Gruzja pogrąża się w kryzysie politycznym. Jednym z jego przejawów jest zaostrzanie represji przez rządzące Gruzińskie Marzenie (KO). Za kratki trafiają rozpoznawalni politycy i dziennikarze, a władze, kontrolowane przez oligarchę Bidzinę Iwaniszwilego, oferują im ułaskawienie, jeśli opozycja zrezygnuje z bojkotu planowanych na październik wyborów lokalnych. Integracja europejska, o którą Gruzja starała się od rewolucji róż w 2003 r., nie wchodzi już w grę.

Gruzja protestuje od siedmiu miesięcy

W centrum Tbilisi wciąż, od ponad siedmiu miesięcy, protestują przeciwnicy rządu, choć skala ich wystąpień jest już ograniczona. Także dlatego, że uczestnikom grozi odpowiedzialność karna. Stowarzyszenie Młodych Prawników Gruzji wie o 64 osobach, którym wytoczono takie sprawy. Od czasu do czasu manifestantom wciąż udaje się zablokować ruch na stołecznym prospekcie Rustawelego. Tradycyjnie domagają się wypuszczenia więźniów politycznych, powrotu na ścieżkę integracji europejskiej, rozpisania nowych wyborów parlamentarnych. Poprzednie wygrało KO, jednak opozycja i obserwatorzy wspominali o licznych manipulacjach. Realni przeciwnicy władz bojkotują prace parlamentu i nie przyjęli mandatów. Gruzińskie Marzenie utworzyło z części wybranych z własnych list posłów odrębne kluby poselskie, by imitować parlamentarny pluralizm.

72 proc. Gruzinów, w tym połowa zwolenników KO, zgadza się, że krajem targa kryzys polityczny – tak przynajmniej wynika z opublikowanego w poniedziałek sondażu Instytutu Studiów i Analiz Społecznych. Zdaniem 58 proc. sprawy idą w złym kierunku – choć odpowiedzi na to pytanie dobrze ilustrują narastającą polaryzację, skoro przeciwnego zdania jest aż 85 proc. wyborców KO. Wciąż co trzeci Gruzin deklaruje poparcie dla partii rządzącej, która zajęłaby pierwsze miejsce także w uczciwych wyborach, zdobywając dwa razy więcej głosów niż druga co do popularności Koalicja na rzecz Przemian (KC, 18 proc. poparcia). Władze nie prowadzą jednak uczciwej gry z opozycją. Część jej przywódców siedzi w więzieniach. Taki los spotkał współliderów KC Zuraba Dżaparidzego, Nikę Gwaramię i Nikę Melię, szefa Silnej Gruzji (9 proc.) Mamukę Chazaradzego i kilku ważnych polityków Zjednoczonego Ruchu Narodowego (ENM, 17 proc.), w tym byłego ministra obrony Iraklego Okruaszwilego.

Opozycja w więzieniach

Pretekstem do wydania niektórych wyroków była odmowa stawiennictwa przed komisją śledczą, której głównym zadaniem jest potępienie działań poprzedniej ekipy rządzącej, związanej z Micheilem Saakaszwilim, który sam odsiaduje drakoński wyrok, i z założonym przez niego ENM. Władze oskarżają Saakaszwilego o sprowokowanie wojny z Rosją w sierpniu 2008 r., o korupcję, presję wywieraną na biznes i tortury w więzieniach. Część zarzutów ma realne podstawy, jednak sposób działania komisji wskazuje na zamiar zemsty politycznej i rozbicia opozycji. Były premier z ramienia KO Giorgi Gacharia, obecnie lider cieszącej się 10-proc. poparciem partii Gacharia dla Gruzji, stawił się wprawdzie przed komisją, ale później wyjechał z kraju w obawie przed zatrzymaniem w innej sprawie. Rządzący oferują opozycji także marchewkę. Micheil Kawelaszwili, którego wyboru na prezydenta opozycja nie zaakceptowała, zaoferował uwięzionym ułaskawienie, jeśli zgodzą się stanąć do wyborów lokalnych (część przeciwników władzy zapowiada ich bojkot).

Represje dotykają również media. Siedem lat więzienia grozi założycielce gazet „Batumenebi” i „Netgazeti”. Mzia Amaghlobeli siedzi w areszcie od sześciu miesięcy za to, że spoliczkowała szefa policji w Batumi, gdy wyzywał ją podczas ulicznej manifestacji. Amaghlobeli prowadzi w areszcie strajk głodowy. Na innych dziennikarzy są nakładane grzywny idące w równowartość tysięcy złotych. Część regulacji, które pozwalają na takie kary, została przyjęta już po wyborach parlamentarnych z 2024 r. Mimo protestów Zachodu, KO zaostrzyło też przepisy dotyczące tzw. agentów zagranicznych, czyli instytucji i osób fizycznych otrzymujących granty spoza kraju. Komentatorzy spodziewają się, że to dopiero początek, a działania komisji śledczej posłużą do delegalizacji najważniejszych ugrupowań konkurencyjnych wobec KO. Iwaniszwili sugerował to w kampanii, zapowiadając „osądzenie zdrajców, winowajców wojny i zniszczenia gruzińsko-osetyjskiego braterstwa”. ©℗