Rozpatrujemy możliwość odwołania Bogdana Borusewicza (PO) z funkcji wicemarszałka Senatu - powiedział marszałek Stanisław Karczewski. Dodał, że Borusewicz ogłosił w czwartek przerwę w posiedzeniu Senatu bez skonsultowania tej decyzji. Karczewski oświadczył, że Borusewicz stracił jego zaufanie.

"Doszło do sytuacji niespotykanej w historii 27 lat funkcjonowania Senatu, mianowicie marszałek prowadzący, czyli wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz ogłosił przerwę w obradach do 20 października, podczas gdy 19 października mieliśmy mieć posiedzenie" - powiedział marszałek Senatu na czwartkowym popołudniowym briefingu.

Borusewicz ogłosił przerwę po tym, jak w czasie posiedzenia senator PiS Jan Maria Jackowski złożył wniosek, by odbywająca się w czwartek debata nad informacją prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego o działalności TK w 2015 r. została przerwana do 19 października, do godz. 10. Wniosek o przerwę zgłoszono bezpośrednio po wystąpieniu w Senacie prezesa TK. Jackowski uzasadniał swój wniosek tym, że senatorowie muszą się przygotować do debaty po tym, gdy "prezes Rzepliński w swym wystąpieniu wyszedł poza zakres merytoryczny punktu, którym była informacja o działalności TK w 2015 r. i podjął się recenzowania aktualnych prac parlamentu".

Prowadzący obrady wicemarszałek Borusewicz ogłosił przerwę w debacie do 20 października. Swoją decyzję tłumaczył tym, że prezes TK przekazał mu, iż 19 października Trybunał ma obradować w pełnym składzie, zatem obecność tego dnia prezesa TK w Senacie nie byłaby możliwa.

Karczewski ocenił na briefingu, że decyzja Borusewicza była "nadzwyczajna, niespotykana i podjęta arbitralnie bez jakiejkolwiek konsultacji z wicemarszałkami". Marszałek dodał, że z nim także Borusewicz nie skonsultował swojej decyzji o ogłoszeniu przerwy.

Powiedział, że działanie Borusewicza to jest "typowe działanie polityczne, jest to działanie bardzo groźne". "Pan marszałek stracił moje zaufanie, bardzo poważnie. W tej chwili rozpatrujemy możliwość odwołania pana marszałka Bogdana Borusewicza z funkcji wicemarszałka Senatu" - dodał.

Dopytywany o okoliczności, w jakich Borusewicz zdecydował o przerwie do 20 października, Karczewski powiedział: "W sytuacji kryzysowej powinno się zarządzić przerwę i poprosić o zwołanie konwentu seniorów, na którym dokładnie przeanalizowalibyśmy wszystkie aspekty sprawy i podjęlibyśmy dobrą decyzję. Można było skrócić tę przerwę, ogłosić dwudniową, trzydniową. Ja nie słyszałem o tak długiej przerwie ogłaszanej przez marszałka".

Na uwagę, że wniosek o przerwę złożył senator PiS, Karczewski odparł, że "to marszałek Platformy Obywatelskiej Borusewicz ogłosił przerwę niezgodnie z wszelką logiką".

Dziennikarze chcieli też wiedzieć, kiedy będzie decyzja dot. odwołania Borusewicza. "Rozpatrujemy taką możliwość, nie wiem, ja się nad tym zastanawiam, również senatorowie, niektórzy do mnie dzwonią i są zbulwersowani tą sytuacją i zapowiadają złożenie takiego wniosku, a czy złożą i czy złożymy - nie wiem. Naprawdę to jest tylko taka zapowiedź, ale ja nie mówię, że to zrealizujemy" - powiedział Karczewski. Dodał, że ocenia zachowanie Borusewicza jako "absolutnie naganne, złe", ponieważ - jak mówił - burzy ono pracę Senatu.

Marszałek Senatu odniósł się także do wręczenia w czwartek prezesowi TK Andrzejowi Rzeplińskiemu przez Borusewicza - już po ogłoszeniu przerwy - medalu. "Za ten okres sprawowania funkcji prezesa, w którym współpracował pan z Senatem, a Senat z panem, chcę panu podziękować za pana postawę, za to, że nie pozwala pan niszczyć praworządności w Polsce. Chcę wręczyć panu w imieniu grupy senatorów medal senacki" - mówił Borusewicz do Rzeplińskiego.

"Była to taka demonstracja polityczna, z wykorzystaniem symboli Senatu, nieuzasadniona i niepotrzebna" - powiedział Karczewski. "Niestety pan prezes Rzepliński ponownie przekroczył wszelkie granice przyzwoitości. Jego wystąpieniem miała być informacja dot. działalności TK w 2015 r., a pan prezes Rzepliński w sposób bezczelny, polityczny, arogancki odnosił do tego, co się dzieje w Sejmie i wokół ustaw" - dodał Karczewski. Jak ocenił, Rzepliński "przestał być sędzią i stał się politykiem".