Opozycję może rozboleć głowa od liczby potencjalnych konfiguracji w kolejnych wyborach do Sejmu. Sześć opcji, które pokazujemy na grafice obok, to przegląd możliwości od tych dających najwięcej mandatów - takich jak jedna czy dwie listy - do takich, w których nikt z nikim się nie dogadał. Najbardziej oryginalna koncepcja to start dwóch list: osobno KO i osobno tzw. koalicji świateł drogowych, czyli lewicy, PSL i Polska 2050. Jak wynika z naszych informacji, rozmowy w tej sprawie się toczyły.

Na razie poszczególne ugrupowania przedstawiają swoje koncepcje. W tej dyskusji rolę grają nie tylko matematyczne zalety poszczególnych wariantów, lecz także bieżąca sytuacja i walka o pole position przed negocjacjami, czyli pokazanie swojej jak największej politycznej siły.
Jedna lista - to pomysł, który forsuje PO jako optymalny, jeśli chodzi o liczbę zdobytych przez opozycję mandatów. Dowodem ma być ostatni sondaż, który opublikowało Oko.press - tu - startując wspólnie - opozycja miała zdobyć ponad 260 mandatów (na 460 wszystkich). Dla odmiany gdy badaliśmy różne konfiguracje w sondażu United Surveys, opozycja najwięcej miejsc zdobywała, startując w dwóch blokach. I zwolennikiem takiej drogi jest np. PSL czy Polska 2050. - Nie ma optymalnej strategii, natomiast w obecnej sytuacji są dwie porównywalne - z jedną listą i dwiema. Natomiast każda inna, która zakłada więcej list, jest gorsza z punktu widzenia opozycji - podkreśla politolog prof. Antoni Dudek. To wynika z uwarunkowań politycznych, a nie matematyki. Gdyby brać pod uwagę tylko teorię i model wyliczeń, to ordynacja z systemem d’Hondta preferuje jedną listę, ale - jak podkreśla prof. Dudek - tylko przy założeniu, że identyczny elektorat pójdzie do wyborów przy jednej liście i przy dwóch. - Jest grupa wyborców, która zostanie w domu, jak na jednej liście będzie miała Zandberga i Kosiniaka-Kamysza, dla nich jeden czy drugi będzie nie do przyjęcia. Jeśli jednak ci politycy znajdą się na dwóch listach, to oni pójdą na wybory. I spór dotyczy wielkości tej grupy - podkreśla ekspert.
Jednocześnie, gdy dyskusja schodzi na temat większej liczby bloków, to widać wyraźnie, że mniejsze ugrupowania nie chcą być w koalicji z PO. PSL mówi, że najlepiej, by partia Tuska poszła z Lewicą; Lewica, że Platforma powinna to zrobić z ludowcami. Widać, że partie z mniejszym poparciem boją się zdominowania przez ugrupowanie Tuska.
W przeciwieństwie do opozycji prawica nie ma wielkich dylematów. Zasadniczy problem dla PiS to, czy kolejny raz wziąć na pokład Solidarną Polskę, z którą nieustannie się ściera. Zwyciężyć mogą pragmatyzm i świadomość, że każdy procent poparcia może się liczyć.
ikona lupy />
Jeden kierunek - wiele szlaków / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe