Komisja zapoznała się w czwartek z informacjami NBP m.in. o polityce pieniężnej w 2017 roku. Jej celem: stabilny poziom cen i jednoczesne wspieranie polityki gospodarczej rządu. Posłowie pytali o poziom stóp procentowych, pomysł nadzoru NBP nad KNF i poparcie dla ustawy frankowej.

Podczas posiedzenia komisja zapoznała się z przygotowanymi przez Narodowy Bank Polski "Założeniami polityki pieniężnej na rok 2017" oraz raportem na temat międzynarodowej pozycji inwestycyjnej Polski w 2015 roku. Oba dokumenty, pod nieobecność prezesa NBP Adama Glapińskiego, przedstawiał członek zarządu NBP Ryszard Kokoszczyński.

Referując założenia polityki pieniężnej NBP przypomniał, że w 2017 r. jej podstawowym celem będzie utrzymanie stabilnego poziomu cen, przy jednoczesnym wspieraniu polityki gospodarczej rządu, o ile "nie ogranicza to realizacji podstawowego celu NBP". Przypomniał także, że Rada Polityki Pieniężnej postanowiła utrzymać średniookresowy cel inflacyjny na poziomie 2,5 proc., "z symetrycznym przedziałem odchyleń o szerokości ±1 punkt procentowy", m.in. po to, by "nie dopuścić do trwałego obniżenia długookresowych oczekiwań inflacyjnych".

Jednocześnie polityka pieniężna, jak wynika z zaprezentowanego przez członka NBP dokumentu, będzie prowadzona w taki sposób, aby sprzyjać zrównoważonemu wzrostowi gospodarczemu oraz stabilności systemu finansowego. W związku z tym NBP będzie miał "elastyczne podejście do celu inflacyjnego".

Wystąpienie przedstawiciela NBP wywołało pytania posłów. Głos zabrał m.in. wiceprzewodniczący komisji finansów Jan Szewczak (PiS), który zadał kilka pytań, zaznaczając jednocześnie, że chciałby uzyskać odpowiedź na piśmie. Pytał m.in., czy NBP nie zaczyna ostatnio zastępować rządu w kierowaniu polityką finansową państwa i oddziaływaniu na rynek finansowy. "Wchodzimy w nową erę w Polsce, jeśli chodzi o rolę banku centralnego" - zaznaczył.

Jednym z przejawów - jak mówił - jest pomysł na przejęcie nadzoru nad Komisją Nadzoru Finansowego, więc m.in. nad rynkiem ubezpieczeniowym przez bank centralny. Wątpliwym posunięciem NBP jest - jego zdaniem - "wzięcie odpowiedzialności za tzw. kredyty frankowe" poprzez udzielenie poparcia przez prezesa NBP prezydenckiemu projektowi ustawy o zwrocie spreadów frankowiczom. "Kto dużo obejmuje, ten mało ściska" - komentował Szewczak.

W kontekście tzw. frankowiczów pytał, czy NBP nie obawia się, że jeśli Fed podniesie stopy procentowe, wzrośnie również kurs franka, frankowicze znajdą się w jeszcze trudniejszej sytuacji i "to będzie winą NBP". "Czy to nie będzie oddziaływać na wartość polskiego pieniądza?" - pytał poseł PiS.

Szewczaka interesowało też, dlaczego NBP jest zwolennikiem utrzymywania stosunkowo wysokich stóp procentowych i "czy nie widzi możliwości odważniejszej decyzji w tej kwestii" i obniżenia stóp. Uznał też za "sztuczną" koncepcję utrzymywania celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc., skoro "dziś mamy do czynienia z deflacją" i "nie zanosi się na zmiany w tym zakresie w przyszłym roku". "Rozbieżność jest dość istotna, jeśli chodzi o cel inflacyjny i deflację" - zaznaczył.

Zapowiedział zarazem, że zwróci się z podobnymi pytaniami w formie interpelacji do NBP. Zwrócił się też o zorganizowanie spotkania komisji z prezesem NBP Adamem Glapińskim. "Sytuacja wymaga pogłębionej dyskusji i burzy mózgów" - powiedział.

Krystyna Skowrońska (PO) pytała przedstawiciela NBP i członków RPP m.in. o to, jak oceniają trzy różne projekty dotyczące frankowiczów, które jeszcze w czwartek mają być omawiane w Sejmie. "To jest rzecz niezwykle istotna, bo Rada zajmuje się stabilnością systemu finansowego" - powiedziała. Pytała też o ocenę zarządzania długiem publicznym przez rząd.

Rafał Wójcikowski (Kukiz'15) pytał o wysokość stóp procentowych oraz o to, jakie będą zmiany na rynku bankowym w kontekście ewentualnej repolonizacji banków.

