Kwestia tragedii smoleńskiej dzieli i jest nie tylko problemem w polityce, ale w zwykłych rodzinach - uważa prezydent Andrzej Duda. Dlatego - jak zapewnił - w rocznicę katastrofy smoleńskiej z potrzeby serca mówił o wybaczeniu.

Prezydent w czwartek wieczorem w TVP Info był pytany o różnicę pomiędzy swoim wystąpieniem 10 kwietnia a wystąpieniem Jarosława Kaczyńskiego. Duda apelował wówczas o wzajemne wybaczenie; prezes PiS zaś mówił, że przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu kary.

"Ja mówiłem do Polaków i mówiłem z potrzeby serca" - powiedział w czwartek prezydent. "Kwestia tragedii smoleńskiej dzieli, jest nie tylko problemem w polityce, ale ona jest też przede wszystkim problemem w domach, wśród znajomych, ludzie się ze sobą kłócą, spierają, obrażają się na siebie, dochodzi do spięć rodzinnych, waśni - przekonywał. - Wybaczmy sobie wszystkie ostre słowa, puśćmy je w niepamięć" - apelował.

Zdaniem Dudy wątpliwości, które wokół kwestii wyjaśniania przyczyn tragedii smoleńskiej narosły, powinni wyjaśniać eksperci. "Wyciszmy także i spór polityczny w tej kwestii, bo on nie służy wyjaśnianiu tej sprawy" - dodał.

"Ja bym chciał, żeby ci, którzy czują się winni, uderzyli się w piersi, na pewno to, by ułatwiło ten proces wybaczenia" - odparł, dopytywany, czy wybaczenie ma być bezwarunkowe. Zastrzegł jednak, że jeżeli są winni, powinni zostać ukarani. "Ale należy wybaczyć po to, żeby tam, gdzie zagnieździła się nienawiść, ta nienawiść została z serca wyrzucona. (...) Nic nie zbudujemy na nienawiści, ja po prostu nie wierzę, że zbudujemy coś na nienawiści, dlatego chciałabym, żebyśmy spróbowali ją od siebie odepchnąć, co - powtarzam raz jeszcze - nie zmienia (...) oczekiwania, że ci, którzy zawinili czy to zaniechaniami, czy zaniedbaniami, czy jeszcze gorszymi czynami, (...) odpowiedzą za swoje działania i zaniechania" - mówił prezydent. (PAP)