Gdyby 4 listopada wszystko odbyło się zgodnie z planem, samolot czarterowy z 10 obywatelami Pakistanu na pokładzie wystartowałby z lotniska w Radomiu i po ok. dwóch godzinach wylądował we Frankfurcie. Tam wydaleni z Polski Pakistańczycy mieli dołączyć do głównego lotu do Islamabadu i swoich rodaków deportowanych z Niemiec.
Przebieg polsko-niemieckiej operacji powrotowej wspieranej przez Europejską Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex) był jednak inny.
Nieudana deportacja Pakistańczyków. Frontex anulował operację po skardze
Czarter nie zdążył poderwać się z pasa radomskiego portu, ponieważ na kilka minut przed odlotem Frontex wycofał się z uczestnictwa w międzynarodowym przedsięwzięciu. Bezpośrednią przyczyną tej decyzji była skarga wniesiona przez Instytut na rzecz Państwa Prawa, której adresatami byli dyrektor wykonawczy Fronteksu Hans Leijtens oraz Jonas Grimheden, pełniący w agencji funkcję pełnomocnika ds. praw podstawowych.
„Frontex potwierdza, że 4 listopada wycofał swoje wsparcie w ramach wspólnej operacji powrotowej do Pakistanu organizowanej przez Niemcy. Powodem były potencjalne ryzyka naruszenia praw podstawowych […]. Zgłoszone informacje wymagały od nas dokładnej analizy, dlatego operacja z udziałem Fronteksu została wstrzymana” – przekazał w oświadczeniu dla DGP rzecznik prasowy Fronteksu Krzysztof Borowski.
„Obecnie Biuro Praw Podstawowych naszej agencji prowadzi w tej sprawie postępowanie w ramach procedury Serious Incident Report, dotyczącej poważnych incydentów, które zaszły w obszarze operacyjnym Fronteksu” – podkreśla agencja. Zapewnia jednocześnie, że pozostaje w kontakcie ze stroną polską, aby „upewnić się, że w przyszłych operacjach wspieranych przez Frontex obowiązujące zasady są stosowane prawidłowo, a podobne sytuacje nie będą miały miejsca”.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, odpowiedzialne za działania państwa w obszarze migracji i azylu, odmówiło udzielenia szerszego komentarza ws. wstrzymanego lotu do Islamabadu, potwierdzając jedynie, że takie zdarzenie miało miejsce.
Nie zbadano ryzyka
Instytut na rzecz Państwa Prawa, będący członkiem forum konsultacyjnego przy Fronteksie, wyjaśnił w piśmie, że obywatele Pakistanu zostali przetransportowani na lotnisko z kilku strzeżonych ośrodków dla cudzoziemców, gdzie spędzili ostatnie miesiące w oczekiwaniu na deportację. Większość przybyła do Polski z Białorusi, a zatrzymano ich, gdy próbowali przekroczyć polsko-niemiecką granicę, w kilku przypadkach doszło także do readmisji z terytorium Niemiec na podstawie procedury dublińskiej.
Podczas pobytu w ośrodkach Pakistańczycy wyrazili – najpierw ustnie, a później pisemnie – wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową w Polsce, jednak ich wnioski były ignorowane. „Wielu z nich posiada nawet dowody przesłania dokumentów do odpowiednich jednostek Straży Granicznej” – informuje Instytut na rzecz Państwa Prawa, dodając, że Straż Graniczna (SG) – na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 27 marca 2025 r. o czasowym ograniczeniu prawa do złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej na granicy państwowej z Republiką Białorusi – odmówiła zarejestrowania w systemie któregokolwiek z wniosków, nakazując jednocześnie migrantom powrót do kraju pochodzenia.
Podstawą skargi skierowanej do Fronteksu jest podejrzenie naruszenia przez polskie służby zasady non-refoulement, mówiącej o zakazie deportacji do kraju, w którym danej osobie groziłoby niebezpieczeństwo prześladowania. W opinii interweniującej organizacji w ojczyźnie wnioskodawcy są narażeni na bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia, dlatego odmowa indywidualnej oceny tego ryzyka w ramach procedury azylowej stanowi naruszenie zobowiązań wynikających z prawa UE – przede wszystkim z dyrektywy ws. wspólnych norm i procedur w odniesieniu do powrotów nielegalnie przebywających obywateli państw trzecich – i Europejskiej konwencji praw człowieka.
