RELIGIA Wizyta Franciszka dobiegła końca. Papież zostawił po sobie wezwanie o poszanowanie godności ludzkiej. I apel do młodych o „założenie wyczynowych butów”, czyli podejmowanie wyzwań współczesności
Papież spędził w Polsce prawie pięć dni. Przez ten czas odwiedził m.in. Częstochowę, gdzie poprowadził mszę z okazji 1050 rocznicy chrztu Polski, były obóz zagłady Auschwitz-Birkenau oraz dwa krakowskie sanktuaria. Spotkał się z prezydentem, biskupami, więźniami Oświęcimia oraz – oczywiście – młodymi pielgrzymami zgromadzonymi na Światowych Dniach Młodzieży.
Nie zabrakło niespodziewanych gestów, z których papież Franciszek jest znany. Najbardziej wymownym było milczenie w Auschwitz. Głowa Kościoła miała zaplanowane po wizycie w Oświęcimiu przemówienie, ale ostatecznie papież wolał spędzić czas w byłym obozie zagłady w ciszy. Oprócz tego biskup Rzymu odwiedził w szpitalu byłego metropolitę krakowskiego, kard. Franciszka Macharskiego, który znajduje się w stanie śpiączki. Niespodzianką była również wizyta u krakowskich franciszkanów.
W przesłaniu papieskim nie zabrakło odniesień do Polski i Polaków.
Papież chwalił, że Polacy – pomimo ciężkich doświadczeń historycznych – potrafią wykazać się „dobrą pamięcią”, tzn. perspektywą, która kładzie nacisk na pozytywne aspekty przeszłości. Jako przykład podał list biskupów polskich do niemieckich z 1965 r., zawierający słynną frazę „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie” (pamiętaną raczej jako „przebaczamy i prosimy o wybaczenie”), a także „Wspólne przesłanie do narodów Polski i Rosji” z 2012 r., podpisane przez przewodniczącego Episkopatu Polski abpa Józefa Michalika oraz Cyryla, patriarchę Moskwy i całej Rusi. – W ten sposób szlachetny naród polski pokazuje, jak można rozwijać dobrą pamięć i porzucić tę złą – powiedział papież w środę na Wawelu.
Głowa Kościoła przypomniała jednak, że dobra pamięć to nie wszystko. Historia bowiem – „świadomość przebytej drogi” – to dopiero punkt wyjścia, który zapewnia siłę do „sprostania wyzwaniom chwili obecnej”. Z tymi problemami nie można się mierzyć bez „zaangażowania etycznego”, bowiem zdaniem papieża w rządzeniu liczy się poszanowanie godności osoby – bez względu na to, czy mowa o decyzjach gospodarczych, społecznych (biskup Rzymu apelował o wsparcie rodziny, słabszych i ochronę życia poczętego) czy odnoszących się do środowiska naturalnego.
Na liście współczesnych wyzwań, z którymi muszą się zmierzyć rządy nad Wisłą, papież umieścił problem migracji.
– Trzeba zidentyfikować przyczyny emigracji z Polski, ułatwiając powrót osobom, które chcą wrócić. Jednocześnie potrzebna jest gotowość przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu; solidarność z osobami pozbawionymi swoich praw podstawowych, w tym do swobodnego i bezpiecznego wyznawania swojej wiary – apelował papież Franciszek.
– Pragnienie władzy, wielkości i sławy jest rzeczą tragicznie ludzką i jest wielką pokusą, która stara się wkraść wszędzie – wspomniał z kolei papież podczas mszy z okazji 1050 rocznicy chrztu Polski, odbywającej się na Jasnej Górze, gdzie obecni byli przedstawiciele rządu.
Podczas Światowych Dni Młodzieży nie udało się uciec od tragicznych wydarzeń na świecie. Rozpoczęcie imprezy odbyło się w cieniu zamachu na duchownych we francuskim miasteczku Saint-Etienne-du-Rouvray, gdzie zamachowcy poderżnęli gardło 85-letniemu kapłanowi Jacquesowi Hamelowi. Papież i w tym względzie wykazał się wrażliwością. W czasie jego pobytu w Polsce, w piątek, odbył się pogrzeb dwóch sióstr, które zginęły w zamachu w Nicei. Podczas nabożeństwa odczytano list przygotowany specjalnie na tę uroczystość w imieniu Franciszka przez sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej abpa Giovanniego Angelo Becciu.
Ale papież przybył do Polski przede wszystkim z przesłaniem do młodych ludzi. Podobnie jak podczas poprzedniego spotkania w Rio de Janeiro apelował do nich, aby uwolnili w sobie twórczą energię i śmiało zmieniali otaczającą ich rzeczywistość – udowadniając jednocześnie, że nie stracił nic z lekkości języka, która również stała się jego znakiem rozpoznawczym. Papież przeciwstawił więc zaangażowanej postawie młodych niechęć do zmian części ich rówieśników, których nazwał „milczkami” i „emerytami”. – Napełnia mnie bólem, kiedy spotykam ludzi młodych, którzy zdają się być przedwczesnymi „emerytami”. którym się wydaje, że przeszli na emeryturę w wieku 23–24 lat. Martwi mnie, gdy widzę ludzi, którzy „rzucili ręcznik”, zanim jeszcze rozpoczęli walkę. Którzy się poddali, kiedy jeszcze nawet nie rozpoczęli gry – powiedział papież podczas czwartkowej ceremonii powitania.
Wątek zaangażowania papież kontynuował w homilii wygłoszonej na Campus Misericordiae w sobotę. Tutaj z kolei posłużył się metaforą wygodnej kanapy jako postawy marazmu i niewłaściwych priorytetów. – Kanapa na wszelkie typy bólu i strachu. Kanapa sprawiająca, że zostajemy zamknięci w domu, nie trudząc się ani też nie martwiąc (...) Prawda jednak jest inna: kochani młodzi, nie przyszliśmy na świat, aby wegetować, aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi; przeciwnie, przyszliśmy z innego powodu, aby zostawić ślad (...) Czasy, w których żyjemy, nie potrzebują młodych kanapowych, ale młodych ludzi w butach, najlepiej w butach wyczynowych. Akceptują na boisku jedynie czołowych graczy, nie ma na nim miejsca dla rezerwowych – mówił papież do młodych w sobotę.
Na pożegnanie papież Franciszek pozostawił młodym pielgrzymom przesłanie nadziei. – Jego pamięć nie jest „twardym dyskiem”, który rejestruje i zapisuje wszystkie nasze dane, ale czułym współczującym sercem które cieszy się trwale usuwając wszelkie nasze ślady zła – powiedział o Bogu papież podczas pożegnalnej homilii wczoraj.
Przed wylotem zdążył jeszcze pożegnać się z papieskiego okna z wiernymi zebranymi na ul. Franciszkańskiej, mówiąc po polsku: „Do widzenia”.