Członek RPP Łukasz Hardt mówił posłom, że do ewentualnego dalszego obniżania stóp procentowych należałoby podchodzić ostrożnie, ponieważ np. dla banków spółdzielczych czy SKOK-ów "hipotetyczne obniżenie stóp procentowych nie byłoby korzystne". Zwrócił też posłom uwagę, że "im dłużej Europejski Bank Centralny stosuje mechanizmy luzowania ilościowego, to tym bardziej jesteśmy świadomi negatywnych konsekwencji takiej polityki". Dodał, że problemem gospodarki nie jest brak pieniądza, ale niedostateczny popyt.

Hardt przekonywał też, że obecny cel inflacyjny ma jednak zalety, bo np. "kotwiczy oczekiwania inflacyjne". Zwracał uwagę, że wszystkich cieszy niskie bezrobocie, ale może ono wynikać np. z tego, że firmy wolą zatrudniać, niż inwestować. A niski poziom inwestycji - przekonywał - jest istotnym problemem.

Zdaniem Hardta inwestycje nie rosną nie dlatego, że firmy nie mają kapitału, tylko z powodu niepewności - np. sprzeczne sygnały na temat podatków nie wpływają na gotowość do inwestycji. "To, co się w tej sprawie dzieje nie jest tym, co buduje dobry klimat do wzrostu inwestycji" - mówił Hardt.

Odnosząc się do pytania o projekty frankowe Hardt zaznaczył, że może wyrazić własną opinię. "Przewalutowanie byłoby istotnym czynnikiem ryzyka i narzucałoby na sektor finansowy dosyć duży koszt" - powiedział.

Mówiąc o kwestii zarządzania długiem zaznaczył, że raz w roku RPP "de facto zmienia się w radę budżetową". "W listopadzie będziemy przyjmowali nasza opinię wobec ustawy budżetowej" - powiedział. "Zachęcam innych członków RPP, byśmy tę ocenę formułowali dosyć szeroko, abyśmy odnosili się do zarządzania długiem publicznym, ale również do tych propozycji legislacyjnych rządu, których implikacje są w ustawie budżetowej i które mogą mieć wpływ na prowadzenie polityki fiskalnej" - dodał.

Inny członek RPP Jerzy Żyżyński zwracał z kolei uwagę, że ważnym problemem współczesnej gospodarki jest niedobór popytu. Jednym z powodów - jego zdaniem - jest to, że co prawda depozyty przedsiębiorstw są wysokie, ale depozyty gospodarstw domowych - niskie.

Żyżyński wypowiedział się też na temat frankowiczów. "Ludzie byli drenowani przez system przez dłuższy czas, ich straty narosły, więc w krótkim czasie zrekompensowanie tych strat jest niemożliwe, bo to by zdestabilizowało system" - powiedział.

Podczas posiedzenia komisji przedstawiciel NBP Ryszard Kokoszczyński zaprezentował także informację na temat międzynarodowej pozycji inwestycyjnej Polski w 2015 roku. Zwracał uwagę, że międzynarodowa pozycja inwestycyjna Polski była przez lata ujemna (więcej było inwestycji podmiotów zagranicznych w Polsce, niż polskich za granicą), ale ostatnio to się poprawia. Ostatnio - jak dodał - można było zaobserwować silny spadek cen akcji na warszawskiej giełdzie, więc majątek podmiotów zagranicznych w Polsce zmalał znacząco.

Z raportu NBP wynika, że międzynarodowa pozycja inwestycyjna netto Polski na koniec 2015 r., podobnie jak w latach ubiegłych, była ujemna i wyniosła 1 bln 123 mld zł, ale w porównaniu z 2014 r. jej poziom netto poprawił się o 65 mld zł, czyli o 5,5 proc. Relacja międzynarodowej pozycji inwestycyjnej netto do PKB na koniec 2015 r. wyniosła minus 62,8 proc. i w stosunku do 2014 r. wskaźnik ten poprawił się o 6,3 punktu procentowego.

Z kolei stan polskich aktywów zagranicznych na koniec 2015 r. wyniósł 891 mld zł, co stanowiło 49,8 proc. PKB. W porównaniu z 2014 r. polskie inwestycje za granicą zwiększyły się o 82 mld zł, czyli o 10,1 proc. Zobowiązania w stosunku do zagranicy na koniec 2015 r. wyniosły 2 bln 15 mld zł, co stanowiło 112,6 proc. PKB. W porównaniu z 2014 r. zagraniczne inwestycje w Polsce zwiększyły się o 17 mld zł, tj. o 0,9 proc.