Obrona spółki zajmującej się sztuczną inteligencją musiała zdumieć władze resortu nauki. Bo to coś więcej, niż solidarność z odwołanym prezesem. To kolejny, po CPK, atomie i portach, głos za aspiracjami.
IDEAS NCBR jeszcze niedawno był niszową instytucją. Zespół naukowców, którzy zajmowali się sztuczną inteligencją zdobywał granty i wchodził do międzynarodowych organizacji, ale – umówmy się – nauka w Polsce interesuje przeciętnych odbiorców pewnie jeszcze mniej, niż zagranica. Pospolitego ruszenia nie wzbudziły tu ani problemy Polskiej Akademii Nauk, ani kolejny rok głodzenia Narodowego Centrum Nauki, solidarnie kontynuowanego przez poprzednią i nową władzę.
Dlaczego więc tym razem naukowcy, influencerzy, rzesza zwykłych ludzi, a nawet niektórzy politycy koalicji rządzącej stanęli murem za IDEAS NCBR i jego byłym prezesem prof. Piotrem Sankowskim?
Wątpliwy konkurs
Częścią odpowiedzi jest pewnie sam przebieg konkursu na nowego dyrektora: wymiana części rady nadzorczej dzień przed ogłoszeniem naboru, rezygnacja jednego ze starych członków tuż przed podaniem do wiadomości wyników postępowania, wreszcie zwycięzca kierujący katedrą na tej samej uczelni, co świeżo powołany członek RN. Poza dziennikarzami, otwartym tekstem zwrócił na to uwagę w liście otwartym do Donalda Tuska prof. Marek Cygan, specjalista w dziedzinie AI.
Po drugie, Koalicja Obywatelska sama wykształciła, niemałą, grupę ludzi, których niezadowolenie tylko czekało na iskrę, by wybuchnąć. W DGP opisywaliśmy wiele instytucji, w których pracownicy nie byli wyborcami PiS, ale czuli się upokarzani zmianami po wyborach. Tak jak w Centralnym Ośrodku Informatyki, gdzie zastępcą dyrektora została osoba, która pół roku wcześniej wydawała przepustki. Albo Centrum GovTech, gdzie dyrektorem został uczelniany współpracownik wiceministra Gzika. Albo (to już ujawniła „Gazeta Wrocławska”) przypadek ośrodka PORT Sieci Badawczej Łukasiewicz, do którego na zastępcę dyrektora wciśnięto lewicowego wiceministra Bartłomieja Ciążyńskiego. Ludzie, którzy przyglądali się tym procesom, albo w ich wyniku zostali zwolnieni, stali się paliwem podgrzewającym temperaturę dyskusji w internecie.
Światowej klasy naukowiec
Za zainteresowanie zmianami w IDEAS NCBR odpowiada pewnie także sama osoba Sankowskiego. Nowy prezes dr hab. Grzeogrz Borowik ma katedrę na Uczelni Techniczno-Humanistycznej. Tymczasem Sankowskiego Uniwersytet Stanforda właśnie zaliczył go do 2 proc. najlepszych naukowców na świecie. Profesor informatyki z wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW jest jedynym w kraju zdobywcą czterech grantów European Research Council (inni zdobywcy tych grantów napisali list otwarty w jego obronie).
Od początku istnienia IDEAS NCBR Sankowski ma też klarowną misję – przekonywać naukowców do pracy w kraju i tworzyć tu ekosystem AI. Nie raz przyznawał, że sukcesy w nauce to w dużej mierze sprawa networkingu. Teraz zareagowała sieć, którą profesor zbudował.
Kompromitacja Gduli
Nie bez wpływu na całą sytuację miał wiceminister Maciej Gdula, który wpisami o IDEAS NCBR dał w weekend pokaz, że nie ma pojęcia o tym, czym zarządza. Mianowicie pompował narrację, że istniejąca trzy lata spółka powinna przynosić zyski. Np. 30 mln zł. To kuriozum, biorąc pod uwagę że IDEAS NCBR miała zatwierdzony ze stratą plan finansowy, RN udzieliła Sankowskiemu absolutorium, a prezes NCBR wyraził zgodę na dalsze istnienie spółki. Do niedzieli wieczorem jeden tylko wpis Gduli miał milion wyświetleń na X. Minister doczekał się też sprostowania podpiętego przez platformę na stałe pod jego wiadomością.
Ale Gdula popełnił jeszcze większy błąd, niż tylko wykazanie się niezrozumieniem dla materii, którą zarządza. Został bowiem tym, który odbiera dzieciom otrzymane na Mikołajki zabawki. W tym przypadku są nimi: aspiracje.
Spółka osiągająca sukcesy na polu sztucznej inteligencji szybko stała się częścią opowieści, w której Polska może odnosić międzynarodowe zwycięstwa i walczyć o swoją silną pozycję. Dokładnie tej samej, która stworzyła ruch „Tak dla CPK”. Tydzień temu do Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy w sprawie budowy portu, podpisało go blisko 200 tys. ludzi.
Chcemy ładnych rzeczy
Kilka dni później, w czasie Forum w Krynicy, rozmawiałam o tym z jednym z pomysłodawców ustawy Maciejem Wilkiem. Przyznawał, że projekt popierali w dużej mierze millenialsi, przekonując że odzwierciedla on ich myślenie o świecie. Jeśli Niemcy czy Portugalczycy mogą mieć ładne, duże lotniska o strategicznym znaczeniu, to dlaczego nie my?
Na fali popularności CPK do wyliczanki projektów rozwojowych dołączyła też elektrownia atomowa i porty. Stopniowo dołączały też inne aspiracje – na przykład fabryka Intela pod Miękinią. Kiedy w lutym pisaliśmy z Maciejem Miłoszem tekst, w którym ujawniliśmy, że resort cyfryzacji nie wysłał jeszcze notyfikacji pomocy publicznej, przez dwa dni w mediach przetaczała się burza pod hasłem: „rząd Tuska kasuje Intela” (który, ostatecznie, skasował się sam, znajdując się w ogromnych kłopotach finansowych). IDEAS NCBR jest doskonałym uzupełnieniem – historia spółki jest opowieścią o naukowcach wracających zza granicy, godnie wynagradzanych i odnoszących międzynarodowe sukcesy, oraz instytucji szanowanej na świecie.
Gdzie jest wyjście?
Może z „rozwojowców” nie będzie partii, bo - jak w czasie wspomnianej dyskusji mówił Marcin Duma, ekspert w dziedzinie badań społeczno-politycznych – zbyt wiele różni ich światopoglądowo. Za to partie muszą odpowiadać na ich potrzeby i oczekiwania, bo inaczej potraktują oni polityków jak aplikację na smartfonie. Nie sprawdziła się? Odinstalowujemy.
Premier Krzysztof Gawkowski odmówił komentarza w sprawie IDEAS NCBR. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika jednak, że przejął pałeczkę od nadzorującego NCBR ministra Dariusza Wieczorka i wyjścia z sytuacji szuka. Jeśli jednak ma to być rozwiązanie trafione, powinno być czymś więcej niż nowym miejscem dla Sankowskiego. Powinno być rozwiązaniem na miarę naszych aspiracji.