Sprawa podawania przez prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza nieprawdziwych danych w oświadczeniach majątkowych w latach 2010-2012 będzie ponownie rozpatrzona przez sąd niższej instancji – orzekł w czwartek Sąd Okręgowy w Gdańsku. Wyrok jest prawomocny.

Sąd przystał tym samym na apelację prokuratury na decyzję sądu niższej instancji z marca 2016 r., który warunkowo umorzył postępowanie przeciwko Adamowiczowi w tej sprawie.

Samorządowiec z rekomendacji Platformy Obywatelskiej, posiadając już pięć mieszkań i dwie działki, nie wpisał do oświadczeń dwóch kolejnych zakupionych lokali mieszkalnych, w jego oświadczeniach nie zgadzały się też dane dotyczące zgromadzonych oszczędności.

Wniosek o warunkowe umorzenie postępowania na okres dwóch lat próby oraz zasądzenie od prezydenta Gdańska świadczenia w wysokości 40 tys. zł złożyła w grudniu 2015 r. prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu. Akceptując propozycję śledczych, Sąd Rejonowy uznał, że wina i społeczna szkodliwość zarzucanych prezydentowi czynów nie są znaczne, a także nie ma podstaw do uznania, że działał on z zamiarem bezpośrednim popełnienia przestępstwa.

Polecenie złożenia apelacji na niekorzyść Adamowicza wydał jednak później poznańskim prokuratorom dyrektor Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

W uzasadnieniu czwartkowego wyroku sędzia Małgorzata Westphal-Kowalska powiedziała, że sąd niższej instancji zbadał sprawę prezydenta miasta w sposób niepełny, a tym samym decyzja o warunkowym umorzeniu postępowania była przedwczesna.

"Sąd Rejonowy nie wykazał w sposób wystarczający, dlaczego, jego zdaniem, brak było przesłanek do uznania, że podając nieprawdę w oświadczeniach majątkowych podejrzany działał z zamiarem bezpośrednim. Ograniczył się w swojej ocenie jedynie do nieprecyzyjności wskazywania stanu majątkowego przez podejrzanego. Nie rozważył rozmiaru tej nieprecyzyjności. Nie porównał proporcji pomiędzy majątkiem ukrytym a ujawnionym. Nie ocenił zgodnie z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, czy możliwe jest zapomnienie o posiadaniu składników majątku takiego rodzaju i o takiej wartości, zwłaszcza mając na uwadze właściwości osobiste sprawcy" - mówiła sędzia.

Zdaniem Sądu Okręgowego, sąd niższej instancji powinien wnikliwie zbadać motywy i pobudki postawy Adamowicza.

"Sąd Rejonowy bezkrytycznie opierał się na wyjaśnieniach podejrzanego, zwłaszcza w tej części, w której swoje postępowanie opisuje w kategoriach pomyłek, błędów, nieprecyzyjności i niefrasobliwości. Prokurator słusznie zwracał uwagę na fakt, że wielokrotność działania podejrzanego zdaje się sama w sobie przeczyć tezie, iż uczynił to z całkowicie błahych powodów" - dodała Westphal-Kowalska.

Prezydent Adamowicz nie był obecny na ogłoszeniu wyroku.

"Oczywiście to nie jest korzystny wyrok, szczególnie w kontekście tego, jakie zarzuty były podniesione w apelacji. Dzisiejszy wyrok daje wszystkim do zrozumienia, że cokolwiek się w apelacji napisze, to jest nieistotne, bo ocena sądu jest ponad tym wszystkim. (...) Ten proces nie będzie dotyczył tego, że Paweł Adamowicz komukolwiek coś ukradł, że Paweł Adamowicz od kogokolwiek przyjął korzyść materialną za coś tam. Tylko on dotyczy faktu, że nie napisał o jakichś składnikach majątkowych w swoich deklaracjach majątkowych" - powiedział dziennikarzom obrońca prezydenta Gdańska Jerzy Glanc.

Adwokat wyjaśnił, że znowelizowany w 2015 r. kodeks karny pozwala na warunkowe umorzenie postępowania czynów zagrożonych karą do pięciu lat więzienia (przestępstwo popełnione przez prezydenta Gdańska jest zagrożone karą do 3 lat pozbawienia wolności - PAP). "Może widocznie sąd uznał, że Pawła Adamowicza trzeba resocjalizować, różne w tym zakresie można snuć domysły" - dodał.

"Dzisiejszy wyrok to pomyślna informacja dla stosowania prawa w Polsce. Sąd orzekł, że decyzja o warunkowym umorzeniu postępowania karnego był błędna i że sprawa wymaga ponownego, wnikliwego zbadania. Sąd uznał dziś, że nie można tej sprawy umorzyć, mówiąc potocznie, w sposób przyspieszony bez rozprawy i procesu" - powiedział dziennikarzom Mariusz Marciniak z Pomorskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Gdańsku.

Sąd Rejonowy, ogłaszając w marcu tego roku wyrok, wyjaśnił m.in., że posiadając już pięć mieszkań i dwie działki, Adamowicz kupił wraz z żoną w styczniu 2009 r. i lutym 2010 r. dwa kolejne mieszkania w Gdańsku, nie umieszczając ich jednak w oświadczeniu majątkowym; nie zgadzały się również dane dotyczące zgromadzonych oszczędności, wszystkie były zaniżone - najmniej o kwotę ponad 51 tys. zł, a najwięcej o ok. 320 tys. zł.

Według prezydenta Gdańska pomyłki w jego oświadczeniach majątkowych były skutkiem powielania błędów z poprzednich oświadczeń, a pierwsze z nich powstało w kwietniu 2010 r. Z wyjaśnień Adamowicza wynika, że był w tym czasie zaangażowany w liczne uroczystości związane z katastrofą smoleńską, a jego żona była w zaawansowanej ciąży.

"Jak wielokrotnie mówiłem, pomyliłem się, a później powieliłem błąd w paru kolejnych oświadczeniach. Pomyłka miała charakter mechaniczny i popełniłem ją nieświadomie. Gdy zorientowałem się o pomyłce, błąd sam skorygowałem i w kolejnych oświadczeniach podawałem już uzupełniony stan majątkowy. Jak wiadomo, nie tylko ja miałem problemy z dokładnym wypełnieniem oświadczeń majątkowych" - napisał prezydent Gdańska w oświadczeniu w połowie grudnia 2015 r.