Do Sejmu wpłynął projekt ustawy, wprowadzający nową formę wsparcia służb – Kartę Rodziny Mundurowej (KRM). Przewiduje on wdrożenie szeregu ulg i zniżek dla policjantów, strażaków, strażników granicznych oraz żołnierzy - także służących w aktywnej rezerwie i WOT. Wsparciem objęci będą też małżonkowie mundurowych, ich dzieci oraz weterani, emeryci, inwalidzi i rodziny zmarłych funkcjonariuszy. Na nowych regulacjach skorzystać będzie mogło ok. 1,27 mln osób.
Karta Rodziny Mundurowej. Zniżki dla 1,3 mln Polaków
Posiadacz karty dostanie ulgę 37 proc. na jednorazowe bilety PKP i 49 proc. na bilety długookresowe. Dla mundurowych najważniejsze jest jednak coś, o co walczyli od lat, a mianowicie preferencje w dostępie do opieki zdrowotnej. Te dotyczyć mają placówek podległych MON oraz MSWiA. - Projekt zawiera pewne ułatwienia w dostępie do opieki zdrowotnej, szczególnie w sytuacjach, kiedy mamy do czynienia z wypadkiem na służbie, z chorobą związaną z warunkami służby, ale też jeśli chodzi o opiekę psychologiczną, turnusy antystresowe. To są te obszary, w których powinny funkcjonować ułatwienia dla mundurowych, bo jeśli coś się stanie, to każdemu zależy, aby człowiek taki jak najszybciej wrócił do służby – mówi DGP Sławomir Koniuszy z NSZZ Policjantów. Mundurowi tłumaczą, że państwo i tak ponosić musi 100 proc. kosztów utrzymania chorego funkcjonariusza, więc z ekonomicznego punktu widzenia lepiej będzie, gdy ten jak najszybciej wróci do służby.
W tworzeniu projektu wzorowano się na Karcie Dużej Rodziny, stąd pomysł, by przyłączyli się do niego także sprzedawcy. Jeśli zaoferują w swych punktach zniżki dla posiadaczy KRM i podpiszą z MON lub MSWiA odpowiednią umowę, w celach reklamowych będą mogli posługiwać się znakiem „Tu honorujemy Kartę Rodziny Mundurowej”. Handlowcy nie są w stanie obliczyć, czy tego typu reklama przełoży się na zyski, ale zwracają uwagę na inny szczegół. Niepokoi ich, że tak ważne przepisy wprowadzane są w formie ustawy, składanej w trybie poselskim przez grupę parlamentarzystów.
- My jesteśmy przeciwni pomysłom ustaw w trybie poselskim, ponieważ nie idą one drogą normalnych konsultacji społecznych. I to jest niewłaściwe, bo głos strony społecznej jest szczególnie ważny w przypadku ustaw gospodarczych. Już na początku kadencji obecnego rządu bardzo wyraźnie prosiliśmy, aby tego nie robić - mówi DGP Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu.
Rząd się spóźnił, sytuację ratują posłowie
Tymczasem prace nad ustawą o KRM trwały w ministerstwach od blisko roku. Jej wprowadzenie to jeden z elementów porozumienia, podpisanego pomiędzy NSZZ Policjantów i stroną rządową. Jak ustalił DGP, rząd spóźniał się z wprowadzeniem nowych przepisów i aby przyspieszyć proces uchwalania ustawy, zdecydowano się na złożenie jej w trybie poselskim. Pod projektem podpisali się przedstawiciele klubów KO, PSL, Polski 2050 i Lewicy, co gwarantować ma, że nie przepadnie on w sejmowych głosowaniach. - Nikt nie neguje, że służby mundurowe to jest zawodowo bardzo trudny i wymagający obszar, natomiast ważne jest, żeby handel, który jest biznesem o niskiej rentowności, nie musiał do tego projektu dokładać – zastrzega prezes Ptaszyński.
Twórcy nowych przepisów liczą, że dodatkowe zachęty spowodują „wzrost liczebności Sił Zbrojnych RP i formacji podległych ministrowi właściwemu do spraw wewnętrznych”, a także zahamują falę odejść ze służby. Ukłonem w stronę rodzin ma być także pierwszeństwo w przyjęciach do przedszkoli dzieci mundurowych, przenoszonych z racji pełnienia służby.
Tak się buduje etos służby wojskowej
I właśnie na ten aspekt uwagę zwracają wojskowi. W ocenie generała Mieczysława Gocuła, rektora Akademii Sztuki Wojennej, często nie dostrzega się właśnie żołnierskich rodzin.
- My często zapominamy, że w wojsku nie służą już tylko 18-19-letni kawalerowie, którzy zaraz po szkole liczą na przygodę. Teraz to są mężczyźni w sile wieku, ojcowie, mężowie. Problem zaś jest taki, że żołnierz musi być dyspozycyjny, przemieszczać się w zależności od potrzeb Sił Zbrojnych i często za nim podąża rodzina – wyjaśnia generał. Podkreśla, iż chociaż w Polsce dotychczas podobne rozwiązania nie były znane, to nie są nowością w krajach posiadających duże i silne armie, jak Stany Zjednoczone. Po rozwiązania takie sięgają głównie państwa, kierujące swe wojska na misje bojowe.
- Taka karta to jest budowanie etosu służby, zapewnienie dbałości o żołnierza, jego komfort. Bo nie chodzi nam przecież o to, aby mieć armię liczącą 300 tys. osób, ale kosztem 200 tys. rozbitych rodzin – mówi generał Gocuł.
Projekt ustawy wpłynął do Sejmu w poniedziałek. Jego twórcy szacują, że obowiązywanie nowych przepisów w pierwszym roku jej funkcjonowania kosztować będzie budżet państwa ok. 50 mln zł. W kolejnych latach ma być to 40 mln zł rocznie.