Kijów nisko sobie ustawił poprzeczkę oczekiwań przed spotkaniem Zełenskiego z Nawrockim. Ukraińcy liczyli głównie na to, że pierwsze dwustronne spotkanie z nową głową państwa polskiego nie zakończy się publicznym skandalem. Sam fakt, że nie było powtórki z lutowej wizyty w Gabinecie Owalnym u Donalda Trumpa, został uznany za obiecujący. Zamiast tego Nawrocki podkreślał, że Rosji nie wolno wierzyć, że Władimira Putina można co najwyżej zmusić do pokoju. Że Polska i Ukraina mają sobie wiele do zaoferowania w dziedzinie współpracy wojskowej. Zresztą Zełenski przywiózł do Warszawy konkretne propozycje w tym zakresie, dotyczące kooperacji przy produkcji i zwalczaniu dronów.

Nawrocki i Tusk ze spójnym przekazem

Prezydent RP jednym akapitem odniósł się do rzekomego nieokazywania wdzięczności przez Ukraińców. Rytuał na użytek wewnętrzny został odbębniony, ale nie zdominował przekazu spotkania. Zełenski w zawoalowany sposób nawiązał do tych słów, apelując o ostrożność w politycznej retoryce, ale też specjalnie nie zamierzał czynić z nich zagadnienia. Co więcej, jakiś wigilijny cud sprawił, że ani z obozu prezydenckiego, ani rządowego nie popłynęły przy okazji połajanki pod adresem przeciwników politycznych. Przekaz Karola Nawrockiego i Donalda Tuska był zbliżony – i dobrze, bo w ostatnich miesiącach można było od zachodnich partnerów usłyszeć pytania, jakie jest w zasadzie polskie stanowisko wobec Ukrainy. Im większa spójność, tym większa szansa, że nie będziemy wypychani z sal, w których zapadają decyzje.

Kijów i Warszawa zapracowały, by warszawskie spotkanie uznać za sukces. Wydaje się, że Ukraińcy zrozumieli, że Polakom autentycznie zależy, by na poważnie przyspieszyć proces poszukiwań i ekshumacji szczątków ofiar wojen i zbrodni wołyńskiej. Po tegorocznych pogrzebach w Puźnikach i Mościskach w przyszłym roku miejsc poszukiwań ma być więcej. Z harmonogramu prac, który opublikowano we wtorek, wynika, że na pierwszy ogień pójdą Ugły w obwodzie rówieńskim, a następnie Huta Pieniacka i Ostrówki. Nawrocki wspominał o 26 wnioskach Instytutu Pamięci Narodowej, na których rozstrzygnięcie słusznie oczekuje, ale prawda jest też taka, że jeśli Kijów wyda zgody na wszystkie lokalizacje na raz, Warszawa nie dysponuje wystarczającą liczbą ludzi, by rozpocząć prace wszędzie.

Zełenski w Polsce. Cieszmy się z pozytywów

Grunt, że współpraca ruszyła, a pozytywne przykłady prac po obu stronach granicy pozwalają na stopniowe odbudowywanie zaufania, które w dziedzinie polityki pamięci zostało skutecznie zniszczone w ciągu ostatniej dekady. Może więc w dziedzinie relacji polsko-ukraińskich nie wszystko powinniśmy malować w czarnych barwach, jakby na to wskazywała antyukraińska nagonka w serwisach społecznościowych i na skrajnej prawicy. Dobrze by było, nawiasem mówiąc, zająć się także nią. Na razie cieszmy się z pozytywów w dialogu między politykami.