Wzmocnienie roli kuratora oświaty to konsekwencja realizacji programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości – powiedział Tomasz Zieliński (PiS) w środę w Sejmie podczas drugiego czytania rządowego projektu nowelizacji ustawy Prawo oświatowe. Tymczasem Krystyna Szumilas (KO) złożyła wniosek o odrzucenie projektu w całości.

Projekt nowelizacji przygotowany przez Ministerstwo Edukacji i Nauki zmierza do wzmocnienia roli kuratorów w systemie oświaty. Zgodnie z rządowym projektem nowelizacji dyrektor szkoły lub placówki będzie miał obowiązek – nie później niż na dwa miesiące przed rozpoczęciem zajęć prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje – uzyskać szczegółową informację o planie działania na terenie szkoły, konspekt zajęć i materiały wykorzystywane na oferowanych zajęciach, a także uzyskać pozytywną opinię kuratora oświaty dla działań takiej organizacji w szkole lub w placówce. Kurator ma 30 dni na wydanie opinii. Udział ucznia w zajęciach prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje będzie wymagał pisemnej zgody rodziców niepełnoletniego ucznia lub pełnoletniego ucznia. Komisje sejmowe w ubiegłym tygodniu wprowadziły do projektu zapis wyłączający z tej procedury organizacje harcerskie.

W projekcie zapisano też, że jeśli dyrektor szkoły lub placówki oświatowej nie zrealizuje zaleceń wydanych przez kuratora oświaty, będzie on mógł wezwać go do wyjaśnienia, dlaczego tego nie zrobił. Jeśli dyrektor nadal nie będzie realizował zaleceń, kurator może wystąpić do organu prowadzącego szkołę lub placówkę z wnioskiem o odwołanie dyrektora w czasie roku szkolnego, bez wypowiedzenia.

Tomasz Zieliński (PiS)

"Planowana nowelizacja w zakresie zmian w ustawie Prawo oświatowe m.in. wprowadza wzmocnienie organu prowadzącego nadzór pedagogiczny, co jest konsekwentną realizacją programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości" – powiedział Zieliński.

Wskazał, że w celu wykonywania ustawowych zadań kurator powinien być wyposażony w odpowiednie przepisy prawne wykluczające dowolność stosowania Prawa oświatowego.

"W tym miejscu pragnę uspokoić wszystkich dyrektorów szkół i placówek, ponieważ demonizowanie tej ustawy przez większość opozycji nie ma nic wspólnego z rozwiązaniami proponowanymi w omawianych przepisach" – powiedział poseł PiS.

Mówił, że w Prawie oświatowym brakuje uregulowania prawnego zakończenia procedury wydania zaleceń po kontroli kuratoryjnej w szkole lub placówce oświatowej, a także sprawowania skutecznego nadzoru ponad placówkami i szkołami niepublicznymi.

"Bardzo nielicznie, ale jednak, występowały sytuacje, kiedy to dyrektor szkoły nie wykonał zaleceń lub dyrektor szkoły niepublicznej, a bardzo często jest organem prowadzącym, uniemożliwiał przeprowadzenie kontroli. Proponowane zmiany regulują i wyposażają kuratora w odpowiednie narzędzia umożliwiające skuteczne wykonywanie nadzoru" – powiedział Zieliński.

Mówił, że w tym samym projekcie uregulowano warunki działalności w szkołach organizacji i stowarzyszeń, które do tej pory zależały od uzyskania pozytywnej opinii rady pedagogicznej i rady rodziców.

"W propozycji zmian dodatkowo uzależniono prowadzenia tych zajęć od zgody kuratora oświaty, który przecież w ramach nadzoru pedagogicznego działa nad realizacja podstawy programowej w szkołach i placówkach, ale przede wszystkim po raz pierwszy wprowadzono wymóg uzyskania pisemnej zgody rodziców, którzy dodatkowo muszą być poinformowani przez dyrektora szkoły o celach i treściach realizowanego programu zajęć" – poinformował.

"Tym samym mogę zapewnić rodziców, że z chwilą wejścia w życie ustawy żadna pozaszkolna organizacja, a wyjątkiem organizacji harcerskich, bez ich zgody nie będzie mogła prowadzić zajęć z ich dziećmi" – powiedział.

