Warszawski sąd okręgowy uwzględnił w piątek apelację prokuratury i uchylił wyrok sądu I instancji, który w ub. r. skazał byłego lidera KOD Mateusza Kijowskiego na rok więzienia w zawieszeniu za poświadczenie nieprawdy w fakturach za obsługę informatyczną. Sprawą ponownie zajmie się sąd rejonowy.

Do ponownego rozpatrzenia trafi także sprawa drugiego oskarżonego w tym procesie byłego skarbnika Komitetu Obrony Demokracji Piotr Ch., którego sąd I instancji uniewinnił. Tym samym Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił apelację prokuratury w tej sprawie, która domagała się wcześniej kary po roku pozbawienia wolności dla obu oskarżonych oraz orzeczenia solidarnego obowiązku naprawienia szkody finansowej.

Piątkowy wyrok zapadł w procesie apelacyjnym ws. "afery fakturowej" w KOD. Chodzi o sprawę nieprawidłowości w rozliczaniu finansowym stowarzyszenia, która uważana jest za punkt zwrotny w dziejach prężnego niegdyś ruchu. Faktury byłego lidera KOD doprowadziły ostatecznie do kryzysu i marginalizacji komitetu. Według oskarżonego, rzeczywistym celem afery było usunięcie go z komitetu i przejęcie władzy w organizacji.

W uzasadnieniu piątkowego orzeczenia sędzia Iwona Konopka zgodziła się ze stanowiskiem prokuratora, zgodnie z którym sąd rejonowy popełnił błąd w ustaleniach faktycznych nie przyjmując, że oskarżeni przywłaszczyli pieniądze KOD i działali w porozumieniu. Według sądu okręgowego ustalenia faktyczne sądu I instancji były nieprawidłowe.

"Nie sposób uznać, że oskarżony Kijowski wykonywał jakiekolwiek działania z zakresu informatyki, które były objęte jakąkolwiek, nawet dorozumianą, umową ze strony KOD. Zdaniem sądu odwoławczego nie można uznać, jak to przyjął sąd rejonowy, że Mateuszowi Kijowskiemu należało się wynagrodzenie" - wskazała sędzia.

Sąd okręgowy podkreślił też, że "ani stowarzyszenie KOD ani komitet społeczny KOD nie zawierał żadnych umów z MKM Studio, które było reprezentowane przez oskarżonego, jak również żadnych umów cywilnoprawnych związanych z zatrudnieniem Mateusza Kijowskiego".

W uzasadnieniu sędzia Konopka wskazała, że pruszkowski sąd przyjął błędne ustalenia także w sprawie drugiego oskarżonego. "Sąd rejonowy błędnie przyjął, iż nie działał on z zamiarem umyślnym. Piotr Ch. jako członek komitetu społecznego, który finansował na początku działalności stowarzyszenie KOD, miał jako jedyny dostęp do rachunku i pokrywał wszystkie wydatki stowarzyszenia KOD. Zdawał sobie sprawę, że żadna umowa, z jakimkolwiek podmiotem na dokonywanie jakichkolwiek prac, nie została podpisana, gdyż komitet społeczny takich umów nie podpisywał" - zaznaczyła sędzia.

Kijowski po ogłoszeniu orzeczenia skomentował argumentację sądu w rozmowie z Polską Agencją Prasową. "Wyrok jest niewątpliwie niekorzystny. Wiemy, że nie jest to koniec drogi. Sprawa będzie toczyła się dalej. Będziemy przed sadem I instancji musieli wykazać to samo, co już raz wykazaliśmy" - powiedział PAP Kijowski.

Jego zdaniem w motywach sądu okręgowego jest "spore niezrozumienie sytuacji i działań podejmowanych w tamtym czasie". "Co zrobić? Temida jest ślepa. Czasami trzeba więcej czasu, żeby coś wytłumaczyć. Będziemy walczyć dalej" - skwitował.

Proces w tej sprawie toczył się przed Sądem Rejonowym w Pruszkowie od czerwca 2018 r. Prokuratura oskarżyła Kijowskiego i Piotra Ch. o poświadczenie nieprawdy w 9 fakturach wystawionych w 2016 r. przez firmę należącą do Kijowskiego na rzecz komitetu społecznego KOD i stowarzyszenia KOD za rzekome wykonanie usług informatycznych. Zdaniem śledczych, usługi te nie zostały wykonane, a oskarżeni przywłaszczyli sobie z tego tytułu ponad 120 tys. zł. Pieniądze miały pochodzić m.in. ze zbiórek od sympatyków KOD.

Mężczyźni nie przyznali się do winy. Kijowski zapewniał przy tym, że on sam nie brał udziału w podejmowaniu decyzji dot. wypłaty środków KOD.

Ostatecznie w końcu września ubiegłego roku pruszkowski sąd uznał Kijowskiego winnym poświadczenia nieprawdy w siedmiu fakturach i skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz 5 tys. zł grzywny. Sąd podkreślił przy tym, że mężczyzna nie przywłaszczył pieniędzy komitetu, czego uznania domagała się prokuratura. Tym samym wyrokiem pruszkowski sąd uniewinnił Piotra Ch. Zarówno prokuratura jak i Kijowski wnieśli apelacje od tego wyroku.