Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, skazując Węgry za złamanie swobody wypowiedzi opozycji, odniósł się do wcześniejszych przepisów, które zostały już zmienione – zaznaczył w środę wiceszef węgierskiego parlamentu Gergely Gulyas.

Sprawa dotyczy siedmiu posłów węgierskiego parlamentu, należących do dwóch niewielkich ugrupowań opozycyjnych wobec rządzącego Fideszu premiera Viktora Orbana. Zostali oni na wniosek przewodniczącego ukarani w 2013 r. grzywnami równowartości od 170 do 600 euro. W związku z tym Wielka Izba Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (ETPCz) skazała we wtorek Węgry za złamanie swobody wypowiedzi opozycji, uznając, że posła do parlamentu mogą spotkać sankcje za zakłócanie prac parlamentarnych, ale musi mieć on prawo do odwołania się od kary.

„Wielka Izba badała sprawę, biorąc pod uwagę regulacje obowiązujące w momencie zastosowania sankcji, i na tej podstawie stwierdziła, że ówczesne przepisy nie dawały ukaranym deputowanym odpowiednich gwarancji proceduralnych umożliwiających odwołanie się od grzywien” – oznajmił Gulyas.

Zwrócił uwagę, że Izba sama uznała w wyroku, iż w marcu 2014 r. Węgry zmieniły odnośne przepisy, stwarzając odpowiednie gwarancje proceduralne, wtorkowy wyrok nie pociąga więc za sobą żadnych zobowiązań ustawodawczych.

Podkreślił też, że Izba przyznała, iż w razie wydarzeń naruszających powagę parlamentu w sali posiedzeń jest uprawnione ograniczenie i sankcjonowanie wyrażania poglądów. Gulyas przywołał stanowisko rządu węgierskiego, że depozytariuszem suwerenności państw członkowskich jest parlament narodowy, a warunkiem podejmowania przezeń decyzji jest odpowiednie uregulowanie prawa do zabierania głosu.

Część posłów, których dotyczy sprawa, przyniosła w kwietniu i maju 2013 r. do parlamentu transparenty oskarżające Fidesz o "kradzież, oszustwo i kłamstwa" a także ustępowanie presji ze strony "narodowej mafii tytoniowej". Działo się to podczas parlamentarnych prac nad ustawą o handlu wyrobami tytoniowymi.

Z kolei pozostali posłowie w czerwcu 2013 roku podczas debaty nad ustawą o obrocie ziemią rolną i lasami ustawili na stole przed premierem Orbanem niewielką taczkę wypełnioną ziemią i rozciągnęli transparent: "Rozdawajcie ziemię zamiast ją kraść!".

Propozycja ukarania posłów grzywną została w głosowaniu plenarnym parlamentu przyjęta bez debaty i poprawek. Prawo nie przewidywało wtedy ani możliwości złożenia przez ukaranego posła wyjaśnień, ani nie pozwalało mu na odwołanie się od kary. Choć od tego czasu prawo zmieniono, nowymi regulacjami nie została objęta siódemka posłów, która swoje grzywny zaskarżyła do Strasburga.

Już we wrześniu 2014 roku ETPCz uznał, że w ten sposób Węgry naruszyły prawo do swobody wypowiedzi gwarantowane w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Węgierski rząd odwołał się jednak od niekorzystnego dlań orzeczenia do Wielkiej Izby, która pełni funkcję drugiej instancji Trybunału.

Sędziowie w apelacji zgodzili się z argumentacją strony rządowej, że przewodniczący parlamentu ma prawo reagować, kiedy posłowie swoim zachowaniem zakłócają porządek obrad. Ale jednocześnie zauważyli, że "autonomia parlamentu nie powinna być nadużyta w celu dławienia wolności wypowiedzi posłów, która jest samym sercem debaty politycznej w demokracji".

Wielka Izba Trybunału nakazała węgierskim władzom zwrot grzywien zapłaconych przez posłów, a także zasądziła na ich korzyść 12 tys. euro tytułem zwrotu kosztów postępowania.

Wtorkowy wyrok Izby jest ostateczny i prawomocny.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)