Ujawnione w ubiegłym tygodniu przez WikiLeaks notatki z podsłuchów niemieckich polityków wskazują, że już kilka lat temu doskonale zdawali sobie oni sprawę z tego, że Grecja nie zdoła wyjść z kryzysu zadłużenia.
To najnowsze potwierdzenie, że unijne elity miały świadomość, iż kolejne plany pomocowe dla Aten są jedynie odwlekaniem ostatecznej katastrofy.
W 2011 roku uzgodniono redukcję części greckiego długu pozostającego w rękach banków komercyjnych i funduszy inwestycyjnych. Już wówczas połowa analityków w ankiecie Reutersa nie podzielała urzędowego optymizmu Brukseli, że taka redukcja wystarczy, by zdjąć z Grecji nieprzezwyciężalne brzemię kryzysu zadłużenia. Teraz wiemy, że ich zdanie podzielała także kanclerz Niemiec Angela Merkel.
„Merkel obawia się, że Ateny pozostaną niezdolne do przezwyciężenia swoich problemów nawet, gdyby przeprowadzić ponowne strzyżenie (redukcję długów – red.), ponieważ nie będą w stanie poradzić sobie z pozostałym zadłużeniem. Co więcej, wątpi ona, czy wysłanie do Grecji ekspertów finansowych pomoże przywrócić kontrolę nad systemem finansowym” – czytamy w notatce z podsłuchanej rozmowy telefonicznej szefowej rządu RFN, sporządzonej dla amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).
Z kolei François Hollande już w 2012 roku, tuż po swoim zaprzysiężeniu na urzędzie przywódcy V Republiki, zwołał tajne posiedzenie rządu, by zastanowić się, jak reagować na ewentualne wyjście Grecji ze strefy euro. „Prezydent Francji wydaje się być zaniepokojony, że jeśli informacja, iż Paryż na poważnie rozważa możliwość wyjścia Grecji, zostanie ujawniona, doprowadzi to do pogłębienia kryzysu” – czytamy. Notatki z podsłuchanych przez brytyjski wywiad, a następnie przekazanych Amerykanom rozmów, zostały ujawnione dzięki współpracy WikiLeaks z dziennikami „Libération” i „Süddeutsche Zeitung”.
Jednak już wcześniej portal specjalizujący się w ujawnianiu tajemnic zachodnich rządów opublikował kilka interesujących dokumentów, dzięki którym możemy zajrzeć za kulisy greckiego kryzysu. Powszechnie przyjęta wersja głosi, że problemy Grecji rozpoczęły się, odkąd we wrześniu 2009 roku socjaliści wygrali wybory i ujawnili skalę fałszerstw danych gospodarczych, dokonywanych przez gabinet konserwatystów z Nowej Demokracji. Okazuje się jednak, że wśród ekspertów świadomość, że coś jest nie tak z helleńskimi statystykami, istniała już wcześniej.
Już w czerwcu 2009 roku, niemal rok przed tym, jak Ateny formalnie zwróciły się o kredyt do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, prywatna agencja wywiadowcza Stratfor zalecała przyjrzenie się greckiemu deficytowi. W ujawnionym e-mailu analityk amerykańskiej instytucji pisał: „Musimy ustalić, co się dokładnie stanie, jeśli/kiedy Grecja zwróci się o pomoc do MFW. Całkowita zapaść gospodarcza w tym państwie strefy euro jest bardzo prawdopodobna. Proszę zwracać uwagę na każdy sygnał o sprzedaży obligacji. Grecja ma olbrzymi dług; jakie będą jej działania, będzie zależeć od tego, co się z nim stanie”.
Z kolei amerykańscy dyplomaci bardzo szybko dostrzegli, że presja bogatych państw strefy euro na jak najdalej idące cięcia wydatków publicznych musi się w końcu spotkać z negatywną reakcją władz w Atenach. „Pytanie, jak silnie UE może naciskać na Grecję, zanim jej rząd powie »dość« i odpowie kontruderzeniem” – pisał ambasador USA w Atenach Daniel Speckhard w notatce przesłanej do Departamentu Stanu USA w lutym 2010 r. Dyplomata podkreślał przy tym, że rząd Papandreu, który w 2011 roku został zmuszony do dymisji po tym, jak zaproponował referendum w sprawie warunków bailoutu, zdaje sobie sprawę z „pandemicznych rozmiarów korupcji” w tym kraju.