Zjednoczona Prawica ma nadzieję na powrót do gry o samodzielną większość w kolejnej kadencji.

Premier rozpoczął objazd po kraju, w ramach którego promuje Polski Ład i zachęca do jego poparcia.
– System skonstruowany w czasach III RP był postawiony na głowie, trzeba go przywrócić do właściwych proporcji. Niestety nie jest tak, że te zmiany się bilansują, będzie w budżecie deficyt, ale chcemy go przeznaczyć na to, by pracownicy byli lepiej zmotywowani, lepiej zarabiali, by było im łatwiej – podkreślał Mateusz Morawiecki i dodawał, że zaprasza wszystkie partie do wspierania Polskiego Ładu.
Zapowiedział, że na pierwszy ogień pójdą ustawy zdrowotne. Rząd ma o nich rozmawiać jeszcze w tym tygodniu.
– Jest już przygotowanych wiele ustaw i jestem po rozmowie z ministrem zdrowia. Wiem, że program usprawnienia służby zdrowia ruszy szybko. Chcemy do niego podjeść kompleksowo. Będziemy dyskutowali o sieci szpitali, centrum obsługi pacjenta, zwiększeniu dostępu do specjalistów, funduszu modernizacji szpitali czy funduszu na oddłużanie szpitali, krajowej sieci onkologicznej i kardiologicznej. Celem jest zmiana systemowa, by polscy pacjenci lepiej oceniali jakość ochrony zdrowia – mówił premier.
Rząd chce też nagłaśniać Polski Ład w cyklu debat. Pierwsza będzie poświęcona tematowi zdrowia i odbędzie się 21 maja.
– Niewykluczone, że część propozycji zostanie skorygowana, po tym jak je szeroko przedyskutujemy – przyznaje osoba z rządu.
Realizacja Polskiego Ładu ma kosztować 72,4 mld zł rocznie. Najwyższy rachunek będzie wynikał ze zwiększenie nakładów na zdrowie (13,6 mld zł), zmian w podatkach, takich jak podwyższenie kwoty wolnej w PIT do 30 tys. zł (12 mld zł), czy programu inwestycyjnego (10,8 mld zł).
Analitycy uważają, że Polski Ład podbije wzrost gospodarczy, a to może mieć nie tylko efekty ekonomiczne, ale i polityczne. Z jednej strony beneficjenci zmian to 18 mln osób, w tym większość emerytów i rencistów – tu PiS może szukać dodatkowych głosów. Z drugiej strony, najbardziej uderzone zmianami będą osoby o najwyższych dochodach, zwłaszcza te rozliczające się podatkiem liniowym.
– Dla wielu przedsiębiorców to będzie szok podatkowy, takie wstrząsy powinny być zapowiadane z wyprzedzeniem w kampanii wyborczej i wprowadzane stopniowo – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
Ład łączy koalicję
Polski Ład został zaprezentowany jako wspólna inicjatywa Zjednoczonej Prawicy, chociaż jeszcze w marcu zakładano, że będzie to plan jedynie PiS. To ma pokazać poprawę relacji z koalicjantami z Porozumienia i Solidarnej Polski.
Każdy z nich zapewnił wkład do strategii. Gowinowcy walczyli, by zminimalizować efekty zmian podatkowych dla klasy średniej. W pierwotnej wersji negatywne skutki odczułyby osoby zarabiające już ponad 6,5 tys. zł miesięcznie.
– Chodziło nam o to, by osoby, które zarabiają do 10 tys. zł, nie traciły – mówi osoba z Porozumienia. Dlatego pojawiła się tzw. ulga dla klasy średniej. Choć z otoczenia szefa rządu można usłyszeć, że jemu także zależało na takim rozwiązaniu i to on je przeforsował.
Porozumienie zamierza jeszcze w tym tygodniu przedstawić koalicjantom dodatkowe działania osłonowe dla jednoosobowych działalności gospodarczych, tak aby tutaj także ochronić część podatników.
Co od siebie dali ziobryści?
– Nasz wkład dotyczy obszaru bezpieczeństwa i kwestii tożsamościowych – wskazuje polityk Solidarnej Polski. Chodzi m.in. o wprowadzenie możliwości konfiskowania wykorzystanego do przestępstw mienia, które należy do osób trzecich. Do Polskiego Ładu wpisano także nowelizację kodeksu spółek handlowych (wzmocnienie rad nadzorczych) czy gwarancję sfinansowania Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, na czym szczególnie zależało Zbigniewowi Ziobrze.
W Polskim Ładzie znalazły się propozycje przypominające te, z którymi wcześniej wychodziła opozycja. Dlatego pojawiły się pretensje do PiS o podbieranie jej pomysłów. Zdaniem PO koncepcja dotycząca aktywizacji seniorów (zerowy PIT dla osób pracujących po osiągnięciu wieku emerytalnego) pochodzi z jej programu z 2017 r. Z kolei Lewica przypomina, że już w styczniu 2020 r. wniosła projekt ustawy zakładający osiągnięcie wydatków na zdrowie w wysokości 7,2 proc. w 2024 r.
Pierwsze projekty gotowe
Jeszcze w maju mamy poznać projekty wprowadzające ułatwienia dla firm, zwłaszcza tych innowacyjnych. Nad częścią zapowiadanych zmian MF pracuje już od kilku miesięcy. Chodzi np. o ulgi: na robotyzację, prototyp czy innowacyjnych pracowników.
W pakiecie, który resort wpisał do Polskiego Ładu, są też takie pomysły, jak ulga na wprowadzenie firmy na giełdę, powołanie fundacji rodzinnych (projekt opublikowano w kwietniu) czy rozszerzenie praw do tzw. estońskiego CIT.
Jednak kluczowe podatkowe zmiany, jak podniesienie kwoty wolnej w PIT do 30 tys. zł, podwyżka progu do 120 tys. i nowe zasady naliczania składki zdrowotnej, zostaną przekute w projekty ustaw później.
Według Jana Sarnowskiego, wiceministra finansów, powinny one ujrzeć światło dzienne dopiero w drugiej połowie czerwca. Wiele szczegółów reform jest bowiem jeszcze nierozstrzygniętych.
Nie wiadomo, jaką nową składkę zdrowotną zapłacą osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, a płacące podatek ryczałtowy od przychodów. W ich przypadku dochód, od którego mogłaby być naliczana składka zdrowotna, w ogóle nie jest wyliczany. A ryczałt to dość popularna forma rozliczenia przy samozatrudnieniu, gdzie są niskie koszty działalność i stały przychód.
Nierozstrzygnięta jest też wysokość składki zdrowotnej w przypadku, gdy osoba prowadząca działalność nie ma dochodu albo ma straty. Wiceminister Sarnowski mówi, że rozważane jest wprowadzenie składki minimalnej. Kolejny znak zapytania to specjalna ulga dla osób z dochodami 6–10 tys. zł, która ma im gwarantować neutralność wprowadzanych zmian. MF pracuje jeszcze nad sposobem jej wyliczania.