Po wczorajszym spotkaniu w sprawie Turowa Czesi dziś pokażą nową umowę swojemu premierowi. Od jego decyzji zależy, czy będzie przyjęta.

– Owocne rozmowy, ale będą jeszcze uzgodnienia w Czechach – powiedziała minister klimatu Anna Moskwa po kilkugodzinnym spotkaniu ze swoją czeską odpowiedniczką Anną Hubáčkovą. Czesi żądają odszkodowań za szkody środowiskowe wywołane działaniem kopalni w Turowie. Rozmowy w tej sprawie toczą się od końca maja.
– Dziś umowa będzie przekazana czeskiemu rządowi – mówi nasz rozmówca, który brał udział w spotkaniach. I dodaje, że od tego będzie zależało, czy Czesi zaakceptują nową wersję umowy. Jeden z przedstawicieli strony polskiej pytany, czy do porozumienia jest blisko, oparł: „powiedzmy, sprawa jest zagmatwana”.
Przez pięć godzin obie panie minister analizowały umowę, punkt po punkcie. – Po naszej stronie uzgodnienia zostały dokonane, pani minister musi dokonać ich po swojej stronie. Mam nadzieję, że te ustalenia odbędą się w pilnym trybie tak, byśmy mogli szybko zamknąć spór. Treść ustaleń do momentu zakończenia uzgodnień po stronie czeskiej zachowamy w tajemnicy – mówiła minister Anna Moskwa. I podkreślała, że widać różnicę w podejściu nowego czeskiego rządu – klimat wczorajszych rozmów sugeruje, że porozumienie jest o krok. – Nasze rozmowy były otwarte – deklarowała Anna Hubáčková. Dodała, że wczorajsze rozmowy będą poufne, nie zostaną z nich sporządzone żadne protokoły.
Po raz pierwszy od początku rozmów w sprawie ewentualnych odszkodowań za działalność Turowa Czesi przyjechali do Warszawy. Przed spotkaniem stanowiska wydawały się twarde. Warszawa chciała, o czym pisaliśmy, zmniejszyć o połowę kwotę rekompensaty dla Czechów (pierwotnie miało to być 50 mln euro) i zapowiadała dalsze kroki, tym razem w postępowaniu arbitrażowym. Polska sygnalizowała, że Czesi złamali zapisy tzw. Karty Energetycznej z 1994 r. w zakresie zakazu dyskryminacji inwestycji (inaczej traktują polską inwestycję w Turowie niż swoje własne). W grę miało wchodzić też zagranie kartą czeskiej kopalni ČSM, gdzie według portalu Business Insider doszło do złamania procedur środowiskowych. Jednym ze scenariuszy miało być zaproponowanie Czechom, by wycofali skargę na działalność kopalni Turów z Trybunału Sprawiedliwości UE, a w zamian my nie złożymy swojej w sprawie ČSM.
Do zarzutów dotyczących czeskiej kopalni ČSM odniosła się nowa czeska minister środowiska. Podkreślała w wywiadzie dla czeskiej telewizji tuż przed wyjazdem do Polski, że Czechy nie łamią zasad. „Zagadką jest dla mnie, jak doszło do takiej interpretacji, bo nie ma przedłużenia wydobycia, nie ma zmian warunków, wręcz przeciwnie, wydobycie tam kończy się z końcem tego roku, najpóźniej na początku przyszłego roku – powiedziała. Podobnie mówił w rozmowie z DGP jeden z czeskich dziennikarzy, który wnikliwie analizował sprawę. I potwierdzał słowa szefowej czeskiego resortu, że kopalnia zamyka się najpóźniej w tym roku.
Anna Hubáčková tuż przed wyjazdem do Polski podkreślała też, że nie widzi przestrzeni do ustępstw i ostro komentowała zapowiedzi obniżenia kwoty rekompensat.
Od września Polska ma płacić Komisji Europejskiej karę 500 tys. euro dziennie za to, że nie zaprzestała wydobycia węgla brunatnego w Turowie. Nie robi tego. 3 lutego rzecznik generalny TSUE ma przedstawić swoją opinię w sprawie skargi Czech, będzie to wskazówka, jak może wyglądać ostateczne orzeczenie.
Atmosfera rozmów o kopalni w Turowie zmieniła się