Prezydent USA Barack Obama przyjął w środę w Białym Domu duchowego przywódcę Tybetańczyków dalajlamę - poinformował rzecznik Białego Domu Josh Earnest. Stany Zjednoczone nie zmieniły swej polityki i nadal uważają Tybet za część Chin - dodał.

Rzecznik przekazał, że amerykański prezydent podziękował dalajlamie za kondolencje po strzelaninie w Orlando w nocy z soboty na niedzielę, w której zginęło 49 osób.

Podczas spotkania Barack Obama zadeklarował pełne poparcie dla ochrony "tradycji religijnych, kulturowych i językowych" Tybetu - przekazał Earnest. Jednocześnie, jak zaznaczył, stanowisko USA uznające Tybet za część Chin nie uległo zmianie. "Tybet jest uważany przez Stany Zjednoczone za integralną część Chińskiej Republiki Ludowej i USA nie wyrażały swojego poparcia dla tybetańskiej niepodległości" - oznajmił.

Wcześniej sprzeciw wobec zapowiadanego spotkania wyraziły Chiny, które oświadczyły, że może ono zaszkodzić chińsko-amerykańskim stosunkom. Pekin uważa przebywającego na uchodźstwie duchowego przywódcę Tybetańczyków za niebezpiecznego separatystę, a rzecznik MSZ oznajmił, że spotkanie takie stanowiłoby zachętę dla "sił separatystycznych".

Obama rozmawiał z dalajlamą nie w Gabinecie Owalnym, gdzie zwykle przyjmuje światowych przywódców, lecz w tzw. Pokoju Map. Earnest wyjaśnił, że ten wybór ma podkreślać "osobisty charakter spotkania".

To czwarte spotkanie Obamy z dalajlamą w Białym Domu w ciągu ośmiu minionych lat. Spotkanie było zamknięte dla prasy.(PAP)