Jednym z kluczowych tematów gospodarczych, które zostały poruszone podczas tegorocznej kampanii wyborczej zarówno przez Hillary Clinton, jak i Donalda Trumpa, była wysokość podatków oraz sposób wydatkowania pozyskanych środków.
Propozycje przedstawione przez Trumpa zakładają m.in. obniżenie daniny dla przedsiębiorstw z obecnych 35 proc. do 15 proc., obniżenie stawek i zmniejszenie skali federalnego podatku dochodowego oraz obniżenie podatków dla osób najlepiej zarabiających. Zdaniem Trumpa jego plan pozwoli na dynamiczny wzrost sektora prywatnego. Według organizacji Committee for a Responsible Federal Budget (CRFB) propozycje przedstawione przez kandydata Partii Republikańskiej spowodują jednak znaczące zmniejszenie wpływów z podatków federalnych oraz zwiększenie długu publicznego, kształtującego się obecnie na poziomie około 14 bln dol., o dodatkowe 5,3 bln dolarów w ciągu najbliższej dekady.
W przeciwieństwie do Trumpa kandydatka demokratów proponuje zwiększenie obciążeń podatkowych, którymi objęte są osoby najlepiej zarabiające i przedsiębiorstwa, a także podatków od nieruchomości i zysków kapitałowych, oraz wprowadzenie ograniczeń w wykorzystywaniu ulg podatkowych. Według przedstawionych wyliczeń propozycje Clinton w ciągu 10 lat miałyby przynieść dodatkowe 1,4 bln dol. z tytułu wpływów z podatków federalnych.
W odniesieniu do sposobu wydatkowania zgromadzonych środków oboje kandydaci zapowiadali położenie dużego nacisku na realizację inwestycji infrastrukturalnych. Clinton deklaruje, że wydatki jej administracji na ten cel, a także na zapewnienie rodzicom powszechnej i niedrogiej opieki nad dziećmi oraz płatnych urlopów rodzinnych, w ciągu najbliższej dekady wyniosą 1,65 bln dol. Kandydatka demokratów proponuje również ograniczenie kosztów edukacji oferowanej w placówkach publicznych. W odniesieniu do inwestycji infrastrukturalnych Donald Trump zapowiada podwojenie kwoty zaproponowanej przez swoją rywalkę, a także zwiększenie wydatków na obronność Stanów Zjednoczonych.
Jednak zdaniem ekspertów żaden z kandydatów nie przedstawił dotąd pomysłów mających na celu ograniczenie deficytu. Według szacunków CRFB w przypadku wygranej Hillary Clinton dług publiczny prawdopodobnie wzrośnie do ponad 86 proc. PKB (z obecnych 77 proc.), natomiast gdy zwycięzcą rywalizacji zostanie Donald Trump, dług może się zwiększyć nawet do 105 proc. PKB. Co szczególnie istotne dla partnerów zagranicznych USA takich jak Polska, w odniesieniu do międzynarodowych umów handlowych oboje kandydaci zachowują daleko idącą ostrożność, przyjmując protekcjonistyczne podejście w stosunku do amerykańskiego rynku, ze szczególnym uwzględnieniem rynku pracy. Hillary Clinton stwierdziła nawet, że każde nowe porozumienie handlowe będzie musiało spełniać dwa kryteria: zabezpieczać amerykańskie miejsca pracy oraz wzmacniać bezpieczeństwo narodowe Stanów Zjednoczonych.
Donald Trump w swoich zapowiedziach dotyczących umów handlowych posuwa się jeszcze dalej, deklarując nałożenie ceł na produkty pochodzące z Chin oraz Meksyku (odpowiednio 45 proc. i 35 proc.) oraz kar na amerykańskie firmy, które przenoszą swoją produkcję za granicę. Oboje kandydaci krytykują także porozumienie NAFTA oraz odrzucają założenia umowy o partnerstwie transpacyficznym (TPP), którą Barack Obama postrzegał jako jeden z priorytetów swojej prezydentury, pragnąc pozostawić jej podpisanie swojemu następcy.
Dziennik Gazeta Prawna
Niezależnie od tego, kto zostanie zwycięzcą wyścigu o prezydenturę Stanów Zjednoczonych, należy pamiętać, że w celu wprowadzenia swoich koncepcji gospodarczych w życie nowy prezydent będzie musiał ściśle współpracować z przedstawicielami Kongresu.
W najlepszym wypadku będzie to wymagało od obu stron wypracowywania różnorodnych kompromisów. W najgorszym, jeśli nie uzyskają porozumienia co do ostatecznego kształtu zaproponowanych rozwiązań, może się zakończyć impasem ograniczającym prawidłowe funkcjonowanie instytucji państwa. Na szczęście, jak pokazuje historia Stanów Zjednoczonych, bardzo niewielu prezydentom udało się w pełnym kształcie przeforsować pomysły gospodarcze, które prezentowali w trakcie kampanii wyborczej, co pozwala nam pozostać dobrej myśli.