Pasy i foteliki dziecięce – dwa elementy wyposażenia samochodu, które część zmotoryzowanych Polaków bagatelizuje. To błąd. Bo za brak zapiętych pasów odpowiada nie tylko kierowca. A montaż fotelików dziecięcych wcale nie musi być męczarnią. Wystarczy wybrać właściwy.

Jedną z częściej popełnianych przez kierowców pomyłek jest przeświadczenie, że zapinanie pasów bezpieczeństwa w samochodzie jest indywidualnym wyborem kierowcy czy pasażera. Tymczasem przepisy są w tej sprawie jasne – każdy jest zobowiązany zapinać pasy na czas jazdy. Zgodnie z art. 39 ustawy – Prawo o ruchu drogowym kierowca oraz osoba przewożona są zobowiązani korzystać z pasów podczas jazdy. Wyjątek od tej reguły dotyczy ściśle określonych osób i sytuacji. I tak np. przywołany przepis zwalnia z obowiązku zapinania pasów m.in. osoby posiadające orzeczenie lekarskie o przeciwwskazaniu do używania pasów, kobiety w widocznej ciąży, osoby chore lub niepełnosprawne czy kierowców taksówek podczas przewożenia pasażera.

– Za niezapięte pasy grozi mandat w wysokości 100 zł i punkty karne: 2 pkt w przypadku, gdy sam kierowca nie ma zapiętych pasów, lub 4 punkty w razie przewożenia dorosłych pasażerów – mówi Mariusz Wasiak z Komendy Głównej Policji. Identyczna grzywna, choć już bez punktów, grozi pasażerowi niezapiętemu w pasy. Co jeśli nie chce zapiąć pasów? Wówczas kierowca powinien odmówić dalszej jazdy.

Odpowiedź na pytanie, czy warto zapinać pasy, wydaje się oczywista. Jak wynika z danych zebranych przez policję, w latach 2012–2014 z powodu niezapięcia pasów na polskich drogach zginęły co najmniej 363 osoby. Co więcej, nasza decyzja o tym, czy wyruszymy w podróż z zapiętymi pasami, czy bez, może mieć istotny wpływ także na innych kierowców. – Chodzi o tzw. zmianę kwalifikacji czynu. Jest bardzo prawdopodobne, że nie mając zapiętych pasów w razie np. zderzenia odniesiemy większe obrażenia, niż gdybyśmy byli odpowiednio zabezpieczeni. Wówczas sprawca odpowie za spowodowanie wypadku, za co sankcje są znacznie ostrzejsze niż w razie zwykłej kolizji – tłumaczy Barbara Król z Globalnego Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

98 proc. - taki najwyższy wskaźnik stosowania pasów odnotowano w woj. pomorskim, śląskim, opolskim i warmińsko-mazurskim. Najniższy wskaźnik jest w woj. lubelskim (87 proc.).

Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że nakaz zapinania pasów bezpieczeństwa w samochodach osobowych obowiązuje już w 161 krajach (z czego w 105 dotyczy to bezwzględnie wszystkich osób w pojeździe). W Polsce przepisy, jak widać, też są dość restrykcyjne. I być może dzięki temu z roku na rok wzrasta odsetek osób zapiętych w pasy bezpieczeństwa. Z raportów KRBRD wynika, że w tym roku jest to 94 proc. podróżujących autem – to aż o 23 pkt proc. więcej niż jeszcze dziesięć lat temu.

Jest jednak i zła wiadomość: w dalszym ciągu bez pasów jeździ niemal jedna czwarta pasażerów siedzących na tylnych siedzeniach. Temu zjawisku nie dziwi się Andrzej Grzegorczyk ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego. – Udało nam się opanować przód auta, a ciągle mamy problem z tyłem. Siadając z tyłu, część z nas błędnie zakłada, że chronią nas fotel i kanapa pod nami. Starsze osoby pamiętają jeszcze czasy, gdy brakowało pasów bezpieczeństwa na tylnych siedzeniach, i to przyzwyczajenie im zostało – tłumaczy ekspert.

Przepisy, mimo tegorocznych zmian, są dość klarowne, także jeśli chodzi o przewożenie dzieci w fotelikach. W porównaniu do dotychczasowych przepisów zniknęło kryterium wieku dziecka, a pozo-stało jedynie kryterium wzrostu, tj. poniżej 150 cm. „Tak więc również dziecko, które ukończyło 12 lat, a jednocześnie nie osiągnęło wymaganego wzrostu, powinno być przewożone w foteliku bezpieczeństwa lub urządzeniu przytrzymującym dla dzieci” – informuje Komenda Główna Policji. Mariusz Wasiak z KGP dodaje, że za przewóz dziecka w niewłaściwy sposób kierowcy grozi mandat w wysokości 150 zł i 6 punktów karnych.

Funkcjonariusze drogówki coraz częściej zwracają uwagę na sposób przewożenia dzieci w samochodach. W ubiegłym roku policja wlepiła za to prawie 8,9 tys. mandatów. Oznacza to, że za zaniedbanie bezpieczeństwa swoich pociech kierowcy zapłacili w sumie ponad 1,3 mln zł. Kar jest coraz więcej – ubiegłoroczny wynik to aż 15 proc. więcej niż w 2013 r. (7564), a w stosunku do roku 2010 – o 20 proc.

Jak to zwykle bywa, od obowiązujących reguł istnieją nieliczne wyjątki. Dopuszcza się np., aby dzieci mieszczące się w przedziale wzrostu 135–150 cm podczas przewożenia na tylnym siedzeniu były przytrzymywane za pomocą pasów (a więc bez fotelika oraz urządzenia przytrzymującego), jeżeli ze względu na masę i wzrost tego dziecka nie jest możliwe zapewnienie mu odpowiedniego urządzenia. Z reguły problem ten może dotyczyć dzieci, których waga przekracza 36 kg – maksymalną wagę przewidzianą w przepisach dla urządzenia przytrzymującego dziecko. Jest to jednak rzadki przypadek. Jeśli dziecko jedzie z przodu, zawsze powinno być w foteliku lub urządzeniu przytrzymującym.

Kolejny wyjątek dotyczy możliwości przewożenia na tylnym siedzeniu trzeciego dziecka w wieku do trzech lat. Może ono być zapięte tylko pasami bezpieczeństwa w sytuacji, gdy dwoje pozostałych dzieci przewożonych jest w fotelikach i nie ma możliwości zainstalowania trzeciego urządzenia. Eksperci jednak nie polecają takiej formy przewożenia trzeciego dziecka. – Grozi to tzw. efektem nurko-wania – przestrzega Barbara Król z Globalnego Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Mowa o niebezpiecznej sytuacji, w której dziecko w trakcie gwałtownego hamowania pojazdu „wślizguje się” pod pas bezpieczeństwa. Może to doprowadzić do obrażeń brzucha i organów wewnętrznych. Mniejszym dzieciom grożą obrażenia szyi – począwszy od otarć, na uszkodzeniach kręgów kończąc.

Wniosek jest prosty – jazda z dzieckiem bez fotelika jest wykluczona. Trzeba tylko pamiętać o właściwym wyborze urządzenia zabezpieczającego. Z reguły foteliki podzielone są na kategorie wagowe: 0–13 kg, 9–18 kg oraz 15–36 kg. Stosowane są też dwa sposoby instalacji – albo przy pomocy pasów bezpieczeństwa, albo z wykorzystaniem sytemu ISOFIX, czyli sztywnych zaczepów znajdujących się między siedzeniem a oparciem fotela (czasem ich zlokalizowanie wymaga oderwania specjalnej metki na tapicerce). Ten drugi sposób ma tę zaletę, że eliminujemy ryzyko niewłaściwego montażu fotelika, za co też grozi mandat. Nie wspominając już o zagrożeniu bezpieczeństwa naszych dzieci.

Artykuł powstał przy współpracy z Krajową Radą Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego

Tomasz Żółciak