Rząd już wcześniej ignorował europejskie orzeczenia dotyczące praw cudzoziemców. Tym razem jednak może liczyć na wsparcie Brukseli.

O tym, że sytuacja na polsko-białoruskiej granicy nie stanie się kolejnym rozdziałem w sporze rządu z Brukselą, przesądziła komisarz ds. migracyjnych Ylva Johansson. Cytując swój wywiad dla „New York Timesa”, napisała na Twitterze: „Obszar między polską a białoruską granicą nie jest kwestią migracyjną, ale elementem agresji Łukaszenki wobec Polski, Litwy i Łotwy, której celem jest zdestabilizowanie UE”.
Polski rząd może więc liczyć na wsparcie Unii. Pytanie, jak do sprawy podejdą europejskie trybunały, jeśli przyjdzie im orzekać zgodność tego przypadku z konwencjami i dyrektywami. Wielu prawników alarmuje, że działania rządu nie są z nimi zgodne. Podobnego zdania jest rzecznik praw obywatelskich (RPO) Marcin Wiącek, który w liście do szefa MSW Mariusza Kamińskiego uznał zmiany w tzw. rozporządzeniu granicznym za niezgodne z konwencją genewską w sprawie uchodźców i konstytucją. Umożliwiają one zawracanie obcokrajowców, którzy już przekroczyli granicę. Ta kontrowersyjna praktyka jest określana jako „pushback” i od początku sierpnia jest też stosowana przez Litwę.
Polska do tej pory miała problem z wykonywaniem wyroków dotyczących postępowania z cudzoziemcami na granicy. Jacek Białas, radca prawny reprezentujący Helsińską Fundację Praw Człowieka (HFPC), przypomina sytuację Czeczenów, którym Straż Graniczna odmawiała możliwości składania wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej w Terespolu. Zaskarżyli oni wtedy Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) i wygrali. Trybunał w lipcu 2020 r. ogłosił wyrok w sprawie M.K. i inni przeciwko Polsce. Uznał, że obcokrajowcy składali wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej, które były ignorowane przez pograniczników. To, że była to powszechna praktyka na przejściu w Terespolu, potwierdzały raporty organizacji pozarządowych oraz RPO i rzecznika praw dziecka.
Zanim sędziowie wydali wyrok, ETPC nałożył środek tymczasowy, w którym zakazał polskim władzom odsyłania obcokrajowców z powrotem na Białoruś, jednak rząd zignorował to postanowienie. Kolejne próby składania wniosków o ochronę międzynarodową też kończyły się niepowodzeniem. – W podobnym duchu wypowiedział się ETPC w wyroku, który zapadł w lipcu 2021 r. i dotyczył obywateli Syrii – dodaje Białas. To niejedyne sprawy, które trafiły do Strasburga. ETPC komunikował polskiemu rządowi wiele innych skarg dotyczących sytuacji na przejściach w Terespolu i Medyce. ETPC zabrał także głos w sprawie obecnego kryzysu na granicy z Białorusią, poproszony o to przez prawników związanych m.in. z HFPC. Nie nakazał jednak Polsce wpuszczenia obcokrajowców, lecz zobowiązał do dostarczenia im żywności i wody. Jak podkreśla Witold Klaus z Instytutu Nauk Prawnych PAN, w sprawach Czeczenów ETPC dostrzegł ryzyko, że osoby te zostaną odesłane do Rosji, gdzie groziłoby im niebezpieczeństwo.
– Teraz ETPC prawdopodobnie uznał, że nie ma chwilowo zagrożenia, że osoby te zostaną gdziekolwiek wydalone, a najpilniejszą potrzebą jest udzielenie im pomocy – mówi prawnik. – Trybunał nie nakazał wpuszczenia tych osób do Polski i na Łotwę (jej też dotyczył wniosek), ale to nie oznacza, że tego nie zrobi po otrzymaniu dodatkowych informacji od rządu i wnioskodawców – zauważa. Nie jest więc wykluczony drugi środek tymczasowy. Ten zasądzony w zeszłym tygodniu ma obowiązywać do 15 września. – Nie wydaje mi się, by dla trybunału miało znaczenie, czy te osoby są na przejściu granicznym, czy na tzw. zielonej granicy. Zresztą nawet gdyby polski rząd im powiedział, że umożliwi im złożenie wniosku o azyl na przejściu, mamy postanowienia ETPC, które jasno pokazują, że do tej pory praktyka była inna i wniosków uchodźczych tam nie przyjmowano. I od ich wydania nic się nie zmieniło – dodaje Klaus. Nasz rozmówca zauważa, że w obecnym przypadku sytuacja jest o tyle skomplikowana, że osoby na granicy polsko-białoruskiej są z obu stron otoczone przez służby, w związku z czym nie mogą udać się na przejście.
Rząd na dodatek planuje zmiany w ustawach dotyczących cudzoziemców. Projekt w tej sprawie trafił przed tygodniem do Sejmu. Zakłada on, że gdy cudzoziemiec złoży wniosek o udzielenie ochrony międzynarodowej zaraz po przekroczeniu granicy poza przejściem granicznym, pozostanie on bez rozpoznania, chyba że dana osoba przybywa bezpośrednio z terytorium, gdzie jej życiu lub wolności zagrażało niebezpieczeństwo.
Mikołaj Pietrzak, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, uważa, że takie propozycje zmian ustawowych to nie tylko droga na zderzenie z orzecznictwem ETPC, lecz także daleko idąca niespójność z konwencją genewską. – Nie można stawiać warunków, w jakich okolicznościach należy składać wnioski o ochronę międzynarodową – mówi. Z kolei Klaus przywołuje wyrok Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, który ocenia zgodność z prawem UE, w sprawie Węgier z grudnia 2020 r. Dotyczył on podobnego prawa, które teraz proponuje polski rząd, a które umożliwiało wypychanie cudzoziemców z powrotem do Serbii. Trybunał uznał je za niezgodne z unijną dyrektywą powrotową, która reguluje sposób, w jaki można deportować cudzoziemców.
Jakiej narodowości są przybysze?
„Grupa osób na polsko-białoruskiej granicy to 32 Afgańczyków” – napisali prawnicy we wniosku do ETPC. Jak to ustalili? – Nie mieliśmy z nimi bezpośredniego kontaktu, Straż Graniczna też nie potwierdzała ich pochodzenia. Rozmawialiśmy na odległość przez tłumacza. Każdy się przedstawił i potwierdził, że jest z Afganistanu. Nie mam podstaw, by kwestionować ich słowa – mówi Daniel Witko, jeden z wnioskodawców. Inny działacz obecny na miejscu deklaruje, że tłumacz mówił w farsi i jego powszechnie stosowanym w Afganistanie dialekcie dari. Kraj pochodzenia warunkuje szanse na przyznanie statusu uchodźcy. Osoby, które w ojczyźnie byłyby bezpieczne, może czekać deportacja.