Szef Rady Europejskiej Donald Tusk ostrzega przed ideologicznymi podziałami w Europie. W wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" były polski premier mówi, że największe niebezpieczeństwo grozi Unii od wewnątrz, a nie z zewnątrz.

Zdaniem Donalda Tuska, w Europie szeroko rozpowszechnione jest niezadowolenie z obecnej sytuacji, które może przekształcić się w nastrój rewolucyjny. Jak mówi, rozbudza się iluzję, jakoby istniała alternatywa dla obecnego systemu gospodarczego - bez polityki oszczędności i ograniczeń. Jak podkreśla, to największe zagrożenie jakie płynie z kryzysu w Grecji. Z ekonomicznego punktu widzenia nie ma już bowiem ryzyka zainfekowania kryzysem innych krajów.

W wywiadzie Donald Tusk pozytywnie ocenia przyjęcie przez grecki parlament pierwszych reform uzgodnionych na szczycie w Brukseli. Zauważa też, że spadła liczba demonstrantów w Grecji. Jak mówi, być może był to mentalny przełom dla Greków. Tusk zastrzega jednak, że nie może wykluczyć, iż latem będzie musiał zwołać kolejny nadzwyczajny szczyt w sprawie Grecji.

- Już w czasie samego szczytu przywódców był taki jeden moment, gdy czułem, że jesteśmy blisko katastrofy. To było o 7 rano w poniedziałek, gdy oboje protagonistów – Cipras i Merkel – chciało przerwania szczytu i odłożenia sprawy na później. To było bardzo spontaniczne i dlatego niebezpieczne. Jakby mieli już dość, ale nie byli gotowi powiedzieć, że chcą zakończenia szczytu. Oboje absolutnie pewni, że w swoich ustępstwach poszli już za daleko - relacjonował Donald Tusk.