W czwartek na Zamku Królewskim w Warszawie zostanie zaprezentowany raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. W wydarzeniu udział wezmą m.in. premier Mateusz Morawiecki, prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który kierował zespołem przygotowującym raport dotyczący reparacji poinformował, że wydarzenie rozpocznie się o godz. 13. Mularczyk ma zaprezentować składający się z trzech tomów raport o stratach Rzeczypospolitej Polskiej poniesionych podczas II wojny światowej wraz z wyliczoną kwotą tych strat.

Według Mularczyka, pierwszy tom raportu przedstawia opis i szacunki dotyczące strat demograficznych i materialnych, drugi - dokumentację zdjęciową, fotograficzną wojny i okupacji niemieckiej "wraz z brutalnością okupacji", a trzeci tom, to "rejestr miejsc zbrodni, egzekucji, masowych mordów Polaków czy pacyfikacji wsi".

Mularczyk: Kwota w raporcie o reparacjach, to więcej niż 850 mld dolarów

Mularczyk w Programie Pierwszym Polskiego Radia pytany był o zaplanowaną na czwartek, 83. rocznicę wybuchu II wojny światowej, prezentację raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej.

"Myślę, że to jest historyczny dzień, dlatego że po niemal 80 latach od zakończenia II wojny światowej cały czas Polacy nie wiedzieli, nie mieli świadomości, jak wielkie straty demograficzne i materialne poniosła Rzeczpospolita na skutek II wojny światowej" - powiedział poseł PiS.

Jak wyjaśnił, w raporcie te straty zostały wycenione. Szacunek mieści się w pierwszym tomie raportu. "Chcę podkreślić jednoznacznie, że ten raport to nie jest jakieś bujanie w obłokach. To są bardzo konkretne wyliczenia, konkretne szacunki, oparte na danych statystycznych, archiwalnych, oparte na wyliczeniach, które znaleźliśmy w archiwach, w opracowaniach" - zapewnił poseł PiS.

Mularczyk zaznaczył, że raport i zaprezentowana w nim kwota są "bardzo konserwatywne". Zapytany, czy ta kwota będzie wyższa niż wspominane przez niego wcześniej 850 mld dolarów, odparł: "Tak, to będzie kwota wyższa".

Jak przypomniał, kwota 850 mld dolarów jest oparta o raport Biura Odszkodowań Wojennych prezentowany w 1947 roku. Był on wynikiem prac, gdzie na podstawie ankiet od sołtysów, wójtów, burmistrzów przygotowano sprawozdanie. "To sprawozdanie w tamtym czasie przedstawiło określoną kwotę, która zwaloryzowana na współczesne dolary dawała właśnie tę kwotę 850 mld dolarów" - tłumaczył Mularczyk.

"My mamy własne wyliczenia. Oczywiście, częściowo opieramy się na dokumentach BOW-u, natomiast mamy jednak dużą bazę własnych wyliczeń, własnych danych statystycznych, które zebraliśmy w wyniku długotrwałych kwerend i w polskich, i w niemieckich archiwach" - powiedział poseł PiS.

Na pytanie, co powinno nastąpić po opublikowaniu raportu o reparacjach, Mularczyk odparł, że "decyzje w tym zakresie podejmie prezes (PiS) Jarosław Kaczyński, oczywiście w konsultacji i we współpracy z premierem Mateuszem Morawieckim". "Ja uważam, że ten raport powinien trafić na biurko kanclerza Niemiec, ale też osobiście chciałbym zawieźć ten raport do wszystkich posłów Bundestagu" - dodał.

Poseł PiS wskazał, że drugi tom raportu, to jest dokumentacja fotograficzna. "Prezentujemy lata wojenne i okupacji na zdjęciach, które są naprawdę bardzo brutalne, pokazują realia wojny" - zaznaczył. Trzeci tom raportu to rejestr ponad 9200 miejscowości, gdzie dochodziło do mordu na Polakach, egzekucji, pacyfikacji, który został opracowany przez Główną Komisję Ścigania Zbrodni Hitlerowskich w latach 70., 80., 90.

Raport został przygotowany przez funkcjonujący w poprzedniej kadencji parlamentu - od września 2017 r. - Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II wojny światowej, którym kierował poseł Mularczyk. Nad raportem pracowało ok. 30 naukowców - historyków, ekonomistów, rzeczoznawców majątkowych - oraz 10 recenzentów. (PAP)

Szynkowski vel Sęk: Odpowiedzialność odszkodowawcza Niemiec nie wygasła

Szynkowski vel Sęk przekonywał w TVP Info, że kwestia reparacji "jest dość jasna". Podkreślił, że zapoznał się z obszernym raportem, który ma być w czwartek zaprezentowany i jest przekonany, że nie miał dotąd okazji do lektury "tak mocnego dokumentu obrazującego faktograficznie zbrodnie niemieckie w trakcie II wojny światowej".

"Muszę powiedzieć, że tam też w warstwie prawnej jest bardzo wyraźnie wskazane, że odpowiedzialność odszkodowawcza Niemiec w żaden sposób nie wygasła, że oświadczenie złożone w 1953 r. (zrzeczenie się reparacji ze strony rządu PRL w 1953 - PAP) miało przynajmniej trzy istotne wady prawne, tam to jest wskazane" - powiedział.

Jego zdaniem, oświadczenie zostało złożone przez nieuprawniony organ, przez Radę Ministrów a nie przez Radę Państwa, po drugie nie jest "protokołowane nigdzie w obradach Rady Ministrów", więc można podejrzewać, że nie było takiej uchwały Rady Ministrów. Po trzecie - mówił wiceminister - zostało one złożone wobec Niemieckiej Republiki Demokratycznej, a nie wobec Republiki Federalnej Niemiec ani wobec mocarstw, które wówczas opiekowały się Niemcami Zachodnimi.

Pytany o jakich kwotach - jeśli chodzi o odszkodowania - jest mowa w raporcie, Szynkowski vel Sęk stwierdził, że "kwoty mogą być różne", jako, że chodzi o kwoty wyrażone w dolarach, którego kurs jest zmienny.

"To są ogromne sumy, które są bardzo jasno wyliczone, w znaczącej części na podstawie wymordowanej ludności Polski. Ponad 5 mln wymordowanych Polaków w trakcie wojny, to przecież ludzie, którzy swoją pracą tworzyliby PKB kraju, gdyby wojny nie było, którzy nie tylko zarabialiby pieniądze, ale też tworzyli kapitał, dobrobyt tego kraju. To można przeliczyć, to zostało bardzo rzetelnie i transparentnie przeliczone, ile by oni tego majątku wnieśli" - powiedział wiceminister.

Dodał, że policzono też "straty materialne": zburzone szpitale, szkoły, zagrabione konta bankowe, konta ubezpieczeniowe, straty w dobrach kultury.

Jego zdaniem, odpowiedzialność odszkodowawcza Niemiec nie podlega dyskusji, pozostaje natomiast kwestia wypracowania odpowiedniej procedury, by ten proces został zrealizowany.

(PAP)