Somalijski pirat na pokładzie porwanego ukraińskiego statku z czołgami i bronią ciężką powiedział we wtorek, że zredukowano żądanie okupu z 20 milionów do 8 milionów amerykańskich dolarów.

Pirat, który przedstawił się jako Jama Aden, rozmawiał z agencją Associated Press przez telefon satelitarny. Według AP, nie występował on wcześniej jako rzecznik piratów i nie wiadomo, czy wypowiedział się w ich imieniu. Odebrał telefon "oficjalnego rzecznika" Segule Alego.

Statek "Faina", porwany 25 września, jest otoczony przez sześć okrętów USA. Amerykanie obawiają się, że broń może wpaść w ręce rebeliantów powiązanych z Al-Kaidą. Na miejsce zmierza rosyjska fregata.

Według ukraińskich władz załoga statku pod banderą Belize liczyła 21 osób: 17 Ukraińców (w tym kapitan), trzech Rosjan i Łotysza. W poniedziałek kapitan statku poinformował francuskie radio "RFI", że jeden z członków załogi zmarł na atak serca.

W poniedziałek rzecznik amerykańskiej marynarki wojennej oświadczył, że broń transportowana przez "Fainę" miała być dostarczona do Sudanu, a nie do Kenii.

Według porucznika Nathana Christensena porwany statek z transportem 33 czołgów T-72 zmierzał do portu w Mombasie, ale towar, który przewoził, miał być dostarczony nieznanym nabywcom w Sudanie. ONZ nałożyło embargo na sprzedaż broni do strefy konfliktu w Darfurze, ale zakaz nie obowiązuje dla całego Sudanu.

Przedstawiciel ukraińskiego MSZ zapewnił jednak, że transport zmierzał do Kenii. "Według moich informacji miejscem przeznaczenia ładunku była Kenia, a odbiorcą tamtejsze ministerstwo obrony" - powiedział AFP rzecznik ukraińskiego MSZ Wasyl Kyryłycz.