Polska jest na jednym z ostatnich miejsc, jeżeli chodzi o poziom dzietności w Europie. Czechy, Rumunia, Francja, które wdrożyły programy długofalowe widzą ich pozytywne rezultaty. Miejmy nadzieję, że Polska też wkroczy na tę drogę - powiedział Andrzej Waśko, przewodniczący Rady ds. Rodziny i Edukacji.
Podczas piątkowego posiedzenia Rady ds. Rodziny i Edukacji w ramach Narodowej Rady Rozwoju zaprezentowano projekt Strategii Demograficznej na rok 2040 przygotowany przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. "To podstawowy dokument, który ma określać politykę państwa w zakresie demografii i przyrostu naturalnego w perspektywie 20 lat. Obejmuje strategię wsparcia rodziny pod kątem materialnym, społecznym i kulturowym" - wyjaśnił Andrzej Waśko, doradca Prezydenta i przewodniczący Rady ds. Rodziny i Edukacji przy Narodowej Radzie Rozwoju.
Dodał, że celem strategii jest usuwanie wszelkich barier stojących przed rodzicami, którzy wychowują dzieci lub chcą mieć ich więcej. „Skupiliśmy się też na obszarze skuteczności polityk państwowych w tym zakresie, bo diagnozy dotyczące problemów demograficznych Polski są znane od dawna, a teraz trzeba przejść do konkretnych działań, które odpowiedzą na spadek ludności w Polsce, który jest nieuchronny, ale powinien być jak najmniejszy" - podkreślił.
W jego opinii tezą strategii jest to, że polityki rządu, samorządów i organizacji pozarządowych powinny być zintegrowane, o synergicznym charakterze, długofalowe, a skala działań powinna być odpowiednio duża. „Polska jest na jednym z ostatnich miejsc, jeżeli chodzi o poziom dzietności i przyrostu naturalnego w Europie. Czechy, Rumunia, Francja i inne kraje, które wdrożyły programy długofalowe widzą pozytywne rezultaty. Miejmy nadzieję, że Polska też wkroczy na tę drogę" - powiedział.
Przewodnicząca Krajowej Rady Związku Dużych Rodzin 3+ Joanna Krupska wskazała, że opracowana strategia to "istotny krok w kierunku konstruowania odpowiedzi na problem, jakim jest obniżanie się dzietności”. „Pamiętajmy, że podniesienie dzietności to długofalowe procesy i nawet jeżeli teraz osiągnęlibyśmy współczynnik dzietności na poziomie zastępowalności pokoleń, to i tak do roku 2090, w każdym wariancie, ludność Polski będzie się zmniejszała" - wyjaśniła Krupska.
Waśko podkreślił, że to od decyzji rządu i samorządów będzie zależało, w którym kierunku będzie prowadzona polityka. „Z badań, które stały się podstawą do opracowania tej strategii wynika, że mimo poprawy sytuacji mieszkaniowej w Polsce, deficyt mieszkań dla ludzi młodych jest ogromny i nadal znajdujemy się w ogonie Europy" - dodał. Jego zdaniem nadal konieczne są transfery finansowe dla rodzin. "Nie można programów 500 plus czy innych, wprowadzanych w przyszłości, określać mianem jakiegoś rozdawnictwa socjalnego. Wszystko to, co wzmacnia polskie rodziny, wpływa na ich bezpieczeństwo i rozwój, jest inwestycją długoterminową w kapitał ludzki, który musi się w Polsce rozwijać. W przeciwnym wypadku czeka nas głęboki kryzys społeczeństwa na granicy upadku" - powiedział.
Zdaniem Joanny Krupskiej, polityka rodzinna przed 2006 rokiem była antyrodzinna, a obecnie ważnym jest, aby prowadzona polityka rodzinna nabrała spójności. „Mamy wprowadzonych dużo różnych instrumentów prorodzinnych: począwszy od ulgi na dzieci, dłuższy urlop macierzyński czy świadczenie 500 plus, ale to wszystko powinno być spójne" - stwierdziła. Dodała, że rodzinom wielodzietnym nadal brakuje wsparcia w sytuacji, kiedy decydują się na kolejne dziecko. "Mimo tego, jak by się wydawało drogiego instrumentu, jakim jest 500 plus, rodziny wielodzietne są najuboższą grupą społeczną" - zauważyła i podkreśliła, że 25 proc. kobiet w wieku 40 lat nie ma dzieci. "To jest bardzo zastanawiające, dlaczego kobiety nie realizują swoich aspiracji rodzinnych, co jest barierą. To nie są tylko sprawy polityki rodzinnej, ale też są to sprawy kulturowe i cywilizacyjne" - powiedziała.
Według niej jednym z powodów, dlaczego Polki nie decydują się kolejne dzieci jest fakt, że opieka medyczna nie jest satysfakcjonująca dla rodzących. „Może być tak, że po doświadczeniu porodu kobieta nie chce mieć kolejnego dziecka, bo boi się tych przeżyć. Z pewnością jest to obszar, który wymaga zmian i pracy nad tym, aby kobiety były otoczone właściwą opieką w przełomowym momencie swojego życia" - wyjaśniła i dodała, że nadal wysoki jest odsetek kobiet z depresją poporodową. "To również może się wiązać z opieką poporodową, ale też ze zmianami w rodzinie, które przez wiele wieków były otoczone opieką przez mamy i babcie, a dziś mamy nuklearny model rodziny i kobieta pozostaje sama lub tylko z mężem i tej opieki jest też za mało" - podsumowała Krupska.(PAP)
Autorka: Agnieszka Gorczyca