Premier Ewa Kopacz mówiła w radiowej Jedynce, że minister Tomasz Siemoniak to wyjątkowo uczciwy człowiek. Według niej, jeśli nawet minister osobiście nie uczestniczył w tych formalnościach przetargowych, bo ma do tego wyznaczonego wiceministra, to na pewno solidnie tego pilnował. Podkreśliła, że wierzy premierowi Siemoniakowi, który mówi, że "dołożono wszelkiej staranności do tego, żeby ten przetarg został rozstrzygnięty jak najbardziej obiektywnie, poprawnie i zgodnie z obowiązującym prawem". Ewa Kopacz przypomniała, że przetarg nie został jeszcze zakończony, gdyż będą trwały rozmowy dotyczące offsetu. Według niej, ostateczna decyzja dotycząca tego, czy firma będzie wykonawcą tego zamówienia publicznego zależy od negocjacji umowy offesetowej.
Tygodnik "Wprost" twierdzi, że po polskiej stronie widać chęć uniknięcia odpowiedzialności za ewentualne nieprawidłowości. A decyzja w sprawie śmigłowców ma być spychana na kolejny rząd.
Na takie sugestie ostro zareagował wicepremier i szef MON Tomasz Siemoniak. "Państwo żartują w upale? Jak 11- osobowa komisja pod nadzorem służb może coś fałszować?" - napisał na Twitterze. W dyskusji z redaktorem naczelnym "Wprost" Tomaszem Wróblewskim szef MON argumentował, że postępowanie przetargowe nadzorują służby, będzie badane przez sąd oraz prokuraturę.
Minister zadeklarował również, że jego resort wysłał odpowiedzi na szczegółowe pytania dziennikarzy tygodnika. Jak stwierdził, "nie było w nich zarzutów ani nawet ich sugestii". Tomasz Siemoniak stwierdził, że "Wprost" zapytał MON o 4 szczegółowe wymogi przetargu, które są niejawne. Dodał, ze jego resort na inne pytania odpowiedział. Niejawne wyjaśnienia zostały przekazane komisji sejmowej - tłumaczył szef MON.
Rzecznik resortu obrony Jacek Sońta napisał na Twitterze, że za kłamstwa o śmigłowcach tygodnik Wprost, redaktor naczelny i autor tekstu będą podani do sądu.
Powiązane
Reklama
Reklama