Holenderska prezydencja przedstawiła podczas piątkowo-sobotniego spotkania unijnych ministrów finansów propozycje ograniczania możliwości skupowania rządowych papierów wartościowych przez banki. Polska zaprotestowała, uznając te pomysły za niebezpieczne.
Przeciwko koncepcjom, które na stół wyłożyli Holendrzy, wystąpiło też kilka innych krajów członkowskich, ale prace w tej sprawie mają się dalej toczyć. Ograniczenie ma w założeniu zmniejszyć ryzyko dla banków, które miałyby zbyt wiele papierów rządowych jakiegoś kraju, co - jak pokazał przykład Grecji - może być niezdrowe.
Obecnie papiery skarbowe są uznawane za instrumenty pozbawione ryzyka i banki mogą je kupować dowolnie. Dla instytucji w Polsce stały się one bardzo ważnym zasobem po wprowadzeniu na początku roku podatku bankowego.
Nowe prawo wprowadzone przez rząd PiS przewiduje wyłączenie z podstawy opodatkowania kwot obligacji, które zostały zakupione na finansowanie długu publicznego. Wskutek tego nastąpił gwałtowny wzrost popytu na zakup obligacji skarbowych w naszym kraju.
W tym roku - jak wynika z raportu Centrum Analiz i Studiów Podatkowych SGH - po raz pierwszy od pięciu lat krajowe banki kupiły więcej obligacji skarbowych niż inwestorzy zagraniczni. O ile w latach 2007–09 banki zwiększyły swój portfel skarbowych papierów wartościowych o 66,3 mld zł, a w latach 2013–2015 – o 80 mld zł, to tylko od stycznia do lutego 2016 r. powiększył się on o ponad 39 mld zł.
Ograniczanie przez prawo unijne możliwości skupu papierów przez banki mogłoby oznaczać problemy na naszym rynku długu. Dlatego polska delegacja na spotkaniu unijnych ministrów w Amsterdamie zaprotestowała przeciw rozwiązaniom w tej sprawie.
"To by zburzyło obecny model emisji polskich papierów wartościowych. Oznaczałby to, że banki krajowe musiałby obniżyć zaangażowanie w polskie papiery rządowe, szukać dla siebie możliwości inwestowania za granicą. Dla naszego kraju spowodowałby to najnormalniej w świecie gigantyczne problemy" - powiedział w sobotę w Amsterdamie PAP minister finansów Paweł Szałamacha.
Jego zdaniem ryzyko niewypłacalności akurat w przypadku Polski jest bliskie zeru, dlatego potencjalna regulacja powinna brać pod uwagę sytuację wszystkich krajów. Minister jest zdania, że skonstruowanie odpowiednich narzędzi byłoby bardzo trudne.
Jak podkreślił, Polska przy tych regulacjach straciłaby znaczną cześć swojego rynku długu (co mogłoby oznaczać wyższe koszty dla naszego budżetu). "Dlatego nie można oczekiwać na wsparcie z naszej strony tych propozycji" - podkreślił Szałamacha.
Przeciwko pomysłom Holendrów wystąpili też Włosi, których baki mają dużą ekspozycję na rządowy dług. Ustalenie ograniczeń mogłoby dla nich oznaczać spadek wartości na giełdzie.
Jak zapowiedział szef ministerstwa finansów Holandii Jeroen Dijsselbloem, prace w tej sprawie mają toczyć się na poziomie eksperckim, a ministrowie powrócą do tematu w czerwcu.
Z Amsterdamu Krzysztof Strzępka (PAP)