23 listopada 2006 roku zmarł w Londynie napromieniowany radioaktywnym polonem-210 były podpułkownik FSB Aleksandr Litwinienko. Sprawa Litwinienki, który na łożu śmierci oskarżył prezydenta Władimira Putina, wciąż obciąża relacje Rosji i Wielkiej Brytanii.

Kiedy w styczniu w Londynie ogłoszono ustalenia publicznego dochodzenia w sprawie śmierci Litwinienki, skomentowali je przedstawiciele brytyjskich władz. Ówczesny premier David Cameron oświadczył, że zabójstwo Litwinienki było "sponsorowane przez państwo". Szefowa MSW, a obecna premier Theresa May powiedziała: "Fakt, że państwo rosyjskie było zaangażowane w to morderstwo, jest nieakceptowalnym złamaniem fundamentalnych standardów międzynarodowych".

Litwinienko pracował najpierw dla radzieckiego kontrwywiadu, a potem dla rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. W 1998 roku ogłosił publicznie, że wydawano mu sprzeczne z prawem rozkazy, m.in. zamordowania rosyjskiego oligarchy Borisa Bieriezowskiego. W 2001 roku uciekł z Rosji do Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał azyl polityczny, a potem obywatelstwo.

W Wielkiej Brytanii współpracował z tamtejszymi służbami specjalnymi; według relacji rodziny - pracował jako konsultant ds. przestępczości zorganizowanej w Rosji. Zaangażował się też w publiczną krytykę Kremla. Napisał książki, w których oskarżał Putina m.in. o szereg morderstw politycznych i zamachów w celu uzyskania władzy. Tuż przed śmiercią zajmował się sprawą śmierci rosyjskiej dziennikarki Anny Politkowskiej.

1 listopada 2006 roku Litwinienko kilka godzin po spotkaniu w londyńskiej restauracji poczuł się źle i został hospitalizowany. 23 listopada zmarł, w wieku 43 lat; śledztwo wszczął Scotland Yard. Dzień później Brytyjska Agencja Ochrony Zdrowia ogłosiła, że w jego ciele znaleziono duże ilości polonu-210 - silnie radioaktywnego i rakotwórczego pierwiastka.

Już w grudniu 2006 roku przedstawiciele Scotland Yardu przesłuchali w Moskwie jako świadka Andrieja Ługowoja, byłego agenta FSB, później biznesmena. Ługowoj i dwaj jego koledzy - Dmitrij Kowtun i Wiaczesław Sokolenko - byli w Londynie 1 listopada na meczu piłkarskim. Przed imprezą spotkali się z Litwinienką w hotelu Millennium.

Również w grudniu 2006 roku prokuratura generalna Rosji zapowiedziała, że ewentualni podejrzani obywatele rosyjscy nie zostaną wydani stronie brytyjskiej. W późniejszych latach, gdy brytyjski wymiar sprawiedliwości uznał Ługowoja i Kowtuna za głównych podejrzanych, władze Rosji podtrzymały to stanowisko. Wniosek o ekstradycję Ługowoja Rosja odrzuciła w lipcu 2007 roku.

Sam Ługowoj zapewniał, że nie ma związku ze śmiercią Litwinienki. Mówił, że za zabójstwem stoją brytyjskie służby specjalne lub Bieriezowski; podobne oskarżenia wobec Bieriezowskiego pojawiały się w mediach rosyjskich. Ługowoj i Kowtun sugerowali też, że otrucie Litwinienki mogło być elementem spisku mającego na celu zdyskredytowanie Rosji i Putina.

W 2007 roku Ługowoj kandydował do niższej izby parlamentu, Dumy Państwowej, z ramienia Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji. Obecnie pozostaje deputowanym trzecią kadencję. Bieriezowski w marcu 2013 roku został znaleziony martwy w domu pod Londynem.

Lata po śmierci Litwinienki to okres napiętych relacji brytyjsko-rosyjskich, choć pogorszyły się one już wcześniej, gdy Londyn odmówił ekstradycji Bieriezowskiego i kilku przywódców separatystów czeczeńskich.

W 2007 roku Wielka Brytania oznajmiła, że wydaleni zostaną czterej rosyjscy dyplomaci, zawieszone będą negocjacje w sprawie ułatwień wizowych dla obywateli Rosji i zrewidowane zasady współpracy w różnych dziedzinach. Moskwa zapowiedziała więc retorsje, w tym wydalenie dyplomatów. Służby specjalne obu państw zerwały współpracę.

Na początku 2008 roku Rosja zabroniła prowadzenia działalności biurom British Council w Petersburgu i Jekaterynburgu, uzasadniając to brakiem podstaw prawnych. Kiedy w listopadzie 2009 roku do Moskwy po raz pierwszy od pięciu lat przyjechał szef dyplomacji brytyjskiej (David Miliband), wizyta przebiegała w cieniu sprawy Litwinienki. Kolejną odsłoną sporu było wydalenie w 2010 roku przez Londyn rosyjskiego dyplomaty, na które Moskwa odpowiedziała tym samym.

Również kontakty przywódców - wizyta Camerona w Moskwie (w 2011 roku) i Putina w Londynie (w 2012 roku) - nie przyniosły przełomu we wzajemnych relacjach. Stosunki zaczęły się poprawiać w 2013 roku; w maju podczas wizyty Camerona w Soczi ogłoszono wznowienie współpracy służb specjalnych.

Tymczasem w Londynie w listopadzie 2011 roku koroner zarządził dochodzenie w sprawie śmierci Litwinienki. Efektem tej decyzji i postępowania przygotowawczego, którym kierował sędzia Robert Owen, było publiczne dochodzenie w sprawie śmierci byłego agenta rozpoczęte ostatecznie w styczniu 2015 roku.

Rząd brytyjski wyraził zgodę na rozpoczęcie śledztwa w lipcu 2014 roku, co zbiegło się z kolejnym pogorszeniem stosunków z Rosją w związku z kryzysem ukraińskim.

Przed rozpoczęciem dochodzenia zapowiedziano, że niektóre materiały nie będą ujawnione, a tajne dokumenty sędzia przeanalizuje za zamkniętymi drzwiami. Rosja, powołując się na ten fakt, już we wrześniu 2014 roku oświadczyła, że nie będzie uczestniczyć w śledztwie, i podważyła jego obiektywizm.

Ogłoszony w styczniu 2016 roku raport ze śledztwa głosił, że za morderstwem stali Ługowoj i Kowtun, którzy "z dużym prawdopodobieństwem działali na zlecenie FSB w ramach operacji, na którą zgodę prawdopodobnie wydał Nikołaj Patruszew (ówczesny szef FSB) i prezydent Władimir Putin". Śledczy ocenili też, że "morderstwo brytyjskiego obywatela na ulicach Londynu z użyciem radioaktywnej substancji stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia publicznego".

Moskwa określiła wówczas dochodzenie jako nieprzejrzyste i zarzuciła Londynowi upolitycznienie sprawy śmierci byłego agenta.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)