Zapowiedział, że PiS będzie głosować za uchwaleniem nowelizacji.

Krystyna Szumilas (KO)

W imieniu klubu KO głos zabrała Krystyna Szumilas. "Ta ustawa powinna nazywać się ustawą o ręcznym sterowaniu szkołą przez polityków i odebraniu rodzicom prawa do wychowania" – powiedziała. Szumilas złożyła wniosek o odrzucenie projektu w całości. Oceniła, że debata o tym projekcie ma fundamentalne znaczenie, bo chodzi o wychowanie kolejnych pokoleń Polek i Polaków.

"Dzisiaj Sejm zadecyduje, czy polska szkoła będzie szkołą odpowiadającą na potrzeby dzieci i będzie służyła ich przyszłości zgodnie z oczekiwaniami ich rodziców, czy też będzie wychowywała ludzi zniewolonych, podporządkowanych, podatnych na propagandę partii rządzącej" – mówiła Szumilas.

Dodała, że o wolną szkołę walczą organizacje pozarządowe, samorządy, związki zawodowe czy nauczyciele. "Walczą z władzą, która nie rozumie znaczenia słów: wolność, demokracja, niezależność, otwartość, szczerość, tolerancja" – wyliczała. "Chichotem historii jest też to, że musimy walczyć o wolną szkołę, bo chce ją zlikwidować partia, która mieni się spadkobierczynią idei Solidarności, ale marzenia Solidarności o wolnej i niezależnej szkole wyrzuca do kosza" – oceniła Szumilas.

W jej ocenie PiS chce postawić kuratora oświaty – polityka – ponad rodzicami. "Ponad rodzicami stawia człowieka nominowanego przez PiS, wiernego PiS i PiS-owskiej ideologii wtłaczanej do polskich szkół, a intelektualnym wzorem jest pani kurator Nowak" – powiedziała Szumilas.

Mówiła, że PiS chce wymusić na szkole narzucanie jednolitych przekonań. "Chce wymusić na nauczycielach modelowanie ludzi uległych i biernych, bo tylko tacy będą – jak mówi marszałek Terlecki – prawdziwymi patriotami głosującymi na PiS" – wskazała.

"Tym projektem uderzacie w fundamenty edukacji naszych dzieci, kneblujecie usta nauczycielom, związujecie ręce rodzicom" – powiedziała.

Dariusz Klimczak (KP-PSL)

"Pod względem organizacyjnym, samorządności i swobody działania ta ustawa cofa polską szkołę o trzy dekady. PiS funduje nam powrót do PRL-u, bo to jest klasyczny przykład centralizacji i łamania de facto artykułu 15 Konstytucji Rzeczpospolitej, który jasno mówi, że władza w Polsce jest zdecentralizowana. I mówi o tym nie tylko artykuł 15 konstytucji, ale także doktryna i praktyka legislacji do 1989 r., kiedy zabieramy kompetencje centralne i dajemy do samorządu" – mówił Klimczak.

"Po uchwaleniu tej ustawy ani nauczyciele, ani rodzice tak naprawdę w szkole nie będą mieli nic do gadania, nie wspominam o dyrekcji czy samorządzie terytorialnym, bo pojawia się kurator. Dziś kurator będzie decydował o wszystkim, kurator, czyli PiS, kurator, czyli rząd, czyli pan minister Czarnek" – wskazał poseł KP-PSL.

Łatwo sobie wyobrazić – mówił – jak szkoła będzie wyglądała. "W retoryce rządowej wygląda to tak: wzmacniamy nadzór pedagogiczny nad szkołą. Ja dzisiaj z tej mównicy powiem prawdę: nie chodzi o żaden nadzór pedagogiczny, tylko o polityczny nad szkołą, a argumentem koronnym jest to, gdy spojrzymy, kto tym kuratorem jest. Przecież większość, część z tych kuratorów, wprost w mediach twierdzi, że popiera PiS i oni działają na rzecz PiS" – powiedział Klimczak.

Wskazał, że niedawno jedna z kurator powiedziała, że szczepienia przeciw COVID-19 to eksperyment. "Tak chcemy, żeby wyglądała szkoła? Po to zwiększamy kompetencje kuratorów, żeby tworzyć kolejne pokolenia antyszczepionkowców? Bo do tego to w zasadzie idzie" – ocenił.

