Zaprezentowany w czwartek projekt ustawy o przywróceniu prawa do niezależnego i bezstronnego sądu ma uregulować status sędziów powołanych po wejściu w życie nowelizacji ustawy z 2017 r. o Krajowej Radzie Sądownictwa.

Ustawa praworządnościowa. Waldemar Żurek mówi o grudniu

– Priorytetem mojego urzędowania, tak jak zapowiadałem, jest przywrócenie pełnej praworządności w Polsce. Ta ustawa to nie zemsta. To naprawa realnych szkód wyrządzonych Konstytucji i obywatelom. To milowy krok w stronę naprawy zaufania do instytucji państwa i zamknięcia tego ponurego rozdziału – przekonywał minister sprawiedliwości Waldemar Żurek. Jak zapewniał, projekt jest zgodny z konstytucją, prawem międzynarodowym, a także wytycznymi Komisji Weneckiej.

W myśl założeń projektu sędziowie powołani po 2017 r. zostaną podzieleni na trzy grupy. W zależności od swojej sytuacji – albo zostaną „zalegalizowani” z mocy prawa (np. absolwenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury), albo cofnięci do macierzystych sądów i ponownie delegowani na zajmowane stanowiska (sędziowie awansowani po 2017 r.), albo czeka ich powrót do poprzedniego zawodu lub przejście na stanowisko referendarza sądowego (np. dawni adwokaci, radcowie prawni albo prokuratorzy). W Sądzie Najwyższym zlikwidowana ma zostać Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, a tzw. neosędziowie w SN odsunięci od orzekania.

Projekt w tym tygodniu ma znaleźć się w wykazie prac legislacyjnych rządu. – Marzyłbym, aby ustawa została uchwalona w grudniu. Czy to się uda? Zobaczymy, to zależy od parlamentu – tłumaczył na konferencji szef MS.

Paweł Śliz, przewodniczący klubu Polski 2050 i szef sejmowej komisji sprawiedliwości, w rozmowie z DGP zapewnia, że „niezwłocznie po skierowaniu ustawy do prac w komisji zwoła posiedzenie w tej sprawie”.

– Musimy rozwiązać problem tzw. neosędziów. Poza tym obywatele powinni móc liczyć na szybkie rozstrzygnięcia w swoich procesach. Mam na myśli m.in. sprawy o alimenty czy władzę rodzicielską – wskazuje poseł z ugrupowania Szymona Hołowni.

W kuluarach entuzjazmu jednak nie słychać. Politycy Koalicji Obywatelskiej nieoficjalnie zwracają uwagę, że projekt Waldemara Żurka pozostaje zbieżny z założeniami przedstawionymi przez swojego poprzednika, Adama Bodnara. – A już wobec tamtych przepisów było sporo zastrzeżeń. Komisja Wenecka wskazywała wprost, że ustawą nie można masowo unieważniać nominacji sędziowskich – mówi nam jeden z parlamentarzystów Platformy.

- Jako Lewica będziemy popierać ten projekt – deklaruje szefowa klubu Anna Maria Żukowska. – Nie spodziewam się jednak, żeby propozycja została dobrze przyjęta przez prezydenta. W mojej ocenie Karol Nawrocki po prostu będzie stał na stanowisku, że według niego potrzeby zmian w tym zakresie nie ma, mimo że Polska płaci kary i dalej będzie je płacić – przewiduje posłanka Lewicy.

Jak wynika z ustaleń DGP, projekt zaprezentowany Waldemara Żurka nie był konsultowany z pałacem prezydenckim. Szef resortu ograniczył się jedynie do apeli kierowanych na konferencji prasowej. – W tym miejscu proszę pana prezydenta oraz doradców pana prezydenta, żeby bardzo uważnie przyjrzeli się tej ustawie, bo ma ona charakter kompromisowy – podkreślał w czwartek minister.

Otoczenie Karola Nawrockiego „kompromisu” jednak nie dostrzega. – Stanowisko prezydenta wobec działań ministra Żurka jest jednoznacznie negatywne – słyszymy od jednego ze współpracowników Nawrockiego. – Prezydent bardzo źle zareagował na rozporządzenie ministra, wskutek którego system losowania składów sędziowskich zastąpiony został wskazywaniem palcem składu przez prezesów sądów. Projekt w sprawie sędziów wpisuje się w model "złej współpracy” – dodaje nasz rozmówca.

Szansy na porozumienie w tej sprawie nie widzi również Jarosław Kaczyński. – W sprawach praworządności nie ma żadnego kompromisu. Po prostu praworządność musi być, a w praworządnym państwie – mam nadzieję, że je przywrócimy – pan Żurek będzie musiał bardzo długo odpoczywać w państwowych zakładach karnych – oznajmił prezes Prawa i Sprawiedliwości na konferencji prasowej.

O swoich wątpliwościach co do projektu mówi także środowisko eksperckie. O „możliwej krytyce” ze strony Komisji Weneckiej, ale także unijnych instytucji mówi w rozmowie z DGP Krzysztof Izdebski, prawnik z Fundacji im. Stefana Batorego. – Nie wyeksponowano potrzeby indywidualnej oceny sędziów. Podział na grupy, wydaje się zbyt ogólny i może spotkać się z oceną sądów europejskich, że wprowadzono odpowiedzialność zbiorową sędziów za działania polityków. Traktując projekt nawet jako uwzględniający dużą część standardów międzynarodowych, trudno go nazwać kompromisowym. Nie wystarczy mieć rację. Trzeba też szukać konsensusu politycznego. Wyrzucenie z zawodu dużej części sędziów nie spotka się na pewno z otwartością prezydenta – konkluduje Izdebski.