Bezprecedensowa solidarność polskiego środowiska naukowego oraz nacisk opinii publicznej w obronie IDEAS NCBR, ośrodka badawczo-rozwojowego działającego w obszarze sztucznej inteligencji, wywarła oczekiwany skutek. Ministerstwo Nauki ogłosiło przekształcenie spółki w instytut badawczy pod kierownictwem twórcy IDEAS, Profesora Piotra Sankowskiego. Pewne pytania pozostają wciąż jednak bez odpowiedzi.

Uniwersytet to nie firma

Jaki jest aktualnie status merkantylistycznej argumentacji bądź co bądź lewicowego Ministerstwa Nauki? Profesor Gdula zarzucił publicznie ośrodkowi brak efektywnej komercjalizacji i zysków, co brzmiało dość egzotycznie w ustach osoby będącej nadzieją wielu humanistów, ministra, który swego czasu publicznie przekonywał, że uniwersytet to nie firma. IDEAS nigdy nie był uniwersytetem, to prawda, jednak jego głównym celem była od początku instytucjonalizacja wysokospecjalistycznego kształcenia młodych naukowców w obszarze AI i finansowanie badań naukowych – w tym także badań z pogranicza humanistyki, nauk o zdrowiu i sztucznej inteligencji, jak te, które prowadzi mój zespół Psychiatria i Fenomenologia Komputacyjna.

Nie oznacza to, że zysków nie będzie. Chciałbym jednak dowiedzieć się, w jaki sposób Ministerstwo wyobraża sobie, że młodzi naukowcy, nawet najwybitniejsi, w ciągu roku czy dwóch wykonają badania, opublikują ich wyniki, na bazie tych wyników stworzą produkty komercyjne, następnie sprzedadzą owe produkty, a spółka jeszcze zdąży zaksięgować profity. Inwestycje w naukę są długofalowe. Już same odkrycia naukowe są nieprzewidywalne, a co dopiero ich finansowe konsekwencje. Być może w skali kraju jeden na sto projektów przynosi wymierne korzyści, tyle że te ostatnie często przekraczają koszty owych stu projektów. Jest też oczywiście „zysk” bieżący, który jest niewymierny finansowo, ale poniekąd bardziej istotny. Określmy go terminem, który jak sądzę jest Panu Ministrowi bliski - to zysk społeczny. To dzięki merytorycznemu, globalnemu usytuowaniu, IDEAS miał także zapewniać lokalne odziaływanie społeczne na najwyższym poziomie.

IDEAS przyciągał też humanistów

IDEAS jest oczywiście firmą jeśli chodzi o formułę prawną, ale funkcjonował w rzeczywistości instytutu studiów zawansowanych, w którym na pierwszym miejscu są – i muszą pozostać – badania naukowe. Powtórzę, że nie oznacza to, że zysków nie będzie. Tego jednak nie da się zrealizować w perspektywie trzech lat, szczególnie że ośrodek dopiero nabierał rozpędu. Miał zresztą finansować projekty, które są nieinteresujące dla sektora prywatnego jako zbyt ryzykowne. Pan Minister Gdula zgodzi się ze mną zapewne, że po to właśnie jest państwo.

IDEAS wspiera też badania z zakresu humanistyki stosowanej. Sztuczna inteligencja potrzebuje humanistów i krytycznej refleksji etycznej, która przekłada się na lepsze rozwiązania technologiczne. Nie sądzę, by Pan Minister oczekiwał także monetyzacji humanistyki. Dlaczego zatem jego główny argument przeciwko IDEAS był argumentem z arsenału krótkowzrocznego neoliberalizmu? Miejmy nadzieję, że to się zmieniło.

Pewne straty wizerunkowe będą jednak trudne do odrobienia. Jeden z czołowych badaczy etyki AI na świecie, nota bene filozof, wygrał niedawno w IDEAS konkurs na lidera grupy badawczej, konkurs dodajmy prowadzony wg najwyższych standardów przez międzynarodową komisję, i zgodził się przenieść swój zespół i karierę do Polski. Niestety nie dane było mu rozpocząć prac, gdyż ministerstwo zablokowało nowe zatrudnienia ponad pół roku temu. Uderzyło to także w osoby, które miały rozpocząć w tym roku projekty doktorskie. Na przykład długo przygotowywana współpraca mojego zespołu z Wydziałem Filozofii oraz Artes Liberales na UW została wstrzymana, a dwie znakomite badaczki pozostały bez pracy. Aktualne obietnice płynące ze strony rządu przywracają wiarę w happy end, niemniej powinniśmy być czujni.

Wyższe pensje doktorantów

Warto w tym kontekście dodać, że 28 milionów rzekomej „straty”, o której mówiło Ministerstwo, to w głównej mierze środki, które trafiły właśnie do rzeszy młodych naukowców zatrudnionych w IDEAS, w tym przede wszystkim do doktorantów, a którzy dzięki nim mogą się utrzymać z prowadzenia badań naukowych. Związek przyczynowy między „prowadzeniem badań” a „utrzymaniem się” jest tutaj kluczowy. Rzeczywiście, tym co faktycznie wyróżniało IDEAS na polskim „rynku naukowym” były wyraźnie wyższe pensje doktorantów. Natomiast pensje profesorów nie były znacząco różne od pensji profesorów na uczelniach z analogicznym poziomem aktywności grantowej bądź funkcji. Wynagrodzenia post-doków były natomiast na normalnym poziomie europejskim, choć niższe niż np. w Szwajcarii czy na prestiżowych stypendiach typu Marie Curie. Ale na przykład stażysta w moim zespole zarabiał 4 tys. brutto. Tymczasem, już po ostatnich podwyżkach, stypendium doktorskie na uczelni wyższej wynosi przez pierwsze dwa lata 3466 brutto. Te 3 tysiące to oczywiście progres, który zawdzięczamy reformie. Moje stypendium doktoranckie w 2004 roku wynosiło 0 złotych. Ale po kilku miesiącach nie było mnie już w Polsce.

Autor: dr hab. Marcin Moskalewicz.