Karol Nawrocki już dzień po zaprzysiężeniu – w najbliższy czwartek pokaże projekt ustawy, która ma wrócić do idei realizacji Centralnego Portu Komunikacyjnego z czasów rządów PiS. Teraz spór w mniejszym stopniu dotyczy samego lotniska w Baranowie, do którego budowy już ponad rok temu przekonała się rządowa koalicja. Projekt ustawy stworzony wspólnie ze stowarzyszeniem „Tak dla CPK”, którego szefem jest były wiceprezes LOT Maciej Wilk, ma w dużej mierze akcentować konieczność budowy szybkich linii kolejowych do średnich i mniejszych miast. Nieprzypadkowo zatem na miejsce prezentacji ustawy otoczenie prezydenta elekta wybrało Kalisz, z którym wiąże się spór o sposób przeprowadzenia tam szybkiej linii kolejowej Igrek. Mają nią przejeżdżać m.in. pociągi dużych prędkości kursujące z Warszawy do Poznania. Poprzednia władza zakładała, że główna trasa Igreka będzie prowadzić przez istniejącą stację PKP w Kaliszu. Centralną część miasta przeciąłby wówczas nowy odcinek szybkiej linii. Wówczas wszystkie pociągi dużych prędkości wjeżdżałyby na stację PKP w Kaliszu.
Prezydent Nawrocki chce powrotu do wolniejszej kolei dużych prędkości
Maciej Lasek, obecny pełnomocnik ds. CPK, mówi jednak, że to nie ma sensu, bo wydłużyłby się przejazd pociągów z Warszawy do Poznania i w efekcie czas podróży między tymi miastami byłby porównywalny do tego po istniejącej trasie – przez Kutno i Konin. Rząd chce, by w dużej części trasa do Wielkopolski powstała za pieniądze z UE, ale w starym wariancie byłoby to raczej niemożliwe. Zresztą poprzedni rząd stawiał tu na rzadko stosowane na kolei finansowanie na zasadach partnerstwa publiczno-prywatnego. Obecne władze zdecydowały, by Igrek minął Kalisz obwodnicą. Jednocześnie zdecydowano, że po Igreku pociągi pojadą szybciej – 320–350 km/h, a nie 250 km/h, jak chciał rząd PiS. Dzięki ominięciu Kalisza i podwyższeniu prędkości najszybsze pociągi – po drodze zatrzymujące się tylko w Łodzi – mają docierać z Warszawy do Poznania w 1 godz. 40 minut (o ok. 40 minut krócej niż teraz). Jednocześnie spółka CPK argumentuje, że Kalisz będzie jednym z większych beneficjentów Igreka, bo z szybkiej trasy będą tam zjeżdżać wolniejsze składy, np. pociągi piętrowe na 200 km/h, które kupuje PKP Intercity. W efekcie mieszkańcy tego miasta dojadą do stolicy w 1 godz. 45 minut, czyli o godzinę krócej niż dziś. W czasie budowy obwodnicy trzeba będzie wyburzyć ok. 40 domów, ale w przypadku dobrowolnej sprzedaży właściciele będą mogli dostać 140 proc. wartości nieruchomości. Prezydencki projekt ustawy zakłada zakup dla Igreka składów wolniejszych – osiągających 250 km/h, co argumentowane jest tym, że składy produkowano by w Polsce – w Pesie lub w Newagu. Patryk Wild, wiceprezes stowarzyszenia „Tak dla CPK”, mówi, że niemal wszędzie tam, gdzie budowano szybkie linie, powstawali rodzimi czempioni wytwarzający szybkie pojazdy. Tak było chociażby z francuską siecią TGV, dzięki której rozwinął się Alstom, czy z szybkimi trasami w Niemczech, dla których produkuje Siemens. Według Wilda dla polskich firm wytwarzanie składów na 250 km/h jest osiągalne w ciągu kilku lat, a na 320–350 km/h nie.
Czy Polskę na stać na szybkie tory "solidarnościowe"?
Prezydencki projekt ustawy zakłada też powrót do idei budowy tzw. szprych kolejowych zbiegających się w CPK, po których także pociągi jeździłyby 250 km/h. Koncepcja przewidywała też budowę tzw. linii solidarnościowych, czyli takich, gdzie nie byłoby bardzo dużo podróżnych, ale zapewniałyby szybki dojazd z mniejszych ośrodków do głównego lotniska czy do Warszawy. Chodzi np. o szybką linię z Ostrołęki przez Pisz do Giżycka, która m.in. zapewniałaby sprawny dojazd z Warszawy na Mazury, czy linię z Opoczna do Kielc i dalej do Tarnowa. Maciej Lasek twierdzi, że budowa bardzo kosztownych nowych tras do prędkości 250 km/h, z których korzystałoby niewielu podróżnych, byłaby niegospodarnością. Dodaje, że oprócz Igreka kontynuowane są przygotowania do budowy innych linii – np. CMK-Północ prowadzącej z okolic lotniska w Baranowie do Trójmiasta, która jednocześnie pełniłaby rolę szybszego połączenia z Warszawy do Gdańska. Według planów powstanie najwcześniej w 2040 r.
Marcin Horała, były pełnomocnik rządu ds. CPK, mówi DGP, że w razie powrotu PiS do władzy nastąpi także powrót do idei budowy linii „solidarnościowych”. Nie zgadza się z Laskiem, który mówi, że to byłaby niegospodarność. ©℗