Liczba przestępstw z nienawiści maleje. Jak wynika z danych Komendy Głównej Policji dla DGP, w 2022 r. odnotowano 949 takich przypadków, rok później było ich 772, a w 2024 – 761. Spadek widać również w przypadku takich przestępstw w sieci: 504 w 2022 r., 275 w 2023 r. i 207 w ubiegłym roku.
Pomimo trendu rząd proceduje nowelizację kodeksu karnego w zakresie przestępstw z nienawiści i mowy nienawiści. Projekt zakłada rozszerzenie katalogu przesłanek chronionych przed nienawiścią o takie cechy, jak: płeć, wiek, niepełnosprawność i orientacja seksualna (wśród obecnych kategorii znajdują się m.in. przynależność narodowa, rasowa lub wyznaniowa). Nowe przepisy mają umożliwić ściganie przestępstw motywowanych nienawiścią z tych powodów.
Przestępstwa z nienawiści. "Trudno uwierzyć, że niektóre powody nie są uwzględnione"
– Nowe kategorie mogą się okazać częstszym problemem i zobaczymy to dopiero w statystykach za dwa lub trzy lata – mówi DGP wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. Jego zdaniem istnieje potrzeba lepszej ochrony grup szczególnie narażonych na dyskryminację. – Nasze propozycje porządkują system prawny, uwzględniając potrzeby społeczne i konieczność ochrony osób przed dyskryminacją z powodów tak oczywistych, że trudno uwierzyć, iż pierwotnie nie zostały uwzględnione – argumentuje.
Wątpliwości dotyczące projektu zgłaszają politycy opozycji. – Ten projekt zmierza do wprowadzenia dużej uznaniowości, de facto stając się narzędziem cenzury – komentuje poseł PiS Paweł Jabłoński.
– Wypowiadanie poglądów niezgodnych z progresywną, lewicową wizją, zwłaszcza w kwestiach tożsamości płciowej, mogłoby być ścigane na podstawie tej ustawy. Co więcej, przyjęcie ustawy o Prokuraturze Europejskiej oraz prace nad przepisami o ściganiu tych przestępstw w Parlamencie Europejskim mogą doprowadzić do sytuacji, w której takie sprawy będą podlegać prokuraturze w Luksemburgu, a nie w Polsce. To bardzo groźna zmiana, której jesteśmy przeciwnikami – dodaje.
Ekspertka: decyzja czysto polityczna
Jak koncepcję modyfikacji przepisów oceniają eksperci? Doktor Magdalena Grzyb, kryminolożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, uważa, że proponowane zmiany są nieuzasadnione. – Uważam, że jest to decyzja czysto polityczna, podjęta bez uwzględnienia przesłanek i realiów kryminalno-politycznych. Dane empiryczne wskazują na spadek tego typu czynów, przynajmniej w statystykach. Ponadto w uzasadnieniu projektu powoływano się głównie na badania jakościowe lub na niereprezentatywnych próbach i publikowane przez zainteresowane organizacje pozarządowe – mówi.
Zdaniem dr Grzyb część proponowanych przesłanek może wynikać z dominującej linii orzecznictwa międzynarodowego. – W przypadku mowy nienawiści wobec osób starszych czy niepełnosprawnych nie widzę obecnie żadnego empirycznego uzasadnienia. W ostatnich latach obserwujemy wzrost wrażliwości społecznej, a nie wzrost wrogości wobec tych grup – podkreśla.
Ekspertka zwraca uwagę na potencjalne konsekwencje wdrożenia nowych przepisów. – W innych krajach, takich jak Wielka Brytania czy Niemcy, obserwuje się ryzyko tłumienia wolności słowa, gdy krytyka niektórych grup zostaje uznana za mowę nienawiści. To może ograniczać debatę publiczną i poruszanie ważnych problemów społecznych – wskazuje.
– Decydujące w takich sprawach będzie to, kto ma większe zacięcie polityczne i zasoby ekonomiczne do składania zawiadomień, a także osobiste przekonania funkcjonariuszy i obecnych władz. Sądzę, że istnieje realne ryzyko nadużywania tych przepisów. Nawet jeśli sąd finalnie uniewinni kogoś za taki czyn, to samo toczące się przez kilka lat postępowanie może wystarczająco napiętnować i zniechęcić do wyrażania poglądów oskarżonego – dodaje.
Polskie statystyki problemu nie widzą
Nie wszyscy podzielają jednak te obawy. Magdalena Krysiak z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Łódzkiego uważa, że zmiany są konieczne. – Polskie statystyki i orzecznictwo rzeczywiście dostarczają niewielu przykładów, które jasno wskazywałyby na dużą skalę problemu. Niemniej warto rozważyć rozszerzenie ochrony, ponieważ w tym zakresie odbiegamy od unijnych i międzynarodowych standardów – mówi.
Krysiak nie uważa, by zmiany mogły stanowić zagrożenie dla wolności słowa. – Istnieje wyraźna różnica między wyrażaniem krytycznej opinii, np. dotyczącej czyjegoś działania czy funkcji, a naruszaniem godności poprzez ataki związane z narodowością, orientacją seksualną czy innymi przesłankami dyskryminacyjnymi – wskazuje.
Z tą opinią zgadza się Marcin Wolny, prawnik w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Obecne przepisy dotyczące przestępstw z nienawiści, obejmujące wyznanie, kolor skóry czy pochodzenie etniczne, nie utrudniają debaty publicznej. Regulacje te odnoszą się do działań, takich jak: znieważanie, groźby czy stosowanie przemocy, które nie są objęte wolnością słowa, ponieważ kończy się ona tam, gdzie zaczynają się prawa innych osób. Dlatego argument o zagrożeniu dla wolności słowa uważam za nieuzasadniony – mówi.
Jednocześnie przyznaje, że przy przestępstwach związanych z wolnością słowa może wystąpić zjawisko efektu mrożącego, szczególnie gdy kryminalizowane zachowania są opisane w sposób bardzo generalny. – Niemniej obecny kształt przepisów dotyczących przestępstw z nienawiści nie wywołuje takiego efektu, dlatego uważam, że ryzyko takie pozostaje ograniczone i nie zmaterializuje się w znaczący sposób – kwituje.
Projekt po uzyskaniu pozytywnej opinii komisji ds. dzieci i młodzieży trafił do komisji kodyfikacyjnej, gdzie zostanie szczegółowo rozpatrzony przed skierowaniem na II czytanie w Sejmie. ©℗