„To w naszej opinii oczywiste, że zaangażowanie Fronteksu we wspieranie (bezpośrednio lub pośrednio) państwa członkowskiego, które nie przestrzega zasady non-refoulement i nie jest w stanie wprowadzić zabezpieczeń proceduralnych dla osób powracających, będzie skutkować odpowiedzialnością agencji” – czytamy w dokumencie, którego treść poznał DGP.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, Frontex przychylił się do tej argumentacji, stwierdzając po przeprowadzeniu wstępnej kontroli, że Pakistańczykom rzeczywiście odmówiono możliwości wystąpienia o azyl i późniejszego wejścia na ścieżkę odwoławczą.
Instytut zauważa, że dotychczas Frontex brał za dobrą monetę deklaracje państw członkowskich, że powracający wyczerpali wszystkie środki odwoławcze wobec nakazu powrotowego. Niewykluczone, że takim zapewnieniem europejski organ dysponował również do chwili wpłynięcia skargi.
Strukturalne niedociągnięcia wpłynęły na bezprecedensową decyzję Fronteksu
W przypadku obywateli Pakistanu decyzje o deportacji – przekazane migrantom w języku polskim, bez tłumaczenia – nie zawierały jakiejkolwiek wzmianki o dostępie do finansowanej przez państwo pomocy prawnej, co również stoi w sprzeczności ze wspomnianą dyrektywą powrotową. Przedstawiciele trzeciego sektora zwracają również uwagę na fakt, że choć rozporządzenie o zawieszeniu prawa ubiegania się o azyl dotyczy granicy państwowej z Białorusią, pogranicznicy odrzucili także i te wnioski, które Pakistańczycy złożyli w głębi kraju.
„Wielokrotnie argumentowałem, że Frontex powinien ostrożnie wspierać operacje powrotne z Polski, mając na uwadze systemowe braki w polskich procedurach azylu i powrotu. Mam nadzieję, że konsekwencje tej sprawy sięgną dalej niż tylko jeden odwołany lot czarterowy z Radomia do Islamabadu” – napisał w mediach społecznościowych dr Tomasz Sieniow, prezes zarządu Instytutu na rzecz Państwa Prawa.
W kontekście skutków bezprecedensowej decyzji Fronteksu z 4 listopada Sieniow wspomina m.in. o tym, że unijna agencja może zacząć ściślej weryfikować, czy współfinansowane przez nią operacje są zgodne z międzynarodowymi regulacjami chroniącymi uchodźców, w tym z zasadą non-refoulement, by nie narazić się na odpowiedzialność za wspieranie bezprawnych działań państw członkowskich. Dotyczy to zwłaszcza Polski, czyli jak wskazuje Sieniow, państwa członkowskiego, które zawiesiło prawo do azylu, a od 2008 r. nie wdrożyło we właściwy sposób dyrektywy powrotowej, co zresztą Bruksela wytknęła władzom RP w raporcie ewaluacyjnym strefy Schengen za 2024 r.
Prezes Instytutu na rzecz Państwa Prawa wyraził nadzieję, że sądy z innych krajów Wspólnoty „zauważą poważny charakter strukturalnych niedociągnięć polskiego systemu przyjmowania osób ubiegających się o azyl i zawieszą transfery migrantów do Polski w ramach procedury dublińskiej”, co prędzej czy później skłoni polskiego ustawodawcę do nowelizacji przepisów. Tak się już zresztą dzieje – w połowie listopada niemieckie media podały, że sąd w Hanowerze nie zgodził się na odesłanie do Polski Sudańczyka ubiegającego się o azyl w Niemczech z powodu „systemowych uchybień” w polskiej procedurze azylowej.
Posłanka Die Linke Clara Bünger stwierdziła, że ten werdykt to „fundamentalny sygnał dla rządu federalnego”, by wstrzymać readmisje do Polski. Rządzący mówią natomiast o „odosobnionym przypadku” i na razie nie zamierzają modyfikować założeń polityki migracyjnej.
Polskie orzecznictwo idzie jak dotąd w odwrotnym kierunku niż ten wytyczony przez hanowerski sąd. Na początku października Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku oddalił skargę migranta z Sudanu, któremu SG odmówiła przyjęcia wniosku o ochronę międzynarodową po tym, jak nielegalnie dostał się do Polski z terytorium Białorusi. WSA uznał, że w obliczu instrumentalizacji migracji i wojny hybrydowej prowadzonej przez reżim Alaksandra Łukaszenki restrykcje wprowadzone przez Polskę nie naruszają prawa (więcej na ten temat w artykule poniżej). ©℗