Pytał też, co się stało z zapowiedzianym w kampanii wyborczej projektem prezydenta Andrzeja Dudy, który miał zapewnić wszystkim rodzicom możliwość współdecydowania o rodzajach, treści i sposobie prowadzenia zajęć dodatkowych. Przypomniał, że projekt ten został złożony w Sejmie. "Dziś sprawdzałem: nie ma do niego nawet opinii rządu. Taka zgoda panuje w Zjednoczonej Prawicy" – mówił Klimczak.

Wskazał też, że jest wiele innych ważnych problemów, którymi powinno się zajmować MEiN, np. żywieniem dzieci w szkołach i wprowadzeniem bezpłatnych obiadów, czy tym, by codziennie były w szkołach lekcje języka obcego. Według niego szkoła powinna uczyć, jak czytać umowy, rozliczać podatki, czy rozróżniać prawdę od kłamstwa. "To są zadania szkoły" – podkreślił.

W imieniu klubu KP-PSL złożył wniosek o odrzucenie projektu.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica)

"Wiele już powiedziano o tym, że ustawa znana jako 'Lex Czarnek' to zamach na wolność szkoły, autonomię dyrektora i podmiotowość samorządu. To prawda, ale niemniej ważne i prawdziwe jest to, że 'Lex Czarnek' to zagrożenie dla uczniów" - powiedziała posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w imieniu klubu Lewicy.

Dziemianowicz-Bąk w swoim wystąpieniu upomniała się o polskich uczniów. Mówiła o tym, że szkoła to nie tylko budynek i wyposażenie sal. "Kiedy mówimy o szkole to mówimy o miejscu, w którym każde polskie dziecko, każda młoda osoba spędza 1/3 swojego czasu, mówimy o miejscu do życia" - powiedziała. Według posłanki szkoła powinna być takim miejscem, które zawsze otoczy ucznia opieką i wsparciem. "Szkoła to dla młodych po prostu drugi dom. Powinien być pełen światła i ciepła" - podkreśliła.

Szkoła, jak mówiła, powinna mieć dobrego gospodarza, dyrektora i nauczycieli, którzy zbudują bezpieczną i wolną od uprzedzeń przestrzeń dla wszystkich uczniów. "A kiedy to potrzebne i zgodne z wolą rodziców do tego domu zaproszą gości, organizacje społeczne i specjalistów, dzięki którym edukacja staje się ciekawsza, bardziej kompleksowa, odpowiadająca na te potrzeby młodych ludzi, którym sama szkoła nie jest w stanie sprostać" - powiedziała.

Dziemianowicz-Bąk stwierdziła, że szef MEiN Przemysław Czarnek "kolejny raz wchodzi do tego domu z buciorami". "Tym razem po to, by zamurować w nim wszystkie okna, wygnać z niego rodziców, żeby to nie oni decydowali o tym, w jakich zajęciach dodatkowych uczestniczą ich dzieci" - mówiła.

"Drzwi szkoły chce otwierać jedynie dla kuratora-prokuratora, który sprawdzi, czy na lekcjach trzymana jest partyjna linia. Jeśli nie jest, to kurator zmusi do wymiany nawet najbardziej zaangażowanej szkolnej kadry, dyrektorowi grożąc trzyletnim więzieniem" - wskazała.

Zaapelowała do ministra Czarnka, by z taką samą energią stworzył ze szkół bezpieczne i dobre miejsca nauki, opieki i rozwoju. Wskazała, że starczyłoby kilka zmian w planach szefa MEiN.

"Zamiast fanatycznej walki z edukacją seksualną - walka ze skrajnym ubóstwem wśród najmłodszych (...) Zamiast zwalczania niepokornych dyrektorów - walka z dziecięcą próchnicą. (...) Zamiast powtarzania antynaukowej propagandy kurator Nowak i sprzeciwiania się szczepieniom nawet wtedy, gdy do szkół chce je wprowadzić wasz minister zdrowia - budowa systemowego wsparcia dla dzieci, które przez pandemię straciły bliską osobę" - wyliczała. Zaznaczyła, że psycholodzy są bardzo potrzebni dziś w szkołach ze względu na złą kondycję psychiczną dzieci.

Dziemianowicz-Bąk powiedziała, że liczne środowiska domagają się głosowania przeciwko tej ustawie. "Lewica ich nie zawiedzie" - zapewniła.

