Senacką komisję ds. Pegasusa należy traktować w charakterze teatru politycznego; Senat nie ma uprawnień do powoływania komisji śledczej; taka komisja nie może domagać się dokumentów od organów ścigania i nie ma kompetencji do wzywania świadków - mówił poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.

Senat powołał w tym tygodniu komisję nadzwyczajną ds. wyjaśnienia przypadków inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus. Na przewodniczącego komisji wybrany został senator KO Marcin Bosacki, który przekonywał, że wyjaśnienie sprawy używania Pegasusa przez polskie służby jest obowiązkiem Senatu.

Mularczyk w czwartek w Programie Pierwszym Polskiego Radia podkreślił, że Senat nie ma kompetencji ustawowych do powoływania komisji śledczych. Wskazał, że w świetle polskiego prawa, tylko Sejm może powoływać takie komisje.

"Na takiej samej zasadzie gdyby komisję śledczą powołała Rada Gminy Warszawy, Łodzi czy Krakowa, taka komisja śledcza nie ma uprawnień komisji śledczej. Zarówno nie może domagać się dokumentów od organów ścigania: prokuratury, policji, sądów, ale również nie ma kompetencji do wzywania świadków na przesłuchania, ponieważ nie dysponuje takimi uprawnieniami przewidzianymi przez konstytucję i ustawy" - tłumaczył Mularczyk.

W związku z tym - ocenił - działania Senatu należy traktować w charakterze teatru politycznego. "Takiego troszeczkę bicia piany politycznej, wywierania jakiejś presji na rząd i pokazywania, ze opozycja coś robi. Ale w świetle polskiego prawa, konstytucji, ustawy, to są działania zupełnie bezprawne" - dodał poseł PiS.

Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, za pomocą oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator KO Krzysztof Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.

Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w tygodniku "Sieci", że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. "Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia" - powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. "To całkowite bzdury" - oświadczył. (PAP)

autor: Rafał Białkowski