- Jeżeli granice zewnętrzne UE nie zostaną odpowiednio zabezpieczone, to zaczną się kontrole na tych wewnętrznych - uważa Bartosz Grodecki, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.

Bartosz Grodecki, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji / Materiały prasowe
W związku z ostatnimi wydarzeniami na swoich zamorskich terytoriach w Afryce Północnej Hiszpania apeluje o jak najszybszą reformę polityki migracyjnej i przyjęcie Paktu o migracji i azylu - na jakim etapie są obecnie prace nad tym paktem?
Pakt miał być odpowiedzią na kryzys migracyjny z lat 2014 i 2015. Wydarzenia z Ceuty i Melilli kolejny raz pokazują, że potrzebne są skuteczne mechanizmy radzenia sobie z migracją. W moim odczuciu szybkie przyjęcie paktu na dzisiaj niewiele zmieni, gdyż budzi on wątpliwości państw członkowskich. Ponadto wydarzenia, których doświadczyliśmy w ostatnim czasie, powodują, że powinniśmy wypracować skuteczniejsze narzędzia do walki choćby z mechanizmami instrumentalizacji migracji. Każda kolejna prezydencja próbuje szukać kompromisu, ale zazwyczaj kończy się na przyjmowaniu elementów, które nie budzą większych emocji. Ostatnia, prezydencja francuska, zaproponowała metodę sukcesywnego dochodzenia do kompromisu w ramach różnych elementów paktu, tzw. step-by-step approach. Kompromis został zawarty, jeśli chodzi o nowelizację rozporządzenia o EURODAC - zmiana czysto techniczna, dotycząca zwiększenia możliwości wymiany danych między systemami. Deklaracja nie uzyskała poparcia wszystkich państw członkowskich z uwagi na wprowadzone nieuzgodnione elementy solidarnościowe. Zapewne dyskusja powróci w ramach prezydencji czeskiej.
Który element tego paktu z polskiej perspektywy budzi największe wątpliwości, a gdzie widzi pan szansę na krok w dobrym kierunku?
Według mnie główna oś sporu toczy się wokół kwestii związanych ze skuteczną ochroną granic zewnętrznych Wspólnoty i mechanizmem solidarnościowym. W opinii wielu państw członkowskich, także Polski, brak skutecznych działań na granicy przekłada się wprost na właściwe funkcjonowanie strefy Schengen, czyli jednego z filarów UE. Jeżeli granice zewnętrzne nie zostaną odpowiednio zabezpieczone, to państwa członkowskie będą wprowadzały kontrole na granicach wewnętrznych - co zresztą w wielu miejscach już się dzieje - co samo w sobie przeczy idei swobodnego przepływu ludzi. Prezentowany w pakcie mechanizm solidarności, oparty na algorytmie rozdziału migrantów i kontrybucjach finansowych, to de facto powrót do kwestionowanego już wielokrotnie modelu relokacji. Ponadto wzmaga tzw. ruchy wtórne, które stanowią obciążenie systemów azylowych i recepcyjnych krajów Europy Zachodniej.
Fundamentem na dzisiaj pozostaje jasna polityka ochrony granic, szybkie procedury związane z przyznawaniem ochrony między narodowej i co się z tym wiąże - skuteczna readmisja oraz polityka powrotowa, elastyczne mechanizmy solidarności biorące pod uwagę suwerenność państw członkowskich i możliwości kontrybucji, a także skuteczna odpowiedź na wszelkie działania związane z instrumentalizacją migracji. To są kwestie, co do których powinniśmy szukać wspólnych rozwiązań, aby móc dalej procedować systemem zarządzania migracją.
Za politykę wobec uchodźców z Ukrainy była Polska wielokrotnie chwalona w Europie, ale budowa muru na granicy z Białorusią została odebrana już zupełnie inaczej, a KE sprzeciwiała się finansowaniu jego budowy. Z perspektywy czasu decyzja o postawieniu muru była dobra? Mur spełnia dzisiaj swoje zadanie?