Piontkowski: Nie będzie masowego zwalniania dyrektorów szkół

W myśl projektu noweli prawa oświatowego dyrektorów szkół czy przedszkoli będzie mógł odwołać również kurator - nie oznacza to, że dojdzie do ich masowego zwalniania - zapewnił wiceszef MEiN Dariusz Piontkowski. Do tej pory takie uprawnienie mieli wójt, burmistrz czy prezydent.

W środę w Sejmie odbyło się sprawozdanie komisji o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy - Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw, zmierzającej do wzmocnienia roli kuratorów oświaty.

Wiceszef MEiN Dariusz Piontkowski powiedział, że projekt noweli daje kilka nowych możliwości i "reaguje na luki, które funkcjonują od dłuższego czasu" oraz reaguje na doświadczenia kilkunastu minionych miesięcy - pandemię COVID-19 - i prowadzenie nauki w formie zdalnej.

Wiceminister wskazał, że projekt reguluje m.in. tworzenie oddziałów przygotowania wojskowego i tworzenia filii szkół artystycznych.

"Słuchając państwa mam wrażenie, że państwo powinno abdykować ze wszystkich swoich kompetencji, także w dziedzinie oświaty. Jedyne co wy byście chcieli zaproponować to (...) chcielibyście zlikwidować wszystkie instytucje państwowe i zgodnie z określeniem jednego z działaczy powiedzieć: róbta co chceta" - powiedział Piontkowski, kierując słowa do posłów i posłanek opozycji, którzy krytycznie wypowiadali się na jego temat.

"Ta ustawa daje tylko podobne uprawnienia, jakie posiada już organ prowadzący czy organy samorządy terytorialnego, aby reagować na nieprawidłowości, które mogą pojawić się w szkołach" - mówił. Wskazał, że dyrektora szkoły czy przedszkola mógł odwołać wójt, burmistrz czy prezydent, ale kurator nie miał takiego uprawnienia.

Jak mówił Piontkowski, nawet, gdy kurator wydawał zalecenia wielokrotnie np. dyrektor powinien przestrzegać przepisów prawa oświatowego, zapewnić bezpieczeństwo dzieciom albo przestrzegać liczebności dzieci w oddziałach przedszkolnych, to kurator nie mógł zwolnić dyrektora.

"Państwo chcecie dziś uniemożliwić kurarowi oświaty, aby mógł reagować na takie skrajne sytuacje" - dodał.

Zapewnił, że takie sytuacje są jednostkowe i "nie będzie jakiegoś masowego zwalniania dyrektorów".

"Słuchając państwa mam wrażenie, że państwo chcieliby, aby organizacje pozarządowe zastąpiły szkoły, reagowały w sytuacjach trudnych, aby to przedstawiciele organizacji pozarządowych wychowywali dzieci wbrew obowiązkom nauczyciela i wbrew zadaniom szkoły" - mówił Piontkowski do opozucji. W jego ocenie byłoby to sprzecznie z zapisami karty nauczyciela.

Piontkowski mówiąc o roli rodziców wskazał, że ustawa jest w dużej mierze reakcją na prośby i wnioski rodziców.

"To oni, zaniepokojeni działaniem niektórych samorządów, zwłaszcza w dużych miastach, kiedy to samorządy wykraczając poza swoje uprawnienia (...) Część samorządów próbuje (...) wprowadzać takie elementy indoktrynacji w szkołach, zmieniać kolejne pokolenia Polaków na modłę i wyobrażenia szefów danych samorządów" - powiedział.

Dlatego - jak mówił - wprowadzono odpowiednie przepisy, by temu problemowi zaradzić. "Każda organizacja pozarządowa, która chciałaby prowadzić zajęcia z uczniami musi przedstawić program, według którego będą zajęcia realizowane oraz materiały które będą wykorzystywane w czasie zajęć" - mówił.

"Wprowadziliśmy również dodatkową opinię kuratora, która ma sprawdzać, czy ten program zajęć oferowanych przez zajęcia pozalekcyjne spełnia warunki określone w art. 1 ustawy prawo oświatowe, czyli, czy jest to program i zajęcia odpowiednie do wieku i osiągniętego rozwoju przez dzieci i uczniów" - powiedział.