To rząd, a nie opozycja jest odpowiedzialny za przyjęcie Funduszu Odbudowy. Jeśli nie zostanie on przegłosowany, to nie będzie to winą opozycji - powiedział w czwartek na konferencji prasowej warmińsko-mazurskiego PSL wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.

"Rząd pokłóconej prawicy nie jest w stanie zebrać większości zarówno wokół Funduszu Odbudowy, jak i wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich, dlatego ciągle nie wiemy, kiedy będziemy w Sejmie nad tymi sprawami głosować" - powiedział w czwartek wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski, który był gościem na konferencji warmińsko-mazurskiego PSL-u.

Zgorzelski podkreślił, że przyjęcie Funduszu leży po stronie rządu, a nie opozycji. "To nie opozycja ma zapewnić większość rządowi. To nie opozycja będzie odpowiedzialna za to, że ten plan może nie być przyjęty" - podkreślił wicemarszałek Zgorzelski.

Wicemarszałek Zgorzelski powtórzył, że według opinii, którą dysponuje, ratyfikacja przez państwa członkowskie decyzji ws. zwiększenia zasobów własnych UE winna się odbyć w trybie wymagającym 2/3 głosów.

Zgorzelski powtórzył, że PSL jest w stanie poprzeć Fundusz Odbudowy, ale pod trzema warunkami. "Nie zgodzimy się na to, by Fundusz Odbudowy był funduszem wyborczym PiS, bo to nie są pieniądze PiS, ale pieniądze Unii Europejskiej, to nasza solidarnościowa pożyczka" - ocenił Zgorzelski i podkreślił, że pożyczkę tę będą spłacać dzieci i wnuki obecnych polityków. "Ja w przeciwieństwie do niektórych posłów mam i dzieci, i wnuki dlatego chcę, żeby dzieci i wnuki spłacając te zobowiązania byli przekonani, że spłacają dobrze zainwestowane pieniądze" - podkreślił wicemarszałek Sejmu z PSL.

Pierwszym warunkiem, jaki stawia PSL ws. poparcia Funduszu Odbudowy, jest szeroka dyskusja o podziale środków i włączenie samorządów do procesu decyzyjnego i monitorującego wydatkowanie pieniędzy. Zgorzelski podkreślił, że odbywające się obecnie z samorządami rozmowy na temat Funduszu nie są prawdziwymi konsultacjami. "Dyskusja ta ma charakter powierzchowny tak, by było można to odhaczyć w wymiarze publicystycznym" - powiedział Zgorzelski.

W jego ocenie konsultacje są potrzebne choćby po to, by z Funduszu Odbudowy nie powstawały inwestycje, które "będą budujące, a nie rujnujące".

"Chodzi między innymi o Centralny Port Komunikacyjny. Ta inwestycja jest antyrozwojowa lokalnie, zniszczy m.in. porty lotnicze w Katowicach, Lublinie, Łodzi, Modlinie i lotnisko Chopina. My chcemy lokalnych inwestycji rozwojowych" - powiedział Zgorzelski.

Drugi warunek dotyczy przekazania 10 proc. Funduszu Odbudowy na rolnictwo. "PiS proponuje, by był to 1 proc. Na to naszej zgody nie ma" - powiedział Zgorzelski.

Trzeci warunek PSL dotyczy podniesienia kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł.

W grudniu ub.r. przywódcy państw UE porozumieli się ws. wieloletniego budżetu Unii na lata 2021-2027 oraz Funduszu Odbudowy gospodarek państw członkowskich po epidemii COVID-19. W ramach unijnego Funduszu Odbudowy Polska będzie miała do dyspozycji niemal 60 mld euro. Podstawą do sięgnięcia po te środki będzie Krajowy Plan Odbudowy (KPO), który musi przygotować każde państwo członkowskie i przedstawić Komisji Europejskiej do końca kwietnia. Projekt Krajowego Planu Odbudowy został opublikowany przez rząd w marcu.

Jednak, aby Fundusz Odbudowy został uruchomiony, państwa członkowskie, w tym parlamenty narodowe, muszą zatwierdzić decyzję unijnych liderów o zwiększeniu zasobów własnych UE. Rząd zajmował się już projektem ustawy w sprawie ratyfikacji tej decyzji, jednak - jak informował premier - odbyła się jedynie dyskusja. Przedstawiciele rządu zapowiadają, że projekt zostanie przyjęty w ciągu kilku tygodni i trafi wówczas do Sejmu.

Ratyfikacji decyzji o zwiększeniu zasobów własnych sprzeciwia się jeden z koalicjantów Zjednoczonej Prawicy - Solidarna Polska. Politycy SP, w tym minister sprawiedliwości i lider SP Zbigniew Ziobro, publicznie zgłaszali wątpliwości. Według nich, ratyfikacja będzie oznaczać zgodę na zaciąganie przez Unię Europejską pożyczek, które Polska będzie musiała "żyrować na poczet innych państw" oraz spowoduje przesunięcie "gigantycznej części decyzyjności z Warszawy do Brukseli".