W debacie o wyjściu W. Brytanii z UE przede wszystkim wykorzystuje się argumenty dotyczące gospodarki i migracji. Ale nie można lekceważyć implikacji, jakie będzie miał Brexit dla polityki zagranicznej i bezpieczeństwa - pisze w poniedziałek "Financial Times".

"Jeśli w referendum 23 czerwca Brytyjczycy zagłosują za opuszczeniem Wspólnoty, ich decyzja będzie miała głęboki wpływ na pozycję dyplomatyczną Wielkiej Brytanii" - zauważa londyński dziennik w komentarzu redakcyjnym.

"Dla obozu opowiadającego się za Brexitem wyjście z UE oznaczałoby, że Wielka Brytania może znów dumnie kroczyć na arenie międzynarodowej. Dla obozu chcącego pozostać w UE, nieodwracalnie pomniejszy to status kraju" - pisze "FT".

Dziennik odnotowuje, że od zakończenia drugiej wojny światowej Wielka Brytania konsekwentnie ubiegała się o pełnienie globalnej roli w polityce zagranicznej. "Zwolennicy wyjścia W. Brytanii z UE uważają, że Brexit nie podkopie tych aspiracji. Sądzą, że status W. Brytanii jako mocarstwa dyplomatycznego i militarnego jest zakorzeniony w członkostwie w NATO, jej bliskich stosunkach z USA oraz jej relacji z szerszym światem anglofońskim. Według nich UE ogranicza to, zwłaszcza próbując powielać działania NATO" - wskazuje "FT".

Ale podkreśla, że "kiedy Wielka Brytania działa wspólnie, UE wykorzystuje siłę ekonomiczną i soft power, żeby zrealizować cele polityki zagranicznej, które W. Brytania podziela i które są poza wojskową gestią NATO". "Sankcje energetyczne i finansowe UE były kluczowe w zmuszeniu reżimu w Iranie do ograniczenia jego programu nuklearnego. Nałożenie sankcji na Rosję po jej interwencji na Ukrainie być może nie zatrzymało awanturnictwa Władimira Putina, ale skłoniło rosyjskiego prezydenta do myślenia" - argumentuje "FT".

Gazeta podkreśla, że rola Europy we współpracy wywiadowczej ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo narodowe Wielkiej Brytanii. "Zwolennicy wyjścia argumentują, że członkostwo W. Brytanii w klubie pięciu państw współpracujących na polu wywiadowczym - W. Brytanii, USA, Kanady, Australii i Nowej Zelandii - jest ważniejsze niż jej miejsce w UE. Ale wszystkie te kraje chcą, aby W. Brytania pozostała we Wspólnocie, ponieważ pogłębia współpracę wywiadowczą na Zachodzie" - wskazuje brytyjski dziennik.

Zdaniem "FT" premier David Cameron najpewniej przesadził w zeszłym tygodniu, gdy zasugerował, że Brexit mógłby zagrozić pokojowi i stabilizacji w Europie. "Ale po przerażających zniszczeniach dwóch światowych wojen, pojednanie w ramach UE dawnych wrogów na kontynencie nie może być lekceważone" - zaznacza gazeta. Podkreśla, że "rozszerzenie UE o kraje Europy Wschodniej, o które tak walczyła W. Brytania, podtrzymało ich podróż od komunizmu po kapitalizm". I dodaje, że "Brytyjczycy mogą myśleć, że do ciepłych stosunków, które obecnie mają z Irlandią, po długiej historii podziału, przyczyniło się to, że oba kraje są członkami UE".

Zdaniem "FT" "Brexit nie tylko oznaczałby, że Wielka Brytania odwraca się od tej wielkiej spuścizny". "Opuszczenie UE przez drugą co do wielkości potęgę gospodarczą byłoby poważnym ciosem dla Wspólnoty, który mógłby doprowadzić do rozwiązania się całej unijnej struktury" - pisze dziennik. I wskazuje, że "trudno zrozumieć, jak miałoby to leżeć w interesie Wielkiej Brytanii".

"Obecnie Europa mierzy się ze wzrostem (potęgi) Chin, ponownym odradzaniem się Rosji i rozprzestrzeniającym się konfliktem na Bliskim Wschodzie. USA przekierowują swą uwagę ku Azji, licząc, że Europa weźmie na swoje barki więcej odpowiedzialności związanej z bezpieczeństwem regionalnym. Wielka Brytania powinna chcieć, aby Europa była silną pierwszą linią obrony, a nie kontynentem pogrążonym w chaosie" - ocenia gazeta.

Jak konstatuje "FT", "UE jest niedoskonałą siłą w sprawach zagranicznych, ale ostatnią rzeczą, której potrzebuje Zachód, jest pojawienie się Wielkiej Brytanii, działającej niczym pirat u wybrzeży świata". "Brexit zniszczyłby Europę i może być jedynie zły dla Brytyjczyków" - konkluduje "FT". (PAP)