Zarzutów jest wiele, ale wszystkie dotyczą przewlekłości śledztwa smoleńskiego. Sąd Najwyższy bada skargę ośmiorga bliskich ofiar katastrofy.

Z uwagi na obszerność materiału zgromadzonego w aktach sprawy oraz znaczną część akt o charakterze tajnym, posiedzenie Izby Wojskowej SN jest niejawne. Jawne będzie zaś ogłoszenie orzeczenia trójki sędziów Sądu Najwyższego.

Pełnomocnik ofiar katastrofy smoleńskiej Piotr Pszczółkowski tłumaczy, że nie chodzi o błyskawiczne zamknięcie śledztwa, ale o to, by nie trwało najdłużej ze wszystkich śledztw dotyczących katastrof lotniczych.

- Żeby Wojskowa Prokuratura Okręgowa nie ukrywała materiału dowodowego, który po jego okazaniu stanie się przedmiotem kolejnych wniosków dowodowych i kolejnych opinii uzupełniających, a zatem przeciągnie postępowanie - mówił Piotr Pszczółkowski.

Jak dodał, na przykład Andrzej Melak, którego brat zginął w Smoleńsku, czeka 4 lata na rozpoznanie wniosku dowodowego.

Mecenas Pszczółkowski powołał się także na fakt, że bliscy ofiar dostają na przykład opinie biegłych, ale bez materiałów źródłowych, będących ich podstawą. Chce więc, by Sąd Najwyższy nakazał pewne działania prokuraturze, przede wszystkim - wydanie tych materiałów źródłowych.

Tymczasem, wojskowa prokuratura nie ma sobie nic do zarzucenia i chce oddalenia skargi. Przedstawiliśmy szczegółową argumentację odnoszącą się do wszystkich zarzutów, które podniesiono w skardze pokrzywdzonych, jesteśmy przed posiedzeniem, więc niestosowne byłoby prezentowanie poglądów prokuratury lub też naszych oczekiwań co do rozstrzygnięcia sprawy - tłumaczy pułkownik Ireneusz Szeląg.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w dniu tragedii 10 kwietnia 2010 roku. Jest ono prowadzone w sprawie nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu Tu-154 wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim.