Niektóre deklaracje Donalda Trumpa dotyczące polityki zagranicznej to tylko retoryka, ale pewne obietnice należy traktować poważnie. Na porozumienie z USA liczy Rosja, ale to może się odbić negatywnie na sytuacji Polski i krajów bałtyckich - pisze Stratfor.

Rosjanie niecierpliwie przymierzają się do rozpoczęcia negocjacji z Waszyngtonem, ale dają już do zrozumienia, że "oczekują prawdziwych ustępstw od Białego Domu Trumpa" - pisze amerykański ośrodek Stratfor w czwartkowej analizie.

Prezydent Władimir Putin liczy na autentyczne, poważne negocjacje z Trumpem i na to, że nowy prezydent doprowadzi do złagodzenia sankcji wymierzonych w Rosję w zamian za ograniczenie rosyjskiego zaangażowania w konflikt syryjski.

Należy jednak liczyć na to, że militarny establishment USA, agencje wywiadowcze oraz wielu republikańskich kongresmenów będzie oponować wobec ustępstw na rzecz Putina, zdają sobie bowiem sprawę ze "strategicznego kosztu (...) posunięć politycznych, które zachęciłyby Moskwę do rozszerzania swej strefy wpływu" - konstatuje Stratfor.

"Jednak mimo to Rosja może wykorzystać okres przejściowy do zbudowania przekonania, że dobije ważnego targu z Waszyngtonem, kosztem amerykańskich sojuszników na wschodzie Europy" - prognozuje ośrodek.

Zdaniem Stratforu obietnice wyborcze Trumpa "dały Rosji sposobność do zagrania na obawach krajów Europy Wschodniej", co miałoby je skłonić do politycznych kompromisów, między innymi w takich sprawach, jak "ograniczenie zasięgu NATO".

"Pewne kraje - jak Polska i kraje bałtyckie - będą narażone na większą presję Rosji niż inne" - przewiduje Stratfor.

Putin liczy na to, że rosnące w siłę w Europie partie nacjonalistyczne i eurosceptyczne, które są zarazem przychylne Rosji daję mu lepszą pozycję wyjściową do rozpoczęcia negocjacji z Trumpem.

Rosja liczy też na to, że zdoła nakłonić USA do ograniczenia pomocy dla syryjskiej opozycji, zwłaszcza że Trump krytykował amerykańskie zaangażowanie na rzecz tamtejszych rebeliantów. Wzmocniłoby to nie tylko pozycję prezydenta Syrii Baszara el-Asada, ale też Teheranu, czyli regionalnych sojuszników Rosji - pisze Stratfor.

Istnieje też obawa, że nie tylko sam program, ale też osobowość i sposób bycia Trumpa doprowadzą do nowych napięć między Waszyngtonem a Pekinem; mimo to Chiny liczą na razie na dobrą współpracę z nowym prezydentem, który przedstawia się jako pragmatyk niezainteresowany kwestiami praw człowieka.

Jednak wprowadzenie w życie planu zaporowych taryf na chińskie dobra, co Trump wielokrotnie zapowiadał w kampanii wyborczej, spowoduje prawdopodobnie bardzo ostrą reakcję Pekinu - prognozuje Stratfor, zastrzegając, że ta wstępna analiza obejmuje tylko wybrane aspekty polityki zagranicznej, jaką ma zamiar prowadzić prezydent Trump.(PAP)