Zyta Gilowska była polską Margaret Thatcher, "Żelazną Damą" polskich finansów i polskiej polityki - wspomina b. premier Kazimierz Marcinkiewicz; w jego gabinecie Gilowska była ministrem finansów. Była osobą bardzo twardą, a jednocześnie kobiecą - podkreślił.

"Polska traci wybitną osobistość. Zyta Gilowska była dobrym ekonomistą, dobrym politykiem, łączyła te dwie cechy ze sobą, co nie jest powszechne. Była osobą bardzo twardą, a jednocześnie kobiecą. Twardą, bo dążyła do swoich celów w sposób bardzo bezpośredni" - powiedział we wtorek PAP Marcinkiewicz.

"Jestem dumny, że dołączyła do mojego rządu, że odbiła piętno na nas wszystkich i co rząd potrafił zrobić. Współpracowaliśmy bardzo blisko, spieraliśmy się wielokrotnie, właściwie codziennie o różne ważne dla Polski sprawy. Oboje wiedzieliśmy, że nasz cel jest ten sam, że próbujemy znaleźć kompromis dobry dla Polski" - dodał b. premier.

Marcinkiewicz powiedział, że w pracach jego rządu Gilowska za niewystarczające uważała zmniejszenie podatków od osób fizycznych, chciała też m.in. zmniejszenia składek chorobowych. "Uważała, że klin podatkowy jest za duży i ogranicza naszą przedsiębiorczość. Spieraliśmy się w tej sprawie wiele godzin i dni. Gilowska zwracała na to uwagę i jest jednym z nielicznych ekonomistów, którzy na to zwracali uwagę" - zaznaczył.

Podkreślił, że Gilowska razem z Grażyną Gęsicką, ówczesną minister rozwoju regionalnego wprowadziły sprawny mechanizm wydawania i rozliczania środków europejskich w Polsce.

"Nazywam Zytę Gilowską polską Margaret Thatcher, Żelazną Damą polskich finansów i polskiej polityki. Była wyjątkowym, bardzo dobrym człowiekiem. Szkoda, że tak szybko odeszła" - powiedział Marcinkiewicz.