Prokurator generalny poświęcił ostatnie dni przed dymisją na zemstę na swoich oponentach. Ukraińskie negocjacje koalicyjne wchodzą w decydującą fazę. Znamy już nazwisko kandydata na premiera. Wciąż trwają jednak kuluarowe targi, w których przoduje Batkiwszczyna Julii Tymoszenko, jedna z trzech partii, które mają wejść do odnowionej koalicji.
Równolegle trwa skandal z prokuratorem generalnym w roli głównej. Wczoraj co prawda parlament zgodził się na dymisję Wiktora Szokina – po ponad miesiącu, odkąd ten ogłosił zamiar rezygnacji – jednak ruch ten poprzedziła zemsta. Grupa osób oskarżała Szokina o to, że ignorował korupcję. W gronie oskarżycieli byli jego były zastępca Witalij Kaśko, gubernator Odessy Micheil Saakaszwili, dyplomaci z ambasadorem USA Geoffreyem Pyattem na czele oraz działacze obywatelscy, tacy jak Witalij Szabunin z Centrum Przeciwdziałania Korupcji. Szokin przed swoich odejściem uderzył w nich wszystkich.
Na kilka godzin przed parlamentarnym głosowaniem w sprawie dymisji Szokin podpisał postanowienie o odwołaniu swojego zastępcy Dawita Sakwarelidzego, Gruzina z ekipy Saakaszwilego. 22 marca prokuratorowi generalnemu udało się uzyskać sądowe postanowienie o zajęciu służbowego mieszkania prokuratora Kaśki. Ludzie z CPK odkryli, że prokuratura zainteresowała się ich przepływami finansowymi. Z kolei przychylny Szokinowi wiceprokurator generalny Jurij Stolarczuk nie wykluczył wezwania na przesłuchanie ambasadora Pyatta w sprawie amerykańskich grantów na modernizację prokuratury.
Co prawda wczoraj prokuratura wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że nie chodziło o niezgodne z konwencją wiedeńską wezwanie Pyatta na przesłuchanie, ale prośbę o pomoc prawną, to jednak sygnał przez zachodnich dyplomatów akredytowanych w Kijowie został odebrany dość jednoznacznie.
Sam Pyatt w bezprecedensowy sposób wyraził radość z ostatecznego odwołania Szokina, określając go mianem „zdyskredytowanego”. Wciąż jednak nie wiadomo, kto go zastąpi. Po nominacji będzie można poznać nastawienie Petra Poroszenki, który miał nie wiedzieć zawczasu np. o dymisji Sakwarelidzego. Na giełdzie nazwisk wymienia się m.in. Stolarczuka.
Zamieszenie wokół Szokina odbywa się równolegle do toczonych od wielu miesięcy rozmów o rekonstrukcji rządu. Wiele wskazuje na to, że dotychczasowy premier Arsenij Jaceniuk pogodził się już z perspektywą własnej dymisji, podobnie jak jego Front Ludowy, który mimo to podpisze nową umowę koalicyjną. Najwięcej wątpliwości budzi postawa najmniejszego potencjalnego partnera, Batkiwszczyny Julii Tymoszenko. Wczoraj była premier podbiła stawkę, żądając w zamian za podpisanie umowy przyjęcia pakietu populistycznych rozwiązań związanych m.in. z moratorium na handel ziemią rolną i obniżeniem taryf komunalnych. Być może jednak chodzi po prostu o zakres jej wpływów w nowym rządzie.
Na razie oficjalnym kandydatem na premiera jest dotychczasowy szef parlamentu, bliski współpracownik Poroszenki Wołodymyr Hrojsman. To dawny mer Winnicy, gdzie obecny szef państwa zaczynał karierę polityczną. Jeśli Hrojsman zostanie premierem, nieformalne wpływy prezydenta znacznie wzrosną. Tym bardziej że do rządu mogą wejść dotychczasowi wysocy urzędnicy administracji prezydenta – jej szef Borys Łożkin lub/i któryś z jego zastępców – specjalista od zakulisowych intryg Witalij Kowalczuk lub reformator Dmytro Szymkiw. Wśród kandydatów na ministrów jest też wymieniany Wołodymyr Kistion, wicemer Winnicy w czasach Hrojsmana.