Po publikacji zdjęć chłopca, który utopił się podczas przeprawy z Turcji na na grecką wyspę Kos, brytyjski rząd znalazł się pod silną presją, by przyjąć dalszych uchodźców z Syrii. Do solidarności z uciekinierami nawołują znani aktorzy, przywódcy religijni i politycy opozycji.

Liderka szkockich nacjonalistów, Nicola Sturgeon powiedziała w parlamencie w Edynburgu, że jest oburzona postawą rządu w Londynie. "Apeluję do Davida Camerona, by zmienił swoją postawę - i to już dziś. A jako premier Szkocji deklaruję, że jesteśmy gotowi zaoferować schronienie uchodźcom, którzy potrzebują naszej pomocy" - mówiła Sturgeon.

Na mocy wykluczeń traktatowych, rządy Wielkiej Brytanii, Irlandii i Danii są zwolnone ze wspólnej unijnej polityki imigracyjnej. Ale dotychczas debata dotyczyła sposobów rozładowania kryzysu imigracyjnego. Teraz nałożyła się na nią budząca wielkie emocje sprawa uchodźców wojennych z Syrii.

Rząd broni się, że w tej sprawie ma czyste ręce. "Przyjęliśmy już 5 tysięcy uchodźców z konfliktu w Syrii i przyjmiemy dalszych, Wielka Brytania odgrywa i będzie nadal odgrywać wiodącą rolę" - zapewniał kanclerz skarbu George Osborne: Jak dotąd, brytyjski rząd jest jednak zwolennikiem pomagania uchodźcom syryjskim z dala od własnych brzegów - w obozach w Jordanii i Libanie.