Jako ówczesny szef prokuratury apelacyjnej poczuwam się do odpowiedzialności za błędy ws. Amber Gold. Nie czuję się odpowiedzialny w sensie moralnym, osobistym - powiedział we wtorek przed komisją śledczą b. szef Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Ireneusz Tomaszewski.

Dodał, że nie miał wiedzy, by spółka Amber Gold miała jakieś powiązania ze światem przestępczym.

Przesłuchiwany we wtorek Tomaszewski był szefem Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku i sprawował nadzór nad Prokuraturą Okręgową w Gdańsku. Tej z kolei podlega Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz, która prowadziła sprawę Amber Gold po złożeniu w grudniu 2009 r. zawiadomienia przez Komisję Nadzoru Finansowego. W czerwcu 2012 r. Prokuratura Okręgowa przejęła postępowania ws. Amber Gold i prowadziła je do jesieni 2012 r.

Podczas przesłuchania poseł Witold Zembaczyński (Nowoczesna) pytał Tomaszewskiego, czy nie poczuwa się do współodpowiedzialności za szereg zaniedbań w sprawie Amber Gold. "W sensie takim, że szef odpowiada za wszystko, tak" – odpowiedział świadek.

"Poczuwam się, bo byłem przełożonym wszystkich tych prokuratorów i uważam, że ponoszę jakąś odpowiedzialność w sensie przełożeństwa. Być może powinienem trafić wcześniej na tę sprawę, być może powinienem podjąć inne kroki, ale tego nie jestem w stanie powiedzieć. Na pewno nie czuję się odpowiedzialny w jakimś sensie moralnym za tę sprawę, że ponoszę osobistą odpowiedzialność, ale w sensie bycia przełożonym - tak. Nie neguję tego" – mówił Tomaszewski.

Marek Suski (PiS) pytał z kolei świadka, kiedy ten zetknął się ze sprawą Amber Gold. "Najwyraźniej było to w końcu roku 2011 lub na początku 2012 r., kiedy dotarło do mnie pismo z KNF na temat tej sprawy" - poinformował Tomaszewski.

W odniesieniu do dwukrotnego umorzenia sprawy Amber Gold Suski pytał prokuratora, czy w przypadku spółki nie znaleziono "interesów i działań przestępczych takich jak choćby umorzenia śledztwa wspólników gangstera Nikosia". Nawiązał do spotkań w prokuraturze, w których udział brali m.in. funkcjonariusze ABW. "Czyli jednak wiedział pan, że sprawa Amber Gold jest powiązana ze światem przestępczym, gangsterskim" - ocenił poseł PiS.

"Nie miałem takiej świadomości (...). Nie mam absolutnie świadomości na ten temat. Być może takie związki były" - odparł Tomaszewski. Dopytywany o spotkania z ABW, przyznawał, że "były dwa, a może trzy". Podczas jednego z takich spotkań, zwołanego w trybie nagłym, m.in. zastanawiano się, "gdzie te pieniądze wyciekły" i były przeprowadzane analizy kryminalne - relacjonował świadek.

Przekonywał też, że działania Prokuratury Apelacyjnej były skuteczne. "Jeśli chodzi o etap, gdy Prokuratura Apelacyjna zaangażowała się w to postępowanie; po przejęciu przez Prokuraturę Okręgową i objęciu nadzorem przez Prokuraturę Apelacyjną, to postępowanie zakończyło się zarzutami i wystąpieniem z wnioskami o tymczasowe aresztowanie" - powiedział.

Suski dopytywał, czy dwukrotne umarzanie tej sprawy "było czymś częstym w działalności gdańskiej prokuratury rejonowej". Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz zajmowała się sprawą Amber Gold od końca 2009 r. po tym, gdy KNF złożyła zawiadomienie, że firma ta prowadzi działalność bankową bez zezwolenia. Na początku 2010 r. prok. referent Barbara Kijanko odmówiła wszczęcia śledztwa. Po uwzględnieniu przez sąd zażalenia KNF, w maju 2010 r. wszczęte zostało dochodzenie, które w sierpniu tamtego roku zostało umorzone.