Komisja Europejska nie jest chętna budowom barier fizycznych, choć takie zapory od wielu lat powstają na granicach zewnętrznych UE. Nie ma też jasnych przesłanek do tego, żeby odmówić finansowania takich przedsięwzięć ze środków budżetu Wspólnoty. Niemniej jednak, z uwagi na pragmatykę działania, zapora na granicy polsko-białoruskiej powstała w 100 proc. ze środków polskiego budżetu, a pieniądze, które są możliwe do otrzymania z UE, będą przeznaczone na barierę elektroniczną. Warto zwrócić uwagę, że zapory w Ceucie i Melilli były finansowane ze środków unijnych, ale przyznawała je inna Komisja, w innym składzie.
Naszym zdaniem nie ma obecnie innego sposobu niż budowa tego typu infrastruktury, żeby ograniczyć skutki operacji hybrydowej przygotowanej przeciw Polsce, a także UE przez reżim Łukaszenki. Standardowe obecne procedury są długotrwałe i nie są w stanie skutecznie na tego typu zagrożenie odpowiedzieć. Jedyne, co budzi w tej kwestii jakikolwiek optymizm, to fakt, że zaczynamy w końcu sensownie rozmawiać o nowelizacji zasad ochrony granic zewnętrznych UE. Z naszej inicjatywy, jeszcze w trakcie prezydencji słoweńskiej, zostało wprowadzone pojęcie zagrożenia hybrydowego. Zobaczymy, czy za chwilę to pojęcie nie będzie na nowo odmieniane przez wszystkie przypadki, w ramach trwającej inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę oraz procesu przystępowania Finlandii i Szwecji do NATO. Na takie wyzwania musimy realnie odpowiadać.
Czy w razie wznowienia kryzysu rząd ma jakieś narzędzia - poza murem - żeby przeciwdziałać eskalacji?
Mur jest zaporą fizyczną i stał się elementem infrastruktury ochrony granicy. Natomiast wciąż potrzebujemy wypracowanych prawnych instrumentów międzynarodowych, które mogłyby nas wesprzeć w takiej sytuacji. Wracamy tym pytaniem do tego, o czym już mówiłem wcześniej. Potrzebujemy skutecznych mechanizmów ochrony granic, szybkich procedur procedowania wniosków o ochronę międzynarodową, a także skutecznej readmisji. Bez tego takie sytuacje, jak na południu Europy czy na naszej wschodniej granicy, będą coraz częstsze.
Chociaż widać ożywienie ruchów migracyjnych na Morzu Śródziemnym, to nic nie wskazuje jeszcze na sytuację kryzysową - pana zdaniem wojna i blokada dostaw żywności do Afryki i Bliskiego Wschodu to będzie bezpośredni powód kolejnego dużego kryzysu w zarządzaniu migracjami w Europie?
Co roku według danych Frontexu i Europejskiej Agencji Azylowej (EUAA) mamy ok. 100-130 tys. migrantów próbujących dostać się do Europy przez basen Morza Śródziemnego. Jeśli spojrzeć na statystyki, to one są niezmiennie alarmujące. Jeśli nadal będą czynne szlaki przerzutu migrantów na Morzu Śródziemnym - niezależnie czy na zachodnim, centralnym czy wschodnim kierunku i jeśli nadal nie rozwiążemy tego na poziomie wspólnotowym - to jedyne, co pozostanie państwom członkowskim, to budowanie murów. Pytanie, czy tak powinna wyglądać Europa? Jednocześnie, jeśli nie będziemy właściwie chronić granic zewnętrznych, to jak już wspomniałem, uderzymy w strefę Schengen. To są problemy ze sobą ściśle powiązane, które nie tylko stanowią wyzwanie w polityce wspólnotowej, lecz także będą elementem politycznych debat w politykach krajowych. ©℗
Rozmawiał Mateusz Roszak