Umowę na dostawę 40 samolotów w podstawowej opcji z możliwością rozszerzenia do 84 podczas odbywających się w Paryżu targów „Paris Air Show” podpisali szefowie LOT-u i Aibusa. Towarzyszyli im ministrowie transportu Polski i Francji. To w tym ostatnim kraju jest główna fabryka firmy. Pierwotna część zamówienia – dostarczenie 40 samolotów A220 w wersjach 100 i 300 ma być zrealizowana w latach 2027 – 2031. Nie podano wartości kontraktu, ale według szacunków w podstawowej wersji jest warty kilkanaście mld zł. Wybór Airbusa można uznać za zaskoczenie, bo długo jako faworyta eksperci wskazywali Embraera. LOT użytkuje maszyny tego producenta od ponad 20 lat. Teraz stanowią one ponad połowę floty przewoźnika. W jego barwach lata też kilka maszyn E2, czyli tych które proponował Embraer. W przypadku wyboru brazylijskiej firmy LOT nie musiałby wykonywać czasochłonnych szkoleń pilotów i obsługi. Przewoźnik w oficjalnym komunikacie nie przedstawił głównych powodów wyboru Airbusa. DGP poznał je nieoficjalnie. Po pierwsze zdecydował o tym większym zasięg A220. Może on przelecieć 6300 km - o 1800 km dalej niż embraer. W praktyce oznacza, to że będzie mógł obsługiwać nie tylko rejsy po całej Europie ale także kawałek poza nią np. do Dubaju. Choć samolot ma być zaliczany do floty regionalnej, to przewoźnikowi zależało na obsłudze różnej długości tras.

Airbusa A220 ma dowozić pasażerów do CPK

Z założenia maszyna ma dowozić podróżnych do warszawskiego hubu przesiadkowego, który do 2032 r ma znajdować się na Okęciu a później w Baranowie, gdzie spora część podróżnych ma się przesiadać na dalsze loty np. do Ameryki czy do Azji. Nie bez znaczenia było też pochodzenie producenta. Polski rząd uznał, że przy wyborze między firmą z Brazylii i z Unii Europejskiej lepiej postawić na tę drugą. Brazylia wchodzi w skład organizacji międzynarodowej o nazwie BRICS, które zrzesza też takie kraje jak Rosja czy Chiny. W ostatnim czasie postawiliśmy też na zbliżenie z Francją. Dodatkowo LOT w ostatnim czasie miał narzekać na podwyższenie przez Embraer cen za części zamienne. Ostateczny montaż maszyny ma się wprawdzie odbywać w zakładach Airbusa w Kanadzie (przejętych od firmy Bombardier) ale w dużej mierze z części wyprodukowanych w UE.

Airbus A220 w wersji większej na pokład ma zabierać 148 pasażerów a wersji mniejszej 125. Pasażerowie zobaczą tam mniej powszechny w lotnictwie układ siedzeń 2 +3. Embraer, którym fotele ustawione są w układzie 2+2 podkreślał, że konfiguracja konkurenta jest mniej wygodna. Wiadomo już, że fotele montowane w A220 dla LOT-u będą produkowane w Polsce, w zakładach firmy Recaro. Będą one wyposażone w uchwyty na smartfony czy w ładowarki do telefonów i laptopów.

Szef polskiego oddziału Airbusa Sebastian Magadzio kilka tygodni temu zapowiadał też, że w razie wygranej koncern rozszerzy współpracę z polskimi producentami części np. z Doliny Lotniczej.

Umowa na samoloty później niż zakładano

Z podpisaniem umowy z Airbusem wiąże się jednak pewien zgrzyt polityczny. Na ceremonię do Paryża poleciał szef resortu infrastruktury Dariusz Klimczak z PSL. Od informatora z resortu słyszymy, że Klimczak mało angażował się w kwestię wyboru producenta samolotów. Związani z Trzecią Drogą działacze mieli zaś doprowadzić do poślizgu podpisania umowy z dostawcą, bo m.in. opóźniali przetarg na doradcę w sprawie zakupu maszyny.

Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR podkreśla, że przed LOT-em stoi teraz trudne zadania poszukania dostawcy samolotów szerokokadłubowych, które mają być trzonem hubu w Baranowie. Na rynku brakuje tych maszyn a na dostawy czeka się do początku kolejnej dekady. Na razie LOT-owi udało się podpisać umowę na leasing operacyjny dwóch Dreamlinerów (boeingów 787), które zostaną przejęte od innej linii lotniczej. Wzmocnią flotę przewoźnika w przyszłym roku. Wtedy liczba szerokokadłubowców wzrośnie do 17. Przewoźnik dotychczas sugerował, że najlepszym rozwiązaniem jest poszukiwanie kolejnych Dreamlinerów. Po wszczęciu przez prezydenta Donalda Trumpa spora o cła sytuacja się jednak zmienia. Według naszego informatora teraz, zwłaszcza po zawarciu umowy na A220 otwarta jest droga do rozmów o zakupach szerokokadłubowego airbusa A330. Jak słyszymy Ministerstwo Obrony Narodowej nie wyklucza też zakupu wojskowej wersji tej maszyny, która służyłaby m.in. do tankowania myśliwców w powietrzu.