"W tej sprawie, jak pamiętam, (postępowanie) umorzono tylko dwa razy" - odparł Tomaszewski. Dodał, że w prokuraturach w Polsce umarzanych jest wiele postępowań "z uwagi na różne powody". Wskazał tu m.in. na niewykrycie sprawców, brak cech przestępstwa, czy brak dowodów na zaistnienie przestępstwa.

Prokurator powiedział też, że nadzór nad sprawą Amber Gold, po przejęciu jej przez Prokuraturę Okręgową, był wyjątkowy, bo sama sprawa była wyjątkowa. "Działań z pewnością była niezliczona ilość. Pamiętam, że zapoznawałem się z wyjaśnieniami podejrzanych, z treścią zarzutów, z kluczowymi pismami. Tych rzeczy było bardzo wiele. To pokrótce, oczywiście, nie potrafię ich wszystkich wymienić" - powiedział Tomaszewski. Dodał, że w sprawie Amber Gold wysyłał pisma do Prokuratury Generalnej. W niej - jak mówił Tomaszewski - odbyły się "co najmniej dwa albo nawet trzy" spotkania z udziałem prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta lub jego zastępcy.

Przekonywał, że prokuratorzy z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku zrobili wiele, by "wyprostować" śledztwo w sprawie Amber Gold po przejęciu go od Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. "Założyłem, że to postępowanie będzie u nas się toczyło do momentu, gdy zabezpieczymy właściwe dowody" - mówił.

Przyznał zarazem, że gdy "sprawa nabrzmiała", a pracę prokuratury utrudniały publikacje medialne, po konsultacji z prokuratorem generalnym złożył wniosek o przeniesienie sprawy do prokuratury w Łodzi. "Nie pamiętam, czy to prokurator generalny zasugerował czy ja, ale ustaliliśmy, że moment jest już odpowiedni" - powiedział. Dodał, że wniosek ten był na piśmie, ale nie pamięta jego daty.

Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann pytała m.in. o doniesienia medialne dotyczące spółki Marcina P. "Przechodzi pan codziennie po Gdańsku, widzi pan reklamy (Amber Gold - PAP), nie doszła do pana informacja, że ta firma jest przedmiotem zainteresowania podległej panu prokuratury?" - pytała posłanka PiS. "Wówczas nie miałem takiego odczucia" - odpowiedział Tomaszewski.

"Państwo na żadnym etapie, ani rejonu, ani okręgu, a przez pana apelację to przeszło, żaden mechanizm nie wyłapał faktu, że to postępowanie jest torpedowane, a nie prowadzone, bo tak to trzeba wprost nazwać" – oceniła szefowa komisji.

Tomaszewski oponował: "Nie jest prawdą, co pani powiedziała, na żadnym etapie. Przecież wizytacja tę sprawę wychwyciła i w odpowiednim momencie, tzn. około wiosny (2012 r. – PAP) sprawa jednak stała się w zainteresowaniu Prokuratury Apelacyjnej".

"Przeszło dwa lata to było maksimum odbiegnięcia od standardu prowadzenia postępowania przygotowawczego. Może pan oczywiście opinię publiczną przekonywać, że było inaczej, ale taka jest ocena prokuratora generalnego, taka jest ocena komisji oraz takie są fakty" – ripostowała Wassermann.

Szefowa komisji dodała, że później gdańska prokuratura prowadziła postępowanie "tak dobrze, że po trzech miesiącach zostało ono jej zabrane".

"Przepraszam najmocniej. Ja wystąpiłem z wnioskiem o przejęcie tego postępowania i uważam, że postępowanie na tym etapie (w Prokuraturze Okręgowej - PAP) było prowadzone właściwie, w sposób skoncentrowany, dynamicznie, doprowadziliśmy do zastosowania środka zapobiegawczego i po zebraniu kompletnego materiału przekazaliśmy innej jednostce. Nie mam się czego wstydzić, jeśli chodzi o ten etap postępowania" – odpowiedział Tomaszewski.

Kolejny fragment przesłuchania dotyczył zarzutów dyscyplinarnych wobec prowadzącej śledztwo w sprawie Amber Gold Barbary Kijanko z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Szefowa komisji pytała, dlaczego zarzut dyscyplinarny był tak sformułowany przez rzecznika dyscyplinarnego, że przyczynił się do uniewinnienia prok. Kijanko przez sąd, bo dotyczył decyzji o umorzeniu postępowania, do czego każdy prokurator ma prawo.

"Czy według pana postawienie zarzutu, że prokurator rażąco naruszył przepisy, bowiem dwukrotnie niesłusznie umorzył postępowanie, w obliczu tego, jak to postępowanie było prowadzone, to był prawidłowo postawiony zarzut?" - pytała. "Pan miał zasadniczy wpływ na kształt zarzutu" - dodała.

"Może zarzut był mało precyzyjny, ale obejmował stan faktyczny taki, jaki był w tej sprawie" - odpowiedział świadek.

Na to Wassermann wymieniała nieprawidłowości w postępowaniu prokurator Kijanko. M.in. umorzenie postępowania bez wykonania czynności, dwukrotne przesłuchanie świadka, który mógłby wystąpić jako podejrzany, wydanie mu kserokopii akt, zlekceważenie trzech kolejnych zawiadomień KNF, niezweryfikowanie stanu faktycznego w sprawie, brak wydania postanowienia o zabezpieczeniu dokumentów i o wydaniu złota przez bank.

W tym kontekście szefowa komisji zapytała, dlaczego prok. Kijanko nie został postawiony zarzut uchybienia godności zawodu prokuratora. Jednak zdaniem Tomaszewskiego zarzut dyscyplinarny "był tak sformułowany, że mieściły się w nim wszystkie te rzeczy". "Zarzut musi być zwięzły" - przekonywał.

Jarosław Krajewski (PiS) pytał natomiast o pismo z KNF w sprawie zawieszenia postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz wobec Amber Gold oraz o odpowiedź, której udzieliła w styczniu 2012 r. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Tomaszewski powiedział, że zapoznał się z tym ostatnim pismem. "Po otrzymaniu odpowiedzi przez referenta sprawy chyba zostałem powiadomiony o treści relacji Prokuratury Okręgowej. Jej charakter według referenta sprawy i moim zdaniem dał powód do tego, żeby stwierdzić, że sprawa jest na właściwej drodze i na tym pozostawałem w tym momencie" – odpowiedział Tomaszewski.

Tomasz Rzymkowski z Kukiz'15 pytał świadka, czy był "obdarowywany podobnymi prezentami". "Poczułem się urażony. Nie przyjmowałem nigdy korzyści majątkowych" - podkreślił Tomaszewski.

Poseł Kukiz'15 swoimi pytaniami nawiązywał do zeznań składanych wcześniej przed komisją przez prok. Dariusza Różyckiego, który kierował Prokuraturą Okręgową w Gdańsku pomiędzy 2008 r. a wiosną 2016 r. Różycki przyznał wówczas, że od 2007 do 2008 r. otrzymywał wejściówki do strefy VIP podczas meczów Lechii. "Nie płaciłem za nie, otrzymywałem je z zarządu klubu, przychodziły do prokuratury" - mówił Różycki komisji przed dwoma tygodniami. Poinformował jednocześnie, że zwrócił uwagę prok. Różyckiemu na jego zachowanie związane z "niestosownością jego postępowania".

Rzymkowski dopytywał też, czy Tomaszewski utrzymuje jakieś relacje z politykami. "Z żadnymi politykami nie utrzymuję relacji. Rozmowy tylko służbowe podczas spotkań oficjalnych" - zapewnił. "Przestrzegałem też podległych prokuratorów, aby nie utrzymywali kontaktów z osobami +ze świecznika+, bowiem to tylko przeszkadza w pracy" - dodał.

Pod koniec przesłuchania dopytywany, co, jego zdaniem, było powodem porażki prokuratury w sprawie Amber Gold, Tomaszewski powiedział, że początkowo ją zbagatelizowano, a potem być może za bardzo przywiązano się do "określonych koncepcji".