Komisja Europejska nie postawiła Polsce ultimatum - powiedział wiceszef MSZ Konrad Szymański, odnosząc się do zapowiedzi, że w poniedziałek KE może przyjąć opinię ws. praworządności w Polsce. Trudno oczekiwać, żeby do poniedziałku doszło do jakichś przełomowych wydarzeń ws. TK - dodał.

Szymański ocenił zarazem, że komunikacja między Warszawą a Brukselą jest "bardzo przyjazna", a oczekiwanie, by konsultacje ws. TK przebiegały intensywniej, podzielają obie strony rozmów.

Komisja Europejska zapowiedziała w środę, że 23 maja, czyli w najbliższy poniedziałek, wyda opinię na temat praworządności w Polsce, jeśli do tego czasu polskie władze nie podejmą działań zmierzających do usunięcia zastrzeżeń dotyczących Trybunału Konstytucyjnego.

Na środowym briefingu prasowym dziennikarze pytali wiceszefa MSZ ds. europejskich m.in. o to, jakie działania do poniedziałku zamierza podjąć rząd.

"Przestrzegałbym przed używaniem tak dramatycznych słów jak +ultimatum+ czy +dała czas+. Każdy z nas ma swój czas, +ultimatum+ tym bardziej mówić nie powinniśmy, ponieważ dynamika tego procesu, konsultacji, których celem jest uzgodnienie planu, który by załatwił wszystkie wątpliwości dotyczące problemów konstytucyjnych w Polsce, jest wyznaczana przez gotowość stron do porozumienia" - powiedział w odpowiedzi Szymański.

Zdaniem wiceszefa MSZ "żeby wykonać cały ten plan, potrzebujemy znacznie więcej czasu", w związku z czym "trudno oczekiwać, żeby do poniedziałku doszło do jakichś bardzo przełomowych wydarzeń". Ocenił, że trwający "od bardzo wielu tygodni" proces konsultacji z KE "przyniósł zasadnicze zbliżenie stanowisk w bardzo wielu sprawach", a nasze racje są obecnie przez Komisję "dobrze rozumiane (...) tak w zakresie prawa ustrojowego, jak w zakresie nominacji".

Szymański zaznaczył, że obie strony rozmów dzielą "stałe oczekiwanie", by konsultacje przebiegały "intensywniej, szybciej" i - jeśli będzie to możliwe - by doszło do kolejnej rundy rozmów. Zarazem - dodał - "każdy, kto choć trochę zna złożoność tego problemu, nie może oczekiwać, że do poniedziałku stanie się coś, co będzie miało charakter przełomu lub tym bardziej zamknięcia". Podkreślił, że czasu wymagają między innymi prace parlamentu nad zmianami legislacyjnymi.

"Wydaje się, że poniedziałek można traktować jako datę pomocniczą. Z całą pewnością nie jest to żadne ultimatum" - stwierdził Szymański.

Jego zdaniem w poniedziałek Komisja może zdecydować się na przekazanie swojej opinii w sprawie sporu. Ta opinia - podkreślił - jest "elementem tzw. pierwszego etapu tej procedury, którą komisja uważa za procedurę praworządności". Szymański zaznaczył, że ta opinia jest znana stronie polskiej "w najmniejszych detalach".

"Żadnej zmiany jakościowej z naszego punktu widzenia nie ma (...) Zmiana jakościowa będzie wtedy, gdy dopniemy wszystkie kluczowe elementy w kluczowych obszarach, by obie strony były zadowolone z kompromisu" - ocenił wiceminister.

Dodał, że jego zdaniem rozwiązanie problemu TK wymaga dobrej woli - także ze strony opozycji w Polsce.

Dziennikarze pytali wiceszefa MSZ również o to, czy między Polską a KE doszło do nieporozumienia. Szymański odpowiedział, że do nieporozumienia mogą zmierzać "te osoby, które dziś od rana, zanim spotkała się Komisja Europejska, przekazują mediom kontrolowane przecieki, sugerujące, że doszło między Warszawą a Brukselą do jakichś istotnych napięć, że istnieje jakiś poziom niezadowolenia z aktualnego stanu tego procesu". "Tak nie jest" - podkreślił.

Jego zdaniem zarówno Polska jak i KE mają "dość duży poziom satysfakcji z tego, co stało się w ciągu ostatnich tygodni".

Jak dodał, polski rząd i Komisja nie muszą wykonywać wobec siebie gestów dobrej woli, ponieważ komunikacja między nimi przebiega w "bardzo przyjaznej atmosferze". "Nie jest to sytuacja, w której trzeba wykonywać gesty, nie ma takich potrzeb" - zapewnił Szymański.

Dopytywany o ewentualne konsekwencje wizerunkowe wydania przez KE opinii na temat praworządności w Polsce wiceszef MSZ stwierdził, że mogłyby one być negatywne, gdyby w opinii pojawiły się "jakieś niepotrzebne tony, niepotrzebne reakcje czy niepotrzebny tumult". "Z naszej strony nie będzie żadnego pretekstu do tego, aby ona w jakiś nadmierny sposób elektryzowała debatę publiczną, a tym bardziej naszą komunikację z KE" - zadeklarował.

Szymański odniósł się również do możliwości wprowadzenia przez KE drugiego etapu procedury badania praworządności. Jak ocenił, jest to tylko kwestia "procedur wewnętrznych Komisji". "Jeżeli Komisja uważa to za sensowne, pomocne, to proszę bardzo, my będziemy się temu przyglądali, przyjmiemy to z dobrodziejstwem inwentarza" - powiedział wiceszef MSZ.

Szymański był też pytany o przebieg wtorkowej rozmowy premier Beaty Szydło z pierwszym wiceprzewodniczącym KE Fransem Timmermansem. "To była bardzo dobra, konstruktywna rozmowa" - zapewnił. Jak mówił, jej celem była m.in. wymiana opinii oraz podsumowanie na poziomie politycznym dotychczasowego procesu konsultacji pomiędzy rządem a KE w sprawie sytuacji wokół TK.

Wiceszef MSZ powiedział, że zarówno polska premier jak i wiceszef KE wyrażali "poczucie satysfakcji, że z punktu widzenia ostatnich tygodni, miesięcy, dokonaliśmy olbrzymiego postępu". Zaznaczył również, że rozmowa nie dotyczyła przebiegu spotkań czy działań formalnych KE, tylko "istoty sprawy", jaką jest - dodał - "kryzys konstytucyjny w Polsce".

Szymański ocenił, że kompromisowe rozwiązanie tego kryzysu, oprócz zmian legislacyjnych, powinno uwzględniać "porozumienie się w zakresie problematyki nominacji do TK". "Jesteśmy otwarci na rozmowy o tym, w jaki sposób sędziowie, którzy dzisiaj nie są dopuszczani - jednostronną decyzją prezesa TK - do orzekania, w jaki sposób oni mają być dopuszczeni, i w jaki sposób zaspokoić oczekiwanie tych, którzy uważają, że sędziowie, którzy zostali wybrani w październiku, również powinni znaleźć miejsce w Trybunale. Nikt tej sprawy do tej pory nie zamyka, tylko musimy znaleźć rozsądne rozwiązanie i rozsądny scenariusz dla tej sprawy" - mówił. W dalszej kolejności rozmowy z opozycją mogłyby także dotyczyć - według niego - uporządkowania systemowej pozycji Trybunału.

Zastrzeżenia Komisji Europejskiej dotyczą: mianowania sędziów Trybunału Konstytucyjnego i wykonywania wyroków TK z 3 i 9 grudnia 2015 r.; nowelizacji ustawy o TK z 22 grudnia 2015 r., w tym poszanowania wyroku z 9 marca br. ws. konstytucyjności tej ustawy oraz innych wyroków, wydanych po tym dniu; skuteczności procesu stwierdzania zgodności z konstytucją nowych aktów prawnych przyjętych i wprowadzonych w życie w 2016 r., w tym nowej ustawy medialnej.

KE poinformowała, że na środowym posiedzeniu jej Timmermans przedstawił wyniki rozmów na temat Trybunału Konstytucyjnego prowadzonych od 13 stycznia z władzami polskimi.

"Kolegium przeanalizowało projekt opinii dotyczącej praworządności zawierającej ustrukturyzowaną i formalną ocenę obecnej sytuacji oraz upoważniło pierwszego wiceprzewodniczącego Fransa Timmermansa do przyjęcia tej opinii do dnia 23 maja, chyba że polskie władze podejmą wcześniej znaczące działania zmierzające do usunięcia zastrzeżeń przedstawionych przez Komisję Europejską" - podkreślono w komunikacie KE.

Jeśli opinia zostanie przyjęta, Warszawa będzie miała dwa tygodnie na udzielenie odpowiedzi, w oparciu o którą "Komisja podejmie konstruktywny dialog z polskim rządem w celu znalezienia rozwiązania dotyczącego kwestii podniesionych w opinii". Zapowiedziano, że "jeżeli zastrzeżenia wyrażone przez Komisję w opinii nie zostaną zadowalająco uwzględnione w rozsądnym terminie, Komisja może wydać zalecenie".

Wysłanie opinii przez KE nie jest jeszcze drugim etapem prowadzonej od stycznia procedury ochrony państwa prawa wobec Polski. Byłyby nim dopiero ewentualne zalecenia KE w sprawie praworządności z określonym terminem rozwiązania konkretnych problemów.

Jeżeli zalecenia nie zostałyby wdrożone, Komisja może przejść do trzeciego etapu procedury, zgodnie z art. 7 traktatu unijnego. Jest to wniosek o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszenia wartości UE przez kraj unijny; w ostateczności może to doprowadzić do objęcia danego kraju sankcjami, w tym pozbawienia prawa głosu w Radzie UE. Jednak decyzja o sankcjach wymaga zgody wszystkich krajów UE. (PAP)