Kilkuset górników wzięło udział w Warszawie w demonstracji związkowców. Zarzucają oni rządowi złamanie styczniowego porozumienia. Było w nim zapisane, że kopalnie nie będą zamykane. Wśród protestujących byli też pracownicy sklepów Biedronka i zakładów zbrojeniowych Bumar-Łabędy.

Protestujący zostawili przed kancelarią premiera wierzbę, na której powiesili gruszki, balony i papier toaletowy. Tak, według nich, powinien wyglądać symbol obecnego rządu. Potem, przy dźwiękach piosenki "Nie płacz Ewka" i marsza żałobnego, protestujący przeszli przed Sejm i pobliską siedzibę PO. Tam demonstracja zakończyła się - tym razem przy dźwiękach piosenki "Ta ostatnia niedziela".

Premier Ewa Kopacz zapewnia, że rząd realizuje styczniowe porozumienie z górnikami. Przypomniała, że została już powołana Nowa Kompania Węglowa, która ma szansę na normalne funkcjonowanie. Zaznaczyła też, że Kompania została dokapitalizowana w taki sposób, by Komisja Europejska nie mogła zarzucić Polsce niedozwolonej pomocy publicznej.
Potwierdza to minister skarbu Andrzej Czerwiński. W radiowej Jedynce mówił on, że początkowy scenariusz, uzgodniony na początku roku mógł być zakwestionowany przez KE. Pieniądze, przeznaczone na pomoc kopalniom trzeba byłoby wówczas zwrócić. Dlatego rząd chce zaproponować pracownikom ze Śląska stabilniejsze rozwiązanie, który przewiduje konsolidację tej gałęzi przemysłu z